23.02.2013

Rozdział 20



Myślę, że ten rozdział mi się udał :) Miłego czytania i komentujcie 
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Chodź – powiedział, wyprzedzając dziewczynę. Chwycił ją za ręke i delikatnie pociągnął w strone wielkiego domu.  Miley szepnęła ciche ,,wow”, gdy tylko podeszli bliżej. Dom, a właściwie willa była położona tuż przy morzu, które było delikatnie widać spomiędzy szczelin w wysokim drewnianym ogrodzeniu.  
Z każdym krokiem robionym w kierunku domu, dziewczyna była coraz to bardziej zdziwiona pięknem i wielkością budynku. Justin prowadził ją powoli tak, aby wszystko mogła sobie dokładnie obejrzeć. W willi było 26 pokoi, w tym dość duża kuchnia i ogromny salon. Każde pomieszczenie było inne, ale i na swój sposób wyjątkowe. Bogate wnętrza i miła atmosfera wprawiało w dobry nastrój każdego znajdującego się w domu.
Jednak, nie wnętrze domu zdobyło serce Miley, a ogród. Można było go podzielić na dwie części. Pierwsza posiadała dużą wolną przestrzeń, użyteczną do zabawy, grilla czy opalania się nad basenem, który był jej kluczowym elementem. Drugą natomiast można było nazwać ,,angielską dżunglą”. Mnóstwo kolorowych roślin, trochę wąska, kamienna drużka i oczko wodne z fontanną na środku.
-To miejsce jest jak magia – szepnęła Miley.
- Też je lubie – zaśmiał się Justin i przytulił dziewczynę od tyłu. Razem skierowali się do altany i tam usiedli na hamaku. Chłopak udawając, że ziewa, objął Miley ramieniem. Dziewczyna cicho zachichotała i spojrzała na Justina.
- Czyj to dom?
-Po części jest mój.
- Jak to? Przecież mieszkasz w hotelu. Znaczy, przynajmniej mieszkałeś.
-Gdybym tu był, wszystkie pisma przysłały by tu paparazi, a ja nie chciałem robić kłopotu drugim właścicielom. Chociaż miałem tu nocować już po pierwszej nocy w hotelu.
- To dlaczego nie nocowałeś? – zapytała zdziwiona, w końcu to jest piękny dom, więc czemu by tu nie mieszkać.
-Ponieważ poznałem piękną brunetkę, o niebieskich hipnotyzujących oczach, która mieszkała obok mojego hotelu – na policzkach Miley pojawił się wielki rumieniec. Dziewczyna szybko opuściła głowę i przygryzła wargę. Justin cicho się zaśmiał, złapał za jej podbródek i złączył ich usta w długim namiętnym pocałunku.
****
-No chodź.
-Justin ja nie wchodzę. Nie mam stroju kąpielowego i … No po prostu nie- powiedziała stanowczo, lecz chłopak nie bardzo się tym przejął. Podszedł do niej i delikatnie objął ją w pasie po czym już bardziej zdecydowanym ruchem docisnął ją do siebie. Brunet łobuzersko się uśmiechnął i włożył ręce pod bluzkę dziewczyny.
-Nie. Mówiłam, że nie – powiedziała zdenerwowana Miley. Stali już przy basenie, co ułatwiło chłopakowi zadanie.
-Czyli mówisz, że się nie rozbierzesz?!
-Tak, właśnie tak – powiedziała poważnie, jednak po chwili zaczęła się trochę bać, gdyż zauważyła tą iskierkę w oku Justina, która nie oznaczała dla niej nic dobrego.
-Dobrze, to wejdziemy tak – chłopak zaczął się śmiać.
-Justin, nie – zanim się obejrzała wylądowali w basenie – Oszalałeś ?!- krzyknęła.
-Szaleje z miłości – powiedział ukazując swoje białe ząbki. Miley nie czekała na ruch chłopaka i od razu zaczęła go chlapać, na co brązowooki zareagował identycznie.
