19.02.2013

Rozdział 19



Justin nie odsunął się od dziewczyny dopóki nie odwzajemniła pocałunku. Na początku próbowała się wyrwać, ale z każdą chwilą coraz bardziej ulegała mu. W jego pocałunkach było to coś, co sprawiało, że były magiczne i wyjątkowe.
Powoli chłopak przełożył ręce na biodra dziewczyny, a ona oplotła jego szyję. Justin delikatnie ją podniósł, po czym położył na piasku. Miley wplotła dłonie w jego włosy i pociągnęła za końce. Brunet cicho jęknął jej do ucha, które pieścił ustami i językiem, po czym zszedł niżej na szyję. Zaczął lekko ssać i całować każdy sentyment jej ciała, co wywoływało u niej falę rozkoszy. Resztę wieczoru spędzili razem na plaży oświecanej przez blask księżyca…
Rankiem dziewczyna obudziła się wtulona w  tors Justina. Powoli otwierając powieki, uśmiechnęła się do siebie przypominając sobie wczorajszą upojną noc z brązowookim. Wstała i rozejrzała się dookoła widząc jedynie porozrzucane ciuchy. Ona sama miała na sobie tylko pogniecioną sukienkę, a Justin spodnie. W kilka chwil pozbierała ubrania i położyła się koło chłopaka, który powoli zaczął się budzić.
- Dzień dobry kochanie – powiedział troche niepewnie brunet.
-Dzień dobry. Jak się spało?
- Z Tobą ?! Zawsze wspaniale – na twarzach obydwojga pojawił się uśmiech.
-Przepraszam Cie za ten policzek – dotknęła twarzy chłopaka, na co syknął z bólu.
- Niee… To ja przepraszam to moja wina. Byłem zdenerwowany i nie powinienem tak o tobie mówić i uwierzyć Ci, że nic nie zaszło tam w klubie, ale…
- Ale co?
- Taki już jestem gdy jestem wkurzony nie zdaje sobie sprawy z tego co mowie i robie, a potem jest trudno jest cofać to… - dziewczyna chciała go usprawiedliwić lecz ten, przyłożył jej palec do ust i kontynuował – Zazdrość to moja chyba najgorsza wada i naprawdę Cię za nią przepraszam, nigdy nie uważałem Cie za dziwke – ledwo przeszło to mu przez gardło – to był impuls, którego nienawidzę. Jest strasznie trudny do opanowania i czasami nie daje się powstrzymać.
- Spokojnie. Wybaczam, ale nie mów tak więcej, bo nie chce Ci znów przyłożyć. Uwierz mi, nie przeżyłbyś tego – zachichotała, na co Justin zbliżył się do niej.
- Powtórz?
- Powiedziałam, że położyłabym Cie na deski kotku – zaśmiała się, po czym znalazła się w powietrzu – Justin puść mnie i postaw na ziemie!
- Nie! Zaraz sprawdzimy czy jesteś taka twarda – krzyczał przez śmiech. Gdy stał już prawie po pas w wodzie zwrócił się do dziewczyny – Czyli uważasz się za lepszą?
- Tak – powiedziała nie pewnie.
- Czyli mam Cię puścić i się przekonamy?
- Nie, Justin proszę cię.
- Poddajesz się – na jego twarzy pojawił się uśmieszek zwycięstwa lecz dziewczyna nie dała mu tej satysfakcji. Szybkim ruchem znalazła się również w wodzie i popchnęła bruneta. Justin wylądował pod wodą i chwile nie wypływał. Miley zaczęła wołać przerażona:
- Justin! Justin, skarbie nic ci nie jest? Gdzie jesteś?
Nagle dziewczyna została wciągnięta pod wode. Po sekundzie wynurzyła się i zobaczyła śmiejącą się twarz brązowookiego. Popatrzyła na niego wkurzona, lecz on nadal się śmiał.
- Co ty widzisz w tym śmiesznego? Jestem przez ciebie caluteńka mokra!
