-Skarbie
wstawaj. Musisz iść do szkoły.
-Mamo, ale
ja nie chce. Nie mogę iść kiedy indziej?! – spytałam, zakrywając poduszką głowę.
-Vannesso
Harmony Hill widzę Cię za 15 minut na dole, albo inaczej pogadamy- powiedziała
poważnie mama, a ja zaśmiałam się i odpowiedziałam:
-A co mi
takiego niby zrobisz?
-Udam, że
tego nie słyszałam. Wstawaj! – krzyknęła, a ja niechętnie zwlekłam się z łóżka.
Wzięłam wcześniej już uszykowane ciuchy i poszłam do łazienki.
Zgodnie z
,,umową” po piętnastu minutach byłam już na dole. Zjadłam kanapkę z dżemem i
szybko skierowałam się do wyjścia. Gdyby moja matka zauważyła jak jestem ubrana
i jaki mam makijaż, po prostu odesłałaby mnie do pokoju i nie chciała widzieć
tak ubranej do końca życia. Do tego doszedłby szlaban i jakaś gadanina, lecz
tak by się stało w NY, ale nie tu. Moja mama popatrzyła na mnie, podniosła brwi
do góry, po czym opuściła je i poszła do auta, mówiąc że mam zamknąć dom. Nic.
Nie zwróciła uwagi na grube czarne kreski, obwodzące moje brązowe oczy, czy
nawet na szpilki mające z 10cm. Żadnych uprzedzeń, komentarzy, nakazów … Olała
mnie. Zapowiadało się ciekawie.
Nie odezwała
się do mnie ani słowem w czasie drogi do nowej szkoły. Dostała dziś rano
samochód, więc osobiście mnie zawiozła.
-Powodzenia
skarbie, tylko nie zrób żadnej głupoty.
-Dobrze,
dobrze – powiedziałam wychodząc z auta. Gdy mama tylko odjechała założyłam
słuchawki na uszy i wkroczyłam na teren szkoły. Każdy się na mnie patrzył. To
takie dziwne uczucie, gdy ktoś obgaduje Cię, a ty zdajesz sobie z tego sprawę,
lecz nie możesz nic zrobić. Czuje się tu coraz dziwniej. Moim zbawieniem okazał
się dyrektor, który szedł korytarzem i gdy tylko mnie zobaczył domyślił się, że
jestem nową uczennicą i zaprosił mnie do swojego gabinetu. Jednak, nawet w
drodze do pokoju jak się okazało pana Greena, wszyscy wlepiali we mnie swój
wzrok. Przez te niespełna 15 minut w szkole zdążyłam zauważyć podziały na
grupy. Byli mózgowcy, sportowcy, luzacy itd. Podobnie jak w mojej starej
szkole. Ja jednak, jak na razie nie klasyfikowałam się do żadnej z zauważonych
grup.
-No więc , panno Vannesso Hill. Witamy
w naszej szkole. Mam nadzieję, że ci się tu spodoba. Proszę o to twój plan
lekcji – podał mi kartkę papieru wypisaną po brzegi.- Jest również na niej lista
nauczycieli i klas w których będziesz mieć lekcje przez cały tydzień. Na
drugiej stronie na dole masz wypisane zajęcia dodatkowe, na które oczywiście
jeśli chcesz możesz uczęszczać –uśmiechnęłam się delikatnie, na co dyrektor
również okazał miły gest.
-Dziękuje.
To ja chyba będę już iść na lekcje – powiedziałam niepewnie.
-Tak, tak. Z
tego co mi się wydaje masz teraz lekcje dwie sale w prawo.
-Dobrze –
dyrektor wstał, a ja razem z nim. Podaliśmy sobie dłonie, po czym ja poszłam w
kierunku sali angielskiego. Weszłam do klasy równo z dzwonkiem, po czym szybko
skierowałam się do przed ostatniej ławki. Tą lekcje prowadziła pani Jessin.
Dziwne nazwisko, ale no nic. Gdy, tylko weszła do klasy wszyscy wstali,
przywitali ją, po czym z powrotem usiedli. Kilka osób, wciąż zerkało na mnie,
co zaczynało mnie już troche drażnić. Najgorsze miało dopiero nastąpić.
-Będę po
kole i wyczytywać nazwiska, obecny odpowiada ,,jestem”, po czym nie przeszkadza
aż do dokończenia czytania listy. Adams!
-Jestem –
powiedziała dziewczyna o długich blond włosach i brązowych oczach.
-Amon.
-Jestem –
powiedział znudzonym głosem, brunet siedzący przy ścianie w rzędzie przede mną.
-Bieber –aż
wzdrygnęłam na to nazwisko. Bieber? Justin Bieber ?! Chodzi do tej klasy?!
Matko, co teraz działo się w mojej głowie. Zaczęłam się nerwowo rozglądać, lecz
nikt nie odpowiedział nauczycielce, więc wpisała chłopakowi nieobecność.
-Grande.
-Jestem –
powiedziała cienkim głosikiem, dziewczyna o czerwonych włosach.
-French.
-Jestem –
usłyszałam głos pełen przesadnej dumy. Wychyliłam się troszkę i ujrzałam
dziewczynę o długich blond włosach z brązowymi odrostami. Już czułam, że musi
być to ktoś powiedzmy ważny w tej szkole.
-Oo… Widzę,
że mamy nową uczennicę w klasie … - przerwała na chwile, gdyż do sali wpadł
średniego wzrostu brunet o czekoladowych oczach – Panie Bieber. Proszę pukać, a
nie wbiegać do sali za przeproszeniem na chama.
-Przepraszam
– powiedział i szybko zajął swoje miejsce.
-Wpiszę panu
spóźnienie. A więc wracając do tematu –nagle w klasie pojawił się szum,
wywołany gadaniem kilku uczniów – Cisza. Wracając do tematu. Vannessa Hill.
-Jestem –
powiedziałam niepewnie.
-Witamy w
nowej szkole – uśmiechnęła się, a mi zrobiło się jakoś raźniej – Może powiesz
nam coś o sobie, na pewno wszyscy chcieliby się czegoś o Tobie dowiedzieć – w
tej chwili umarłam na krześle. Wszystkie pary oczu skierowały się na mnie.
Przełknęłam nerwowo ślinę po czym, usiadłam trochę pewniej na krześle.
-Nie ma tu
co opowiadać proszę pani – zażartowałam, na co cała klasa zareagowała śmiechem.
-Przestań.
Na pewno jest coś co musi cię choć trochę opisać – pokręciłam przecząco głową –
No cóż, więc zrobimy inaczej. Każdy teraz zada ci po jednym pytaniu. Nie
prywatnym – nauczycielka spojrzała na blondyna w trzecim rzędzie, po czym
kontynuowała – W ten sposób dowiemy się czegoś o tobie. Oczywiście jeśli nie
masz nic przeciwko.
-Nie, tak
chyba będzie łatwiej – delikatnie się uśmiechnęłam.
-No dobrze Brain’an,
zacznij proszę.
Lekcja
minęła szybko. Było parę dziwnych pytań, lecz po za tym reszta na poziomie.
Pożartowałam trochę co rozluźniło sytuację w klasie. Jednak, jedna z uczennic z
drugiej ławki nie była zachwycona. Dokładniej chodzi mi o Victorię French.
Wyglądała na bardzo wkurzoną. Najgorsza była jej próba ośmieszenia mnie.
-Dobrze
Victorio teraz twoje pytanie.
-Z
przyjemnością – szepnęła, po czym dodała głośniej – Ile razy TO robiłaś? W
końcu jesteś z Nowego Jorku – zaśmiała się.
-Jeśli ,,TO”
jest jeżdżeniem taksówką, to bardzo dużo razy. Prawie codziennie –
odpowiedziałam dość poważnie, na co dziewczyna westchnęła z pogardą i odwróciła
się w stronę tablicy.