-Przestań – krzyczała, tłumiąc śmiech lecz wciąż nie przestając ,,atakować” Justina.
-Zmuś mnie!
- Sam tego chciałeś – dziewczyna zebrała w sobie całą siłę i śmiejąc się, chlapała jeszcze mocniej w jego kierunku. Justin uniknął ,,ataku” i zanurzył się. Dziewczyna rozejrzała się, nie widząc bruneta.       
-Justin !- krzyknęła, przerażona gdy chłopak nie wychodził z wody.
-Słucham, shawty – powiedział niskim seksownym głosem, tuż nad jej uchem. Pierwszy raz tak ją nazwał, co dało jej miłą satysfakcje, choć nieuzasadnioną. Justin lubił to słowo, jak i większość dziewczyn nazywanych tak szczególnie przez niego. Gdy, uważał, że dziewczyna jest słodka, miła, delikatna, urocza, no po prostu niesamowita nazywał ją ,,shawty”.
-Nie rób tak więcej, proszę Cię – powiedziała rozpływającym się głosem, gdyż Justin w tej samej chwili delikatnie ją objął i całował jej szyję. Odchyliła głowe, dając Justinowi do zrozumienia, że chce jeszcze.
-Przepraszam -wciąż całował jej szyje i jeździł rękami po jej talii – Już ci to wynagradzam- obrócił ją delikatnie i wbił się w jej usta. Wziął ją na ręce nie przerywając pocałunku. Miley oplotła ręce wokół jego karku. Zbliżyli się do ściany basenu. Justin coraz to zniżał ręce aż w końcu dojechał na pośladki dziewczyny. Brunetka już wiedziała, że chłopak będzie chciał TO zrobić lecz ona nie chciała.
-Justin, nie dziś.
-Dlaczego? –wciąż całował każdy skrawek jej ciała, lecz dziewczyna zaczęła zdejmować jego ręce z siebie. Justin nadal na nią napierał, na co Miley zareagowała natychmiast odsuwając się od niego i próbując wyjść z basenu. Chłopak ni e pozwolił jej na to chwytając ją za rękę, gdy już prawie cała wyszła z wody.
-Gdzie ty idziesz? – warknął.
-Justin, puść to mnie boli – powiedziała, krzywiąc się z powodu bólu wyczuwanego na nadgarstku, który uciskany był przez bruneta.
-Gdzie chcesz iść?- powtórzył się nie zmieniają nieprzyjemnego tonu.
-Chce wyjść z basenu- powiedziała lekko podenerwowana. Brunet zaczął zachowywać się jakoś dziwnie. Z jego twarzy zniknął lekki uśmiech i pozostało pożądanie zmieszane ze złością. Miley zdenerwowała się jeszcze bardziej i spróbowała wyrwać nadgarstek z uścisku. Lecz w efekcie ręka Justina zacisnęła się jeszcze bardziej, sprawiając dziewczynie dodatkowy ból.
-Skończymy to i dopiero wyjdziesz – warknął.
-Nie chce, rozumiesz? Nie, dziś – prawie krzyknęła, ponownie próbując wyrwać się z uścisku. Justin był bardzo wkurzony i nie panował już nad sobą. Tak mocno szarpnął jej nadgarstek, że dziewczyna wpadła do wody. Gdy, tylko wypłynęła na powierzchnie, Justin zdał sobie sprawę z tego co właśnie zrobił i spróbował podpłynąć do dziewczyny, która przerażona uciekła na drugi koniec basenu.
-Miley, przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Przepraszam – nie usłyszał odpowiedzi , lecz ciche szlochanie. Gdy, spróbował się do niej zbliżyć, ta szybko wyszła z wody, cały czas trzymając się za prawy nadgarstek. Chłopak zrobił to samo i wolno skierował się w kierunku Miley, która skulona siedziała przy leżakach. Gdy tylko wyciągnął rękę w jej stronę, ona momentalnie ruszyła się w tył. Justin był na siebie wściekły, ale i na Miley.
