Justin nie
odsunął się od dziewczyny dopóki nie odwzajemniła pocałunku. Na początku
próbowała się wyrwać, ale z każdą chwilą coraz bardziej ulegała mu. W jego
pocałunkach było to coś, co sprawiało, że były magiczne i wyjątkowe.
Powoli
chłopak przełożył ręce na biodra dziewczyny, a ona oplotła jego szyję. Justin delikatnie
ją podniósł, po czym położył na piasku. Miley wplotła dłonie w jego włosy i
pociągnęła za końce. Brunet cicho jęknął jej do ucha, które pieścił ustami i
językiem, po czym zszedł niżej na szyję. Zaczął lekko ssać i całować każdy
sentyment jej ciała, co wywoływało u niej falę rozkoszy. Resztę wieczoru
spędzili razem na plaży oświecanej przez blask księżyca…
Rankiem
dziewczyna obudziła się wtulona w tors
Justina. Powoli otwierając powieki, uśmiechnęła się do siebie przypominając
sobie wczorajszą upojną noc z brązowookim. Wstała i rozejrzała się dookoła
widząc jedynie porozrzucane ciuchy. Ona sama miała na sobie tylko pogniecioną
sukienkę, a Justin spodnie. W kilka chwil pozbierała ubrania i położyła się
koło chłopaka, który powoli zaczął się budzić.
- Dzień
dobry kochanie – powiedział troche niepewnie brunet.
-Dzień
dobry. Jak się spało?
- Z Tobą ?!
Zawsze wspaniale – na twarzach obydwojga pojawił się uśmiech.
-Przepraszam
Cie za ten policzek – dotknęła twarzy chłopaka, na co syknął z bólu.
- Niee… To
ja przepraszam to moja wina. Byłem zdenerwowany i nie powinienem tak o tobie
mówić i uwierzyć Ci, że nic nie zaszło tam w klubie, ale…
- Ale co?
- Taki już
jestem gdy jestem wkurzony nie zdaje sobie sprawy z tego co mowie i robie, a potem
jest trudno jest cofać to… - dziewczyna chciała go usprawiedliwić lecz ten, przyłożył
jej palec do ust i kontynuował – Zazdrość to moja chyba najgorsza wada i naprawdę
Cię za nią przepraszam, nigdy nie uważałem Cie za dziwke – ledwo przeszło to mu
przez gardło – to był impuls, którego nienawidzę. Jest strasznie trudny do
opanowania i czasami nie daje się powstrzymać.
- Spokojnie.
Wybaczam, ale nie mów tak więcej, bo nie chce Ci znów przyłożyć. Uwierz mi, nie
przeżyłbyś tego – zachichotała, na co Justin zbliżył się do niej.
- Powtórz?
-
Powiedziałam, że położyłabym Cie na deski kotku – zaśmiała się, po czym
znalazła się w powietrzu – Justin puść mnie i postaw na ziemie!
- Nie! Zaraz
sprawdzimy czy jesteś taka twarda – krzyczał przez śmiech. Gdy stał już prawie
po pas w wodzie zwrócił się do dziewczyny – Czyli uważasz się za lepszą?
- Tak –
powiedziała nie pewnie.
- Czyli mam
Cię puścić i się przekonamy?
- Nie,
Justin proszę cię.
- Poddajesz
się – na jego twarzy pojawił się uśmieszek zwycięstwa lecz dziewczyna nie dała
mu tej satysfakcji. Szybkim ruchem znalazła się również w wodzie i popchnęła
bruneta. Justin wylądował pod wodą i chwile nie wypływał. Miley zaczęła wołać
przerażona:
- Justin!
Justin, skarbie nic ci nie jest? Gdzie jesteś?
Nagle
dziewczyna została wciągnięta pod wode. Po sekundzie wynurzyła się i zobaczyła
śmiejącą się twarz brązowookiego. Popatrzyła na niego wkurzona, lecz on nadal
się śmiał.
- Co ty
widzisz w tym śmiesznego? Jestem przez ciebie caluteńka mokra!
- Masz … -
nie mógł przestać się śmiać, więc wyciągnął rękę w stronę dziewczyny i wyjął
stamtąd zieloną roślinę – masz glona w twoich ślicznych włosach.
Miley
również zaczęła się śmiać, już sama z siebie. Jednak po chwili wyrwała roślinę
z rąk chłopaka i rzuciła nią w niego, po czym szybko odpłynęła w stronę brzegu.
Justin szybko zareagował i ruszył w pogoń za nią. Dopadł ją na piasku lecz na
tyle blisko, że fale podmywały ich ciała leżące na piasku.
- Zejdź ze
mnie – powiedziała cicho dziewczyna.
- Dlaczego?
Przecież jesteś ode mnie lepsza – uśmiechnął się łobuzersko i spojrzał w jej
oczy. Dziewczyna lekko przygryzła wargę, nie odrywając wzroku od czekoladowych
tęczówek chłopaka. Ten przejechał wewnętrzną stroną palca po ustach brunetki,
po czym wbił się w nie z pełną delikatnością. Gdy w końcu oderwali się od
siebie, Justin jeszcze raz spojrzał dziewczynie głęboko w oczy i powiedział dwa
magiczne słowa, które zadziałały jak plaster na serce Miley:
- Kocham
Cię.
- Wiem –
zachichotała po czym lekko musnęła malinowe usta Justina – Ja Ciebie też.
. . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
- Hej! Co
tam u Was ?- powiedziała rozpromieniona Miley. Zapomniała już o kłótni z Kate,
która nagle pojawiła się w jej pamięci,
więc zrobiło jej się trochę głupio. Zmieszana usiadła na łóżku obok przyjaciółki. Spojrzała na nią i szepnęła:
-
Przepraszam. Nie powinnam tak mówić. Musiałam odreagować, bo Justin wyjechał i
…
-
Odreagować? Czyli nie masz na kim tylko na swojej najlepszej przyjaciółce?
- To nie tak
po prostu przestałam się na chwile kontrolować i powiedziałam za dużo.
- No można
powiedzieć, że tylko troszeczkę przesadziłaś- krzyknęła sarkastycznie Kate.
- No,
przepraszam. Nie chciałam tak ci tego powiedzieć, po prostu zdenerwowałam się
na ciebie, do tego jeszcze Justin …
- Wiem, że
to przeżywasz, ale możemy o tym spokojnie pogadać, a nie ty na mnie wybuchasz i
tak po prostu wychodzisz sobie z pokoju.
- Jak jestem
wkurzona to wiesz, że robie różne rzeczy. Naprawdę przepraszam, nie chciałam –
powiedziała brunetka, spuszczając głowe. Po chwili ciszy poczuła mocny uścisk
na swoim ciele. Spojrzała w góre i zobaczyła blondynkę tulącą się do niej. Uśmiechnęła
się i odwzajemniła go.
- Czy to
jest wybaczenie? – spytała żartobliwie.
- A na co ci
to wygląda – zaśmiała się Kate – Oczywiście, że ci wybaczam, ale jest warunek.
- Zgodze się
prawie na wszystko.
- Nigdy
więcej nie ukrywasz nic przede mną.
- Dobrze –
uśmiechnęła się Miley i po chwili kontynuowała – Justin wrócił.
- Co? –
krzyknęła blondynka wstając ze swojego miejsca.
- To co
słyszałaś – uśmiechnęła się niebieskooka i zaczęła opowiadać jej wszystko
zaczynając od incydentu w klubie, a kończąc na plaży. Miley za każdym razem,
gdy mówiła cokolwiek związanego z romantycznym zachowaniem Justina, przygryzała
delikatnie warge i przypominała sobie te chwile. Kate w tych momentach
siedziała i patrzyła na przyjaciółkę z uśmiechem na twarzy. Rozmawiały dobre 2
godziny. Jak to dziewczyny, gdy już zaczęły nie mogły skończyć. Kate bardzo cieszyła się szczęściem Miley lecz
wiedziała, że Justin i tak wyjedzie może i znów wróci, ale nic nie było teraz
pewne.
. . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Nagle
dziewczyny usłyszały pukanie do drzwi. Kate i Miley zostały na łóżkach, a Agata
podbiegła w strone stukania. Otworzyła drzwi, a w nich ujrzała dość wysokiego
szatyna z czekoladowymi oczami i bukietem czerwonych róż w ręku.
- Miley!
Chyba ktoś do ciebie – krzyknęła czarnowłosa i wpuściła chłopaka do pokoju. Gdy
brunetka zobaczyła Justina stojącego 2 metry przed nią, lekko przygryzła dolną wargę
i zrobiła kilka kroków w przód. Spuściła głowę uśmiechając się, po czym
podniosła ją i spojrzała w jego brązowe oczy.
- Tęskniłaś?
– spytał niskim, lekko zachrypniętym, ale za to bardzo seksownym głosem.
- Może troszkę-
odpowiedziała robiąc kolejny krok w przód.
- Na pewno
tylko troszkę?
- Tak. A ty?
– spytała zadziornie.
- Umierałem
bez Ciebie – powiedział po czy wręczył dziewczynie bukiet róż. Miley podeszła
do niego bliżej i pocałowała go w policzek. Chłopak uśmiechnął się i
powiedział:
- Dziś Cię
porywam.
- Niee–
powiedziała drażniąc się z nim i przejeżdżając opuszkami palców po jego dżinsowej
kamizelce, nałożonej na białą koszulkę z napisem ,, DOING REAL STUFF SUCKS”.
- Ale ja nie
pytałem zgodę – powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem, na co Miley cicho
zachichotała.
- Dobrze. W
takim razie daj mi 10 minut.
-Ok. Ty masz
10 minut, a ja idę do twoich przemiłych koleżanek.
Po
określonej chwili brunetka była już gotowa. Justin ,,przejechał” po niej
wzrokiem, oblizując przy tym usta. Dziewczyna wyglądał naprawdę ładnie, pomimo,
ze nie ubrała sukienki (http://bi.gazeta.pl/im/fotomon/bloxlite/f640x640/73/22/9692b7eeaa.jpg).
Przyjaciółki Miley tylko się zaśmiały i razem wypychając dwójkę z pokoju powiedziały:
-Tylko jej
nie zjedz – po czym szybko zamknęły drzwi.
-To chyba
idziemy.
-Tak –powiedziała
trochę skrępowana, lecz Justin delikatnie złapał ja za rękę i razem wyszli z
hotelu. Przed budynkiem obok było pełno papparazii, którzy gdy tylko zobaczyli
Justina od razu zaczęli biec w ich stronę.
Chłopak spuścił głowę i pociągnął dziewczynę do swojego samochodu strojącego,
niestety pod drugim hotelem. Zanim para przecisnęła się przez tłum , została sfotografowana
z tysiąc razy.
Gdy w końcu
znaleźli się w aucie, Justin szybko odpalił silnik i odjechał z piskiem opon. Spojrzał
na oszołomioną dziewczynę i delikatnie położył rękę na jej udzie, delikatnie je
głaszcząc. Miley nadal nie kontaktowała, jednak jedyne co zrobiła to schowała
twarz w dłonie.
- Skarbie,
co się dzieje?
- Jake. On
mnie zabije, przecież postawił warunek, który przed chwilą złam… - nie dał jej
skończyć.
- To nie
nasza wina. Spokojnie zadzwonię do pism i zapłacę, żeby tego nie publikowali.
Uspokój się wszystko będzie dobrze.
- Nie
będziesz płacił. Nie dam ci wydawać tylu pieniędzy.
-Skąd możesz
wiedzieć, że to dużo.
- Po prostu
wiem, ok? To nie może kosztować mało, bo tak to nie byłoby tyle skandali.
-Hmm –
Justin niechętnie przyznał jej rację.
Resztę drogi
w samochodzie panowała cisza. Gdy, dojechali na miejsce Miley wyszła z auta, po
czym poczuła na sobie ręce chłopaka.
-Co my tu
robimy? – szepnęła.
___________________________________________________________________________________
W końcu jest :) Komentujcie pozytywnie, jak i negatywnie. Jakoś zniose krytyke i postaram się poprawić :) A i oczywiście podziękowania dla Was za 2 tysiące wejść. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.
Pozdrawiam Shawty
KOCHAM! Po prostu bomba!
OdpowiedzUsuńBoski świetny !!!! Czekam na n!
OdpowiedzUsuń