Następne
pytania były proste i całkiem miłe. ,,Dlaczego się przeprowadziłaś?” ,,Jakie masz
hobby?” ,,Czy masz rodzeństwo?” itd. Justin zadał mi proste, ale na swój sposób
podchwytliwe pytanie, a mianowicie:
-Jakiej
muzyki słuchasz? – uśmiechnął się zadziornie, na co też cicho zachichotałam.
-Łatwiej by
było powiedzieć jakiej nie słucham. Szerokim łukiem omijam Disco, Techno, Reggae,
Rap. A tak ogólniej to słucham Popu, R&B, Rock, Metal, Hip-Hop.
****
Na przerwie
starałam się zaleźć moją szafkę, lecz nie wychodziło mi to najlepiej. Ciągle
rozglądałam się po korytarzu, plątały mi się już cyferki. Nagle ktoś mnie
zawołał.
-Vannessa
tak? – powiedziała słodkim głosikiem dziewczyna.
-Yhm… Tak –
uśmiechnęłam się zdziwiona.
-Jestem
Ariana, chodzę z tobą do klasy – uśmiechnęła się. Od razu ją skojarzyłam jako
jedna z kilku osób w szkole ma czerwono-wiśniowe włosy.
-Aa… No tak.
Miło Cię poznać. Przepraszam Cię, ale jestem zajęta –powoli zaczęłam odchodzić,
gdy ona znów się przyczepiła.
-Szukasz
szafki? – powiedziała wysokim głosem, że aż podskoczyłam.
-Tak.
-A którą
masz szafkę? – popatrzyłam na nią dziwnie – Jaki numer ma szafka?
-Hm… -
spojrzałam na kartkę z rozpiską i odpowiedziałam trochę przerażona – 69.
Ariana
zakryła rękoma swoje usta, a jej źrenice zwiększyły się chyba maksymalnie.
Rozejrzała się, jakby nie chciała, żeby ktokolwiek usłyszał jej słowa.
-Zaprowadzę
cię, ale uważaj. Masz szafkę obok popularnych. Oni są tacy złośliwi,
szczególnie … -nie dałam jej dokończyć.
-Victoria.
-Co?! Nie,
ona jest jakby przyboczną Grace. Grace Price, to na nią powinnaś uważać.
-Nie boje
się żadnej dziewczyny. Ta cała Grace nic mi nie zrobi. Jedyna rzecz którą się
teraz martwię, to mój powrót do domu.
-Jak chcesz.
Ale proszę Cie uważaj.
-Dobra,
postaram się – powiedziałam udając przejęcie.
-A jak
chcesz podwózkę to chętnie cię zabiorę –powiedziała już normalnym głosem.
-Serio?
Mogłabyś. Byłabym wdzięczna.
-A ty nie
masz prawka ? –spytała po chwili zdziwiona.
-Nie,
urodziny będę mieć dopiero za miesiąc, więc jeszcze nie.
-Przecież
prawo jazdy jest od 16 lat, a nie od 18.
-Wiem, ale
moja matka jest nadopiekuńcza i boi się o mnie. Po za tym jeśli chce jeździć na
motorze to musze poczekać jeszcze ten miesiąc.
-Motor?
Serio? – powiedziała rozbawiona.
-Tak, serio
– odpowiedziałam poważnie. Po chwili już byłyśmy przy mojej nowej szafce.
Otworzyłam ją i schowałam książki. Do drzwiczek przyczepiony był mały notesik.
Zdziwiłam się troche i oderwałam taśme która go trzymała.
-Co to? –
szepnęła Ariana i zaczęła się nerwowo rozglądać.
-Właśnie nie
wiem, ale zaraz się dowiem – powiedziałam i
już miałam otwierać notes, gdy zabrzmiał głośny dzwonek. Wrzuciłam
przedmiot do torby i razem z moją nową koleżanką poszłyśmy na lekcje.