,,Przecież ją przeprosiłem, więc czemu zachowuje się jak dziecko i się obraża” pomyślał i cofnął się czując, że złość się w nim buzuje. Kopnął jeden z kilku leżaków i wkurzony wszedł do domu, zostawiając płaczącą Miley samą w ogrodzie.
Po pół godzinie dziewczyna uspokoiła się i postanowiła wrócić do domu i pogadać z chłopakiem. Gdy, weszła do środka, spojrzała przed siebie i nogi się pod nią ugięły. Do oczu zaczęły napływać jej łzy. Na kanapie leżał Justin, a zaraz na nim Selena… Całowali się, jak gdyby nigdy nic…
Chłopak po chwili odepchnął od siebie szatynkę i dostrzegł niebieskooką stojącą w drzwiach. Szybko się poderwał i powiedział:
-Skarbie, ja Ci to wszystko wytłumaczę… -powiedział załamany, a Selena zaczęła się śmiać. Miley nie chcąc być tam dłużej wybiegła z domu. Skierowała się ku plaży i zaczęła nią biec. Po jej policzkach spływało coraz to więcej łez. Nagle usłyszała wołanie, wołanie Justina. Momentalnie przyspieszyła, niezważając na mokre ubrania przylegające do jej ciała. Gdy, odwróciła się zobaczyła bruneta klęczącego na piasku z rękoma skierowanymi w jej kierunku. Płakał, mogła jeszcze zobaczyć łzy spływające po jego twarzy. Jednak, nie zawróciła i znów zaczęła biec w kierunku neonowych świateł hoteli.
Cały czas biegła nie zatrzymując się ani na chwilę. Jednak, gdy znalazła się już blisko świateł opadła bezwładnie na piasek. Zaczęła krzyczeć i uderzać rękami o podłoże. W tej chwili wszelkie jej emocje jakby wydostały się na zewnątrz, zamieniając dziewczynę w bezsilną i słabą istotę.
-Dlaczego?! – krzyknęła w niebo i ponownie upadła. Chciała umrzeć…
Nagle poczuła lekkie kłucie przy kolanie. Podniosła nogę i znalazła kawałek ostrego szła, dość ostrego by ukoić jej ból…
****
-Boże, Miley – krzyknęła Agata podbiegając do ledwo żywej przyjaciółki –Boże co ci jest? Co się stało?
Niebieskooka ponownie zalała się łzami, po czym upadła na podłogę.
Obudziła się następnego dnia w swoim łóżku. Obok niej leżała Kate i Agata. Dziewczyna nie mogła się podnieść, gdyż każdy najmniejszy ruch sprawiał jej ból. Ostrożnie podniosła prawą rękę i przetarła twarz. Nagle jej policzki znów zrobiły się mokre, gdyż spojrzała ona na pocięty, opuchnięty i posiniaczony nadgarstek. Wspomnienia z poprzedniego wieczoru wróciły…
Miley po chwili po czuła mocny, a i za razem delikatny uścisk.
-Spokojnie, już jest dobrze. Uspokój się. Jestem tu –szepnęła Kate. Brunetka mocno wtuliła się w dziewczynę i zaczęła się uspokajać. 
______________________________________________________________________________

Tak, wiem, że za krótki, ale starałam sie dla Was... Skomentujcie go bardzo Was prosze <3  Chciałabym zobaczyć tu jak najwięcej komentarzy, żeby dobrze mi się pisało :)

5 komentarzy:

  1. O Jezu! Jaka jestem ciekawa co dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg ale zajebistyy *.* Dodaj dzis nn! Blagam :cc Czekam ; **

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie. Dlaczego!? :(( No ale przynajmniej jest realistycznie i nie zawsze kolorowo i nudno XD Dodaj szubkoo nn. Niecierpliwie czekam

    OdpowiedzUsuń
  4. Co w niego wstąpiło ?!?!?!?!? Idiota !!! Czekam na nn!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Uhuhuhuhuh nie mogę się doczekać następnego :3 + zapraszam do siebie :) http://last-vampire-kat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń