4.04.2013

Rozdział 2



Pod koniec ostatniej lekcji wysłałam sms’a mamie, że nie musi po mnie przyjeżdżać, bo wrócę z koleżanką. Odpisała mi, że wróci późno, więc to bardzo dobrze. Dopisała jeszcze, że mam jedzenie w lodówce, tylko trzeba je odgrzać.
Po lekcjach razem z Arianą i Channel, moją drugą nową koleżanką wyszłyśmy ze szkoły. Ari miała auto na parkingu za małym parkiem należącym do szkoły. Po drodze zauważyłyśmy grupkę uczniów. Jak się okazało byli to ,,popularni”. Sama nie wiem czemu ich tak nazywam. Osiem osób, wywyższających się nad całą szkołę, normalka. Miałyśmy nadzieję, że nas nie zauważą jednak, nadzieja matką głupich.
-,,69” – krzyknął jakiś chłopak, a ja momentalnie się napięłam. Channel widząc moją reakcję podała mi paczkę fajek, z której wystawała jedna. Wzięłam ją i odpaliłam, po czym rozluźniłam się i olałam grupkę ludzi. Tamci jednak znów zawołali ,,69”, ale jedyną moją reakcją było pokazanie im środkowego  palca. Nagle Ariana zaczęła się śmiać, a z nią i Channel. Uległam sytuacji i zareagowałam podobnie.
-3…2…1 – odliczała Channel. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją strone. Stałam kilka centymetrów od obiektu wzdychań większości dziewczyn w szkole. Brunet z czekoladowymi oczami, jeszcze bardziej się do mnie zbliżył, że jego usta prawie stykały się z moimi.
-A co to było? Nie życzę sobie takich gestów, shawty – szepnął. Oblizałam usta, po czym wzięłam do ust papierosa i zaciągnęłam się. Chłopak w tej samej chwili lekko rozchylił usta. Wciąż patrzył w moje oczy, a ja w jego. Już wiedziałam czego chce. Po chwili wypuściłam dym, który teraz znalazł się w jego ustach. Lekko się uśmiechnął i również go wypuścił.
-Rozumiemy się ? - szepnął, a ja przygryzłam wargę.
-Hm… Będę robić co mi się podoba to wolny kraj. Jeśli ty przestaniesz wołać ,,69”, to przestane pokazywać ci fuck’a – powiedziałam poważnie, nie tracąc kontaktu wzrokowego. Justin cicho się zaśmiał i oblizał usta, po czym zbliżył się do mojego ucha.
-Dobrze. Widzimy się w piątek na imprezie u mnie w domu, shawty – szepnął. Spojrzałam na niego z ciekawością wymalowaną w oczach. Ten tylko się zaśmiał i wrócił do swojej gromadki.
Ja jakby nigdy nic odwróciłam się i doszłam do dziewczyn, które czekały na mnie kilka metrów dalej. Cały czas się śmiały, a ja nie zważając na nie dopaliłam papierosa i wywaliłam peta.
-Spodobałaś mu się.
-Co ?! Takiemu dupkowi.
-No przestań. Przecież widziałyśmy jak patrzyliście się na siebie. Nie udawaj – powiedziała Channel, po czym wszystkie weszłyśmy do auta. Usiadłam z założonymi rękami i spojrzałam na dziewczyny.
-Powiem wam to raz i nigdy więcej nie powtórzę, więc słuchajcie uważnie. Ja nigdy nie zainteresuje się takim flirciarzem jak ten tutaj. Po pierwsze nie mój typ, po drugie inne towarzystwo, a po trzecie to Justin Bieber, czyli gwiazda, która ma już dziewczynę.
-Pierwszego nie jestem taka pewna. Ostatnio, gdy dziewczyna paliła w jego towarzystwie, wyrzucił jej fajke z rąk, a tutaj – Channel zaczęła gwizdać – Co do drugiego punktu, to ty masz lepsze towarzystwo niż on – zaśmiałyśmy się wszystkie trzy – a co do trzeciego to nie ma znaczenia, że jest sławny, a i poprawka jest wolny – Channel uśmiechnęła się cwaniacko, na co ja wywróciłam oczami.
-Dobra, nieważne. Po prostu nic z tego nie będzie –powiedziałam. Po chwili cichy znów odezwałam się-  Ari, wydaje mi się, że nie wiesz gdzie mieszkam ?
-Tak, ale ja tak lubie prowadzić i jeździć sobie po mieście.
-28 Harbor Point Drive.
-Ty mieszkasz tam ?
-Tak, moja mama kupiła ten dom. Oczywiście zapłaciła połowę ceny, bo drugą zapłaciła za nią firma – powiedziałam obojętnie, patrząc przez szybę.
-Powiedz mi czym twoja mama się zajmuje? – spytała zdziwiona Channel.
-Jest dyrektorem sieci hoteli Holiday Inn Select – odpowiedziałam.
-Jesteśmy na miejscu – oznajmiła Ariana.
-Może wejdziecie na chwile ? – spytałam, a dziewczyny pokiwały twierdząco głowami. Otworzyłam bramę i Ari wjechała na posesję. Weszłyśmy do domu, a ja poprowadziłam dziewczyny na góre, do mojego pokoju. Dziewczyny wszystko dokładnie oglądały. Gdy dotarłyśmy do celu, otworzyłam drzwi i wpuściłam dziewczyny do środka.
-Wiesz co ci powiem Vann, masz ładny dom.
-Dzięki, ale jeszcze nie jest do końca urządzony. Po za tym jeszcze w kilku miejscach tutaj nie byłam – zaśmiałam się – Przyjechałam wczoraj, więc nie orientuje się w ogóle co gdzie jest, więc jak coś to musimy błądzić. Jedyne pomieszczenia które kojarzę to mój pokój, kuchnia, salon, jadalnia, pokój mojej mamy, taras, ogród i sala bilardowa. Reszty pokoi jeszcze nie odkryłam.
-To wiem co będziemy dzisiaj robić… Boże zabrzmiałam jak Fineasz – trochę załamała się Channel.
-Spoko – powiedziałam i razem zaczęłyśmy wchodzić do każdego pokoju. Troche w tym czasie rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Ari niestety poruszyła nieprzyjemny dla mnie temat, a mianowicie zaczęła pytać o moją rodzine.
-Czyli mieszkasz tu z mamą i tatą ?
-Ja nie mam ojca – warknęłam i mocno nacisnęłam na klamkę od następnych drzwi.
-Vann, spokojnie – powiedziała Channel, gdyż Ari już była bliska płaczu. Dziewczyna była bardzo wrażliwa. Spojrzałam na nią i coś złapało mnie za serce.
-Przepraszam Ari. Poniosło mnie, ale proszę cię nie mówmy o tych sprawach. Dobrze ? – spytałam niepewnie, na co brązowooka szybko się rozpromieniła i podskakując weszła do kolejnego pokoju.
Przez godzinę zwiedziłyśmy cały dom. Nawet nie wiedziałam, że mam winiarnie.
****
-Skarbie wróciłam – krzyknęła moja mama.
-Już ide – odpowiedziałam jej i wstałam z kanapy. Poszłam w kierunku przedpokoju, a moja mama skierowała się do kuchni. Ciągle mijałyśmy się, aż w końcu stanęłam w miejscu i poczekałam na rodzicielkę. Po chwili ujrzałam zmęczoną mamę, rozglądającą się na wszystkie strony.
-O tu jesteś – powiedziała cicho i przytuliła mnie – Jak tam pierwszy dzień w szkole?
-Nawet nieźle, nie mogę narzekać..
-Jakieś koleżanki?
-Dwie. Dziś zaprosiłam je do siebie – powiedziałam uśmiechnięta i zaczęłam kierować się do swojego pokoju.
-Dobrze. Jest późno, więc idź spać. Rano przyjedzie po ciebie syn mojej koleżanki z pracy.
-Ty masz koleżanki w pracy?!- spytałam z pogardą.
-Jedną, z którą dziele obowiązki. Skarbie idź już spać – powiedziała bezradnie mama i wskazała mi ręką drzwi.
-Dobrze już dobrze. Dobranoc. Nie siedź za długo.
-Dobranoc. Nie będę siedzieć, też zaraz ide spać.
Skierowałam się prosto do mojego pokoju. Wzięłam długą, luźną koszulkę i poszłam do łazienki. Po 20 minutach byłam gotowa do spania. Rzuciłam się na łóżko, po czym przykryłam kołdrą. Gdy już miałam gasić światło do pokoju weszła moja mama.
-Mamo chce iść już spać – mruknęłam, lecz moja mama nie zważając na moje słowa usiadła obok mnie. Położyła ręke na kołdrze i westchnęła.
-Kochanie, ja bardzo cię proszę. Nie zrób nic głupiego. Wiem, że to nowe miejsce, ale spróbuj się nie zmieniać – powiedziała tak wolno, że prawie usnęłam.
-Zostaję taka sama.
-Tyczy się to też ubioru.
-A co jest z nim nie tak? – spytałam zdziwiona. Moja mama przewróciła oczami i spojrzała na mnie poważnie. Wiedząc o co jej chodzi odwróciłam wzrok.-mam nadzieję, że się dogadałyśmy. Teraz śpij dobrze i nie zaśpij jutro.
-Dobrze, ale idź już –westchnęłam znudzona, po czym gdy tylko moja mama przymknęła drzwi, zgasiłam światło.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Gdy, otworzyłam oczy, zdałam sobie sprawę co się dzieje.
-Kurwa – powiedziałam do siebie i szybko wstałam z łóżka. Nie zakładając butów, pobiegłam na sam dół by otworzyć . Zbiegając po schodach o mało co się nie przewróciłam, lecz nie zniechęciło mnie to i dalej biegłam w stronę domofonu. Nacisnęłam przycisk otwierający furtkę i jednocześnie otworzyłam frontowe drzwi.  Moim oczą ukazał się nie kto inny, tylko Justin Bieber. Otworzyłam szeroko oczy i nerwowo poprawiłam bluzkę, która była jedynym elementem mojego stroju, prócz bielizny.
Chłopak gdy tylko mnie zobaczył zagwizdał po czym powiedział:
-Jeśli tak idziesz do szkoły to nie będę odstępował cię na krok – na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
-Wiesz, bardzo zabawne. Co ty w ogóle tu robisz? Ma po mnie ktoś przyjechać, więc nie rozumiem twojej obecności tutaj – powiedziałam oschle.
-No cóż, oznacza to, że jesteś na mnie dziś skazana. Ja zabieram Cię do szkoły.
-Po prostu cudownie – powiedziałam, a chłopak znalazł się tuż przede mną.
-Jeśli chcesz nie musimy iść do szkoły, tylko zostać tu i się troche zabawić – położył ręke na moją talie, a ja od razu zabrałam stamtąd jego dłoń.
-Gdzie z łapami – warknęłam – Daj mi 10 minut i możemy iść.
-No w sumie, chyba damy rade w 10 minut, tylko musimy się pospieszyć – powiedział, a z jego twarzy nie znikał cwaniacki uśmiech.
-Jesteś okropny. Nie prześpię się z tobą, nawet za milion dolców – odparłam z pogardą i wróciłam do domu – Poczekaj tu, zaraz przyjdę tylko się ubiorę – powiedziałam i odwróciłam się.
Ruszyłam na góre i skierowałam się do mojego pokoju. Nie patrzyłam czy ktoś za mną idzie. Z pokoju przeszłam do garderoby gdzie zaczęłam się  przebierać. Zostawiłam otwarte drzwi, bo myślałam, że Justin jest na dole. Jednak niestety myliłam się.
Założyłam już spodnie i przyszykowałam buty. Jedyne co mi zostało do ubrania, była bluzka. Zdjęłam moją luźną koszulke i zaczęłam szukać bluzki. Przypomniałam sobie, że jest na wieszaku obok łóżka. Nie wspominałam, że meble przyjechały wczoraj wieczorem, więc miałam już cały pokój urządzony.
Odwróciłam się w strone drzwi i nagle moje nogi zrobiły się jakby z waty. Stał tam oparty o framuge jakby nigdy nic. Uśmiechnęłam się sztucznie i powiedziałam z ironią:
-Podobało ci się?
-Nawet bardzo, shawty – przygryzł warge, co wyglądało naprawde sexi. Nie wiem dlaczego, ale miałam wielką ochote go pocałować. Ludzie mówią, że nie ma człowieka idealnego, ja się z nimi nie zgodze, gdyż Justin wciąż tu jest.
Nastała naprawde niezręczna sytuacja, wywołana przez chłopaka. Stałam tam w samym staniku, a on zamiast patrzeć chociażby na moją twarz, patrzył kilkadziesiąt centymentów niżej, co nie powiem, że mnie nie irytowało. Czekałam chwile aż brunet zda sobie sprawe, że ,,przyłapałam” go, lecz znudzona czekaniem odezwałam się w końcu:
-Napatrzyłeś się już?
-Daj mi jeszcze minutke – powiedział żartobliwie, a ja gwałtownie wypuściłam powietrze.
-Przestań. Podaj mi lepiej bluzke, leży na łóżku – powiedziałam bezinteresownie, składając ręce na piersi.
-Jestem pewny, że dyrektor nie miał by nic przeciwko, gdybyś tak przyszła do szkoły. Zresztą na pewno żaden chłopak nic by nie miał do twojego ubioru – powiedział z uśmiechem na ustach.
-Ha… Ha… Bardzo zabawne – powiedziałam z ironią i ruszyłam w strone pokoju, by zabrać stamtąd bluzke. Gdy, tylko zbliżyłam się do Justina, ten zagrodził mi droge.
-A tobie co? Przepuść mnie, chce się ubrać i pojedziemy do szkoły.
-Mi nic nie jest, a tobie? – spytał sarkastycznie – Chcesz iść do szkoły? Serio? I tak już się spóźniliśmy, wiec szansa, że wejdziemy do szkoły jest nikła. Jedynie na długiej przerwie, możemy wejść niezauważeni.
-Co? To mój drugi dzień w szkole. Moja matka mnie zabije – powiedziałam troche spanikowana – Kiedy jest długa przerwa?
-Za 3 godziny, no może 2 i pół.
-Po prostu świetnie – przepchnęłam chłopaka i weszłam do pokoju, zakładając bluzke, którą sięgnęłam z mojego łóżka – To …
-To co porobimy? – przerwał mi i poruszył brwiami.
-My?
-Tak. W końcu to przez ciebie się spóźniliśmy. Twoja matka chyba będzie zła, gdy okaże się że nie było cię w szkole?
-A kto niby jej powie? – spytałam zdziwniona, a Justin uśmiechnął się – Nie zrobiłbyś mi tego.
-Może tak, a może nie. Możesz się przekonać, jeśli teraz mnie wywalisz – powiedział, a ja zaczęłam się troche denerwować. Z jednej strony, mógł powiedzieć mojej matce, ona wtedy uznałaby, że to był zły pomysł z przeprowadzą i wróciłybyśmy do Nowego Jorku, a z drugiej chciała bym tu zostać, bo troszeczke zaczyna mi się tu podobać. Już miałam oznajmiać mu, że ma się wynosić, gdy do głowy weszła mi trzecia opcja konsekwencji. Elizabeth mogłaby się wkurzyć i dać mi szlaban, co jest o wiele bardziej prawdopodobne niż pierwsza opcja. Westchnęłam głęboko i troche zrezygnowana spytałam:
-To jak zabijemy czas?
-Hm… - na twarzy chłopaka pojawił się tajemniczy uśmieszek. Już chciał coś powiedzieć, lecz przerwałam mu:
-Nie.
-Ale nawet nie wiesz co chciałem powiedzieć – powiedział zdziwiony.
-Czyżby?! – popatrzyłam na niego, a on się tylko głupio uśmiechnął.
-No może tylko na początku, ale teraz mam fajny pomysł. Jak przepływałem tu jachtem, obejrzałem ten dom z zewnątrz i …
- I co? – pierwszy raz powiedziałam coś w miłym tonie i to do niego.
-I masz boisko do kosza – powiedział i spojrzał na mnie, jakby oczekiwał zgody.
-Czyli chcesz, żeby dziewczyna pokonała cię w kosza ?!- spytałam sarkastycznie – Dobra, to będzie zabawne.
-Czyżby?! – zaczął mnie przedrzeźniać, na co ja przywaliłam mu z pięści w ramie – Całkiem nieźle, ale spróbuj mocniej – powiedział i nastawił się na drugie uderzenie. Wywróciłam zabawnie oczami i z uśmiechem na ustach wyszłam z pokoju, kierując się na dół – Chłopcy – zaśmiałam się.
-Co chłopcy ? Wy nie jesteście lepsze.
-Tak? – spytałam unosząc lekko brwi.
-Ciągle tylko narzekacie. ,,Justin to mnie boli” ,,Justin przestań bić się z Jake’iem”  ,,Justin pomasuj teraz, bo mnie boli” – śmiesznie naśladował damski głos. Zaczęłam się tak głośno śmiać, że musiałam zakryć usta. Nie lubiłam swojego śmiechu. Od przyjazdu tutaj, chyba pierwszy raz tak się zaśmiałam. Wciąż trzymając dłonie na ustach wyszłam z domu i skierowałam się na boisko.