Znajdowałyśmy
się teraz w sali biologicznej. Stały tu dwuosobowe ławki, więc usiadłam w
wolnej. Ariana siedziała przede mną z
jakąś brunetką. Siedziałam sama, do czasu aż przyszła grupa ,,popularnych”.
Victoria usiadła z Justinem obok mojej ławki, jakieś dwie dziewczyny usiadły za
nimi. Ostatni szedł jakiś blondyn, uśmiechnął się cwaniacko widząc wolne
miejsce obok mnie. Wywróciłam oczami i skierowałam swój wzrok na okno. Nie
powiem, że chłopak nie był przystojny, lecz wydawał się zarazem taki arogancki.
Nauczycielka
jeszcze nie przyszła, więc cała klasa gadała między sobą, oczywiście cała prócz
mnie. Blondyn zaczął gadać z Justinem. Wywnioskowałam, że mówią o mnie, gdyż
wciąż któryś się wychylał albo obracał patrząc w moim kierunku. Jedyne co usłyszałam
z ich dość głośnej rozmowy, była liczba ,,69”. Gdy nauczycielka weszła do sali
wszyscy wstali, a dwójka chłopaków podała sobie ręce, jakby zatwierdzali jakiś
zakład.
W połowie
lekcji, blondyn odezwał się do mnie.
-Siema. Ty
jesteś Vannessa, nie?
-Ta… a ty
jesteś ?
-Jake. Nowa
?
-Jak widać –
odparłam obojętnie. Na co Justin się zaśmiał, jakby podsłuchując naszą rozmowę.
Jake spojrzał na niego zabójczym wzrokiem, po czy znów odwrócił się w moją stronę.
-A więc
,,69”, witamy w szkole – zaśmiał się.
-Jak mnie
nazwałeś ?! – cicho warknęłam.
-Vann. Chyba
mogę tak mówić do ciebie. Masz przecież ładne imię – powiedział z cwaniackim
uśmieszkiem. Podniosłam lekko brwi, a na mojej twarzy pojawił się prawie
niewidoczny uśmiech.
Pokręciłam
głową i wróciłam do przepisywania notatek z tablicy. Jake jednak, nie dał za
wygraną.
Kolejny raz
zaczął mnie zagadywać, co zaczęło mi się wydawać zabawne i za każdym razem gdy
próbował ,,flirtować” na swój sposób, uśmiechałam się i odwracałam delikatnie głowę.
Chłopak traktował to jako zachętę i kontynuował rozmowę.
Pod koniec
lekcji, Ariana rzuciła mi na ławkę kulkę z papieru. Rozwinęłam ją i
przeczytałam wiadomość tak, aby Jake nic nie zauważył.
,,Uważaj na
niego. Razem z Justinem to flirciarze, próbują poderwać każdą ładną dziewczynę
w szkole. Nie daj się omotać” spojrzałam w góre i zobaczyłam Ariane
uśmiechającą się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech, po czym odpisałam jej ,,Nie
martw się. Nie dam się omotać ;)”, po czym
odrzuciłam
jej kartkę.
_________________________________________________________________________________
Za bardzo was lubie, żeby nie dodawać rozdziałów :) BARDZO zależy mi na komentarzach i prosze o jak nawięcej... Jeśli nie macie czasu napisać komentarza zagłosujcie w ankiecie pod rozdziałem :)
A czy bym mogla poprosic jeszcze dzis o nowy rozdzial bardzo prosze :D zrob to dla mnie : * ogolnie wspanialy rozdzial i dluzsze poprosze<3
OdpowiedzUsuńJeśli będzie tu do jutra jeszcze kilka komentarz to jutro najwcześniej będzie rozdział :)
UsuńJak zawsze super, tylko proszę pisze REGGAE, bo tamto sejo razi!!! A i masz szybko dodawać nowy rozdział ! ! ! <333
OdpowiedzUsuńNext please ...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoskie!!!!!!!!! Napewno tamci sie zakładali kto ją zdobędzie:) niech ona sie im nie da :) świetny czekam na nn!!
OdpowiedzUsuń