- Masz … - nie mógł przestać się śmiać, więc wyciągnął rękę w stronę dziewczyny i wyjął stamtąd zieloną roślinę – masz glona w twoich ślicznych włosach.
Miley również zaczęła się śmiać, już sama z siebie. Jednak po chwili wyrwała roślinę z rąk chłopaka i rzuciła nią w niego, po czym szybko odpłynęła w stronę brzegu. Justin szybko zareagował i ruszył w pogoń za nią. Dopadł ją na piasku lecz na tyle blisko, że fale podmywały ich ciała leżące na piasku.
- Zejdź ze mnie – powiedziała cicho dziewczyna.
- Dlaczego? Przecież jesteś ode mnie lepsza – uśmiechnął się łobuzersko i spojrzał w jej oczy. Dziewczyna lekko przygryzła wargę, nie odrywając wzroku od czekoladowych tęczówek chłopaka. Ten przejechał wewnętrzną stroną palca po ustach brunetki, po czym wbił się w nie z pełną delikatnością. Gdy w końcu oderwali się od siebie, Justin jeszcze raz spojrzał dziewczynie głęboko w oczy i powiedział dwa magiczne słowa, które zadziałały jak plaster na serce Miley:
- Kocham Cię.
- Wiem – zachichotała po czym lekko musnęła malinowe usta Justina – Ja Ciebie też.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
- Hej! Co tam u Was ?- powiedziała rozpromieniona Miley. Zapomniała już o kłótni z Kate, która nagle pojawiła się w  jej pamięci, więc zrobiło jej się trochę głupio. Zmieszana usiadła na łóżku obok przyjaciółki.  Spojrzała na nią i szepnęła:
- Przepraszam. Nie powinnam tak mówić. Musiałam odreagować, bo Justin wyjechał i …
- Odreagować? Czyli nie masz na kim tylko na swojej najlepszej przyjaciółce?
- To nie tak po prostu przestałam się na chwile kontrolować i powiedziałam za dużo.
- No można powiedzieć, że tylko troszeczkę przesadziłaś- krzyknęła sarkastycznie Kate.
- No, przepraszam. Nie chciałam tak ci tego powiedzieć, po prostu zdenerwowałam się na ciebie, do tego jeszcze Justin …
- Wiem, że to przeżywasz, ale możemy o tym spokojnie pogadać, a nie ty na mnie wybuchasz i tak po prostu wychodzisz sobie z pokoju.
- Jak jestem wkurzona to wiesz, że robie różne rzeczy. Naprawdę przepraszam, nie chciałam – powiedziała brunetka, spuszczając głowe. Po chwili ciszy poczuła mocny uścisk na swoim ciele. Spojrzała w góre i zobaczyła blondynkę tulącą się do niej. Uśmiechnęła się i odwzajemniła go.
- Czy to jest wybaczenie? – spytała żartobliwie.
- A na co ci to wygląda – zaśmiała się Kate – Oczywiście, że ci wybaczam, ale jest warunek.
- Zgodze się prawie na wszystko.
- Nigdy więcej nie ukrywasz nic przede mną.
- Dobrze – uśmiechnęła się Miley i po chwili kontynuowała – Justin wrócił.
- Co? – krzyknęła blondynka wstając ze swojego miejsca.
- To co słyszałaś – uśmiechnęła się niebieskooka i zaczęła opowiadać jej wszystko zaczynając od incydentu w klubie, a kończąc na plaży. Miley za każdym razem, gdy mówiła cokolwiek związanego z romantycznym zachowaniem Justina, przygryzała delikatnie warge i przypominała sobie te chwile. Kate w tych momentach siedziała i patrzyła na przyjaciółkę z uśmiechem na twarzy. Rozmawiały dobre 2 godziny. Jak to dziewczyny, gdy już zaczęły nie mogły skończyć.  Kate bardzo cieszyła się szczęściem Miley lecz wiedziała, że Justin i tak wyjedzie może i znów wróci, ale nic nie było teraz pewne.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Nagle dziewczyny usłyszały pukanie do drzwi. Kate i Miley zostały na łóżkach, a Agata podbiegła w strone stukania. Otworzyła drzwi, a w nich ujrzała dość wysokiego szatyna z czekoladowymi oczami i bukietem czerwonych róż w ręku.
- Miley! Chyba ktoś do ciebie – krzyknęła czarnowłosa i wpuściła chłopaka do pokoju. Gdy brunetka zobaczyła Justina stojącego 2 metry przed nią, lekko przygryzła dolną wargę i zrobiła kilka kroków w przód. Spuściła głowę uśmiechając się, po czym podniosła ją i spojrzała w jego brązowe oczy.
- Tęskniłaś? – spytał niskim, lekko zachrypniętym, ale za to bardzo seksownym głosem.
- Może troszkę- odpowiedziała robiąc kolejny krok w przód.
- Na pewno tylko troszkę?
- Tak. A ty? – spytała zadziornie.
- Umierałem bez Ciebie – powiedział po czy wręczył dziewczynie bukiet róż. Miley podeszła do niego bliżej i pocałowała go w policzek. Chłopak uśmiechnął się i powiedział:
- Dziś Cię porywam.
- Niee– powiedziała drażniąc się z nim i przejeżdżając opuszkami palców po jego dżinsowej kamizelce, nałożonej na białą koszulkę z napisem ,, DOING REAL STUFF SUCKS”.
- Ale ja nie pytałem zgodę – powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem, na co Miley cicho zachichotała.
- Dobrze. W takim razie daj mi 10 minut.
-Ok. Ty masz 10 minut, a ja idę do twoich przemiłych koleżanek.
Po określonej chwili brunetka była już gotowa. Justin ,,przejechał” po niej wzrokiem, oblizując przy tym usta. Dziewczyna wyglądał naprawdę ładnie, pomimo, ze nie ubrała sukienki (http://bi.gazeta.pl/im/fotomon/bloxlite/f640x640/73/22/9692b7eeaa.jpg). Przyjaciółki Miley tylko się zaśmiały i razem wypychając dwójkę z pokoju powiedziały:
-Tylko jej nie zjedz – po czym szybko zamknęły drzwi.
-To chyba idziemy.
-Tak –powiedziała trochę skrępowana, lecz Justin delikatnie złapał ja za rękę i razem wyszli z hotelu. Przed budynkiem obok było pełno papparazii, którzy gdy tylko zobaczyli Justina od razu zaczęli biec  w ich stronę. Chłopak spuścił głowę i pociągnął dziewczynę do swojego samochodu strojącego, niestety pod drugim hotelem. Zanim para przecisnęła się przez tłum , została sfotografowana z tysiąc razy.
Gdy w końcu znaleźli się w aucie, Justin szybko odpalił silnik i odjechał z piskiem opon. Spojrzał na oszołomioną dziewczynę i delikatnie położył rękę na jej udzie, delikatnie je głaszcząc. Miley nadal nie kontaktowała, jednak jedyne co zrobiła to schowała twarz w dłonie.
- Skarbie, co się dzieje?
- Jake. On mnie zabije, przecież postawił warunek, który przed chwilą złam… - nie dał jej skończyć.
- To nie nasza wina. Spokojnie zadzwonię do pism i zapłacę, żeby tego nie publikowali. Uspokój się wszystko będzie dobrze.
- Nie będziesz płacił. Nie dam ci wydawać tylu pieniędzy.
-Skąd możesz wiedzieć, że to dużo.
- Po prostu wiem, ok? To nie może kosztować mało, bo tak to nie byłoby tyle skandali.
-Hmm – Justin niechętnie przyznał jej rację.
Resztę drogi w samochodzie panowała cisza. Gdy, dojechali na miejsce Miley wyszła z auta, po czym poczuła na sobie ręce chłopaka.
-Co my tu robimy? – szepnęła. 
___________________________________________________________________________________
W końcu jest :) Komentujcie pozytywnie, jak i negatywnie. Jakoś zniose krytyke i postaram się poprawić :) A i oczywiście podziękowania dla Was za 2 tysiące wejść. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.
Pozdrawiam Shawty




2 komentarze: