Długa droga,
30 godzin w autokarze, było warto … To zmieniło jej życie, uczyniło ja
najszczęśliwszą Belieber na świecie. Nie miała pojęcia co się stanie, jak
bardzo zmieni się jej życie, które do tych czas było tylko szarą codziennością.
Nie działo się nic niezwykłego, w porównaniu co miało się stać. Wakacje to był
czas w którym wszystko stawało się łatwe, a marzenia się spełniały. Tak
przynajmniej pisali w Bravo… Ale, każdy
chciał i wierzył w to by lato było zwariowaną przygodą.
-Jesteśmy na miejscu, posprzątajcie po sobie i nie zapomnijcie niczego,
bo ten autokar już tu nie wróci ! – powiedział dyrektor, nasz wspaniały
opiekun, z którym można pogadać o
wszystkim. Zbieraliśmy rzeczy z ,,błądzącego busika”, który dostał taką nazwę przez
gubienie drogi przez kierowcę . Ostatni, przegląd, czy wszystko mamy i
wychodzimy.
Gdy zabraliśmy swoje bagaże, zaczęło się przydzielanie pokoi . Dostałam
pokój na 2 piętrze :
-Kurde, 2 piętro na 4, co jest ?! –
powiedziałam do siebie i podeszłam do windy razem z moim koleżankami Agatą i Kate. My
trzy razem w jednym pokoju oznacza szaleństwo, żarty, zabawę i drinki J Agata jest mistrzynią w robieniu
,,Sex on the Beach”, mojego ulubionego drinka.
Gdy weszłyśmy do pokoju zaniemówiłam.,, To jest willa, a nie pokój”
powiedziałam do siebie. 3 łóżka, jedno dwuosobowe, gigantyczna szafa, kuchnia, znaczy
szybciej aneks kuchenny z wielka dwudrzwiową lodówką i łazienka: wielkie
lustro, pułki i wanno prysznic z hydro masażem. Jesteśmy w niebie. Jednak
zaraz wróciłam na ziemie, gdy usłyszałam mojego brata i jego dziewczynę.
Mieszkali 2 pokoje dalej, co oznaczało dla mnie nadzór i wyzwiska od brata, ale
i źródło najnowszych plotek od Marty (dziewczyny mojego brata Jake’a). Miałam
wielka nadzieje, że nie wejdzie do mnie do pokoju, ale okazało się to złudną
nadzieją. Drzwi otworzyły się
gwałtownie, a w nich stanął mój brat. Miał na sobie tą śmieszną bluzkę z
szympansem, który jadł banana. Uwielbiał ja zakładać szczególnie do czarnych
rurek. Denerwowało mnie, że tak się zmienia dla Marty, ale ja nie miałam na
niego wpływu.
- Miley, dzwonisz do rodziców, czy ja
mam to zrobić, bo musimy do nich zadzwooonić … – zamurowało go, gdy zobaczył
nasz pokój, jego jest prawie identyczny tylko u nich nie ma kuchni.
- Po co?! – warknęłam – Ale no dobra zadzwonię i powiem, że wszystko jest ok , ale teraz pójdziesz do siebie, chcemy
się rozpakować i przebrać !
- Nie ! Dzwoń teraz pogadamy na
korytarzu i mamy ich z głowy.
-
Pffff , no dobra, ale co najwięcej 10 minut, bo muszę się umyć .
-Dobra to chodź. Spokojnie dzieciaczku zaraz tu
wrócisz – powiedział ironicznie, wiedząc, że tego nienawidzę. Po popchnęłam go
do drzwi i sama wyszłam zatrzaskując je.
Wyjęłam telefon, wybrałam numer i już miałam naciskać ,,DZWOŃ”, gdy nagle Jake
zapytał :
- Ale co im powiemy, tak dokładnie,
bo gdyby matka zadzwoniła potem do mnie. Ja nie wiedziałbym co powiedzieć,
nasze wersje muszą się zgadzać, tak ?! – spojrzał na mnie niepewnie, już miał
coś dodać, ale mu przerwałam:
- Spokojnie słuchaj to co ja mówię to
wszystko ogarniesz, po za tym jak skończę od razu dam ciebie do telefonu, więc
już nie będzie dzwonić drugi raz. – Jake, niby starszy ode mnie 2 lata, ale
czasami jest taki nierozumny. Spojrzałam się na niego jeszcze raz i zaczęłam dzwonić.
Moja matka jak zwykle odrzuciła, nie chciała żebym traciła kasę na koncie, ale
jak to ona, zawsze wie lepiej. Po chwili oddzwoniła. Nie rozmawiałam z nią nawet
5 minut, bo ona spytała gdzie mam brata i musiałam go dać do telefonu. On
gadał krócej, ale wystarczająco by skończyć pogawędkę z mamą i wrócić do
pokoju.
- Widzisz nie było tak źle, a teraz
ja wracam do siebie.
- Dobra, ale pamiętaj za pół godziny
jest zebranie, więc się nie spóźnij.
- Ja ?! Spóźnić ?! Chyba ty, no idź
już, bo Marta na ciebie czeka – zaśmiałam się i poszłam korytarzem w kierunku
drzwi.
Cześć. Faaajniee : D ale co taki krótki?! xd Tak czy owak, rozdział ciekawy i wgl podoba mi się, więc czekam z niecierpliwością na następny. : )
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie...
die-in-your-arms.bloog.pl