5.11.2012

Rozdział 2



      Gdy wróciłam akurat był u nas nasz drugi opiekun. Upewniał się, że wszystko jest dobrze i  nic nie jest zepsute. Kate spytała tylko jak jest z klimatyzacją, a on pokazał jej całą instrukcje obsługi. Po chwili wyszedł i odwiedził kolejny pokój, a ja w tym czasie weszłam do łazienki.
Ręcznik, kosmetyczka, ciuchy i włosy w nieładzie, tak zapowiadała się długa wizyta w łazienkowym Spa. Zdjęłam ciuchy i weszłam pod prysznic. Zaraz po odkręceniu wody, zaczęłam krzyczeć. Leciała lodówa, która mnie sparaliżowała. Szybko ustawiłam ciepły strumień i wymyślałam plan zemsty na Agacie. Ona myła się przede mną i jak zwykle zostawiła po sobie ślad. Na początku miałam pustkę w głowie, myślałam nad nim przez 15 minut, czyli czas mojej kąpieli. Przez następne 10 minut robiłam zwyczajne czynności łazienkowe. Gdy wyszłam z łazienki olśniło mnie, żart siedzący w mojej głowie był wredny, ale i mega śmieszny więc będzie ubaw :d
 - Kate podaj mi szczotkę musze je rozczesać bo nie wytrzymam – powiedziałam targając moje poplątane mokre włosy.
- Daj ja cię rozczesze. No chodź nie zrobię ci tych warkoczyków co wcześniej !
Kate uwielbiała czesać, układać i robić inne rzeczy z włosami, ale w ogóle nie myślała o pracy fryzjera.  Zawsze ją do tego namawiałyśmy z dziewczynami, ale ona gadała o weterynarii.
Podeszłam do niej, a ona zaczęła mi łagodnie rozczesywać włosy. Gdy kończyła, weszła Agata, stanęła i uśmiechnęła się mówiąc :
- Adams teraz przeszłaś samą siebie ! Ona wygląda niesamowicie ! – szybko chwyciła lustro i podała mi je.  Spojrzałam w kawałek szkła i nie wierzyłam, że to ja. Miałam zrobiony śliczny koczek. Nie był upięty bardzo mocno co czyniło go delikatnym.
- Jesteś najlepszą fryzjerką jaką widziałam ! Kocham cię Kate ! – przytuliłam ją z całej siły. Nasze czułości przerwało pukanie. Agata poszła otworzyć.
-Widziałyście może e-fajke Mike’a ?!
- Nie, ale przecież Jake miał ją ostatni w rękach pytaj jego – powiedziała Agata.
- Ale, on jej nie ma powiedział, że komuś dał.
- To niech szuka my jej nie mamy!  Na razie True ! – w chwili, w której wyszedł chłopak, dziewczyny spojrzały na mnie, jakbym wiedziała coś o zgubie.
- Dobra to jest taki mały żarcik, zaraz bym ją oddała - powiedziałam, po czym wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Zgubiona e-fajka to dla Mike’a koszmar, więc uznałam to za świetny żart.
- Ej! Patrzcie która godzina musimy iść na zebranie, bo inaczej lipa. – Zaraz wybiegłyśmy z pokoju, ja jak zwykle ostatnia, bo ktoś odpowiedzialny musiał zamknąć pokój … Nie no żart, po prostu wyszłam ostatnia. Zeszłyśmy na dół tam czekali już opiekunowie, usiedliśmy, a pan Williams zaczął mówić.
      - … więc pamiętajcie zawsze możecie do nas przyjść z problemami, pokój 15 i 20 zawsze do waszych usług – zażartował wicedyrektor i skończył półgodzinny wykład, który uśpił każdego.
Wielka pobudka, wszyscy otrząsnęli się. Zaczęły się 2 tygodniowe wakacje na Florydzie.
__________________________________________________________________

Sorka, że taki krótki, ale to ostatnie zdanie było fajną końcówką ;P

1 komentarz:

  1. Rzeczywiście ostatnie zdanie jest fajną końcówką, więc Ci wybaczam, haha. Zapowiada się fajnie. Czekam na następny rozdział. : )

    OdpowiedzUsuń