-Masz uroczy śmiech – powiedział chłopak. Znów ten ton, identyczny jak wtedy po szkole w parku. Lekko zachrypnięty, niski i bardzo seksowny.
-Przestań – powiedziałam cicho i zdjęłam lekki i luźny T-Shirt, narzucony na ciemno-szarą bokserke.
-Nie mogę mówić prawdy? – powiedział z chytrym uśmieszkiem.
-Nie, nie możesz – powiedziałam i pokazałam mu język. Chłopak tylko się zaśmiał i też zdjął koszulke. Moim oczom ukazał się cudownie wyrzeźbiony tors Justina. Chyba patrzyłam się na niego zbyt długo, bo brunet w końcu do mnie podszedł i szepnął:
-Chcesz dotknąć?! – uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy. Szybko odwróciłam wzrok i popchnęłam go lekko. Justin kolejny raz się zaśmiał i chwycił piłke leżącą obok kosza i zaczął ją kozłować. Nie wiem dlaczego, ale podobało mi się jak gra, więc stałam tam i patrzyłam jak rzuca. W końcu brunet zdał sobie sprawe, że też tam jestem i podał mi piłke. Zaczęłam ją delikatnie kozłować, dawno nie grałam, a moje ręce jakby zesztywniały.  Postanowiłam rzucić  do kosza… Piłka zakręciła się na obręczy i wypadła. Głupio mi było, niby taka świetna, a mi nie idzie, ale to dopiero pierwszy rzut. Nic nie miałam do stracenia, lecz postanowiłam, że teraz trafie. Nie popatrzyłam na Justina nawet chwile i rzuciłam drugi raz. Niestety i tym razem nie wrzuciła.
Nagle poczułam czyjeś dłonie na swoich. Nieregularny oddech, tuż przy moim uchu i bliskość Justin sprawiła, że zaczęłam się lekko denerwować. Chłopak chyba nie wyczuł moich emocji i szepnął:
-Musisz dobrze ułożyć ręke i rzucić bardzie w góre niż przed siebie – mówił gładząc i jednocześnie układając odpowiednio moje dłonie. Uśmiechnełam się, po czym oddałam rzut. Piłka zakręciła się na obręczy chyba z 4 razy… Wpadła. Delikatnie podskoczyłam uradowana, a Justin poszedł znowu po piłke. Tym razem kazał mi rzucać bez jego pomocy.  Powiem, że czułam się dziwnie, gdy położył dłonie na moich biodrach. Próbując nie koncentrować się na tym co robi Justin, rzuciłam do kosza i kolejny raz trafiłam.
Tym razem nie kryłam entuzjazmu. Sama nie wiem dlaczego, rzuciłam się Justinowi na szyje. Chłopak w ogóle nie protestował i chwycił mnie mocniej, tym samym kręcąc się dookoła.
Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Szybko puściłam Justina i podbiegłam do mojej torby. Jednym ruchem wyjęłam komórke i spojrzałam na wyświetlacz. ,,Arianna dzwoni”. 

___________________________________________________________________________________________

Kolejny dłuuugi rozdział ze specjalną dedykacją dla naszej czytelniczki jubilatki ;) Najlepszego <3 
Liczę na dużo komentarzy :) A I JESCZE JEDNA WAŻNA SPRAWA masz blog ma starone na FACEBOOKU <3 Po prawej stronie na górze, możecie znaleźć słowa ,,Facebook, Lubie To!" Kliknijcie, a przeniesiecie sie na naszą strone, gdzie możecie znaleźć np. wygląd domu :) zdjecia bohaterów itp. 

3 komentarze:

  1. Dziękuje :) ta akcja z papierosem była cudowna:) boski czekam na nn!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm.... Kurka znowu ZAJEBISTE ! ! ! Pierwsze opowiadanie bylo srednie ale to jest wrecz boskie ! ! !
    Teksty i wg wszystko genialne. Juz nie moge sie doczekac nastepnego ! ! ! Wiec pisz szybko i juz Ci oddaje ten telefon zebys mogla w koncu pisac :***

    OdpowiedzUsuń
  3. ta akcja przed szkołą yerhujirhgtyeuwi. kocham to! czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń