11.04.2013

Rozdział 3



,,Arianana dzwoni”
Bez chwili namysłu odebrałam i zaczełam rozmawiać.
-Heejj – pisnęła.
-Hejka – powiedziałam, kręcąc włosy na palcu.
-Gdzie jesteś? Nie ma ci w szkole? To twój drugi dzień i już cie nie ma.
-Spokojnie. To, ż emnie nie ma nic nie oznacza. Jestem w domu. Zaspałam, bo jakiś chłopak mnie nie obudził wcześniej – zaśmiałam się słysząc upadający telefon. Justin spojrzał się na mnie dziwnie, ale po chwili wrócił do grania w kosza. Po krótkiej chwili znów usłyszałam głos koleżanki:
-Czy ty …
-Żart skarbie, żart – uśmiechnęłam się do siebie, a dziewczyna westchnęła.
-Dobra nieważne. Za pół godziny jest przerwa półgodzinna, lepiej żebyś na nią zdążyła, bo dyr cię szuka.
-Co? – wrzasnęła, a Justin się na mnie spojrzał.
-To co słyszałaś. Musisz się pospieszyć masz pół godziny do przerwy.
-Jak to pół godziny? To która to … - spojrzałam na zegarek i nie dokończyłam, mówiąc szybkie ,,Pa” i rozłączając się. Wrzuciłam telefon do torebki, którą potem razem z moją i Justina bluzką zabrałam z ziemi. Podeszłam do chłopaka i chwyciłam go za ręke i poprowadziłam szybko do domu.
Podałam mu T-shirt, a sama założyłam na siebie swój. Zaczęłam przeszukiwać torbe w celu znalezienia perfum. Justin zaczął się śmiać, a ja spojrzałam na niego z pogardą.
-Co cie tak śmieszy?  - nic nie odpowiedział tylko podniósł coś z ziemi. Otworzył je i spryskał mnie po czym zbliżył się do mnie na małą odległość i delikatnie położył ręce na moje biodra. Oblizał usta, po czym szepnął mi do ucha:
-Ślicznie pachniesz – po czym odsunął się i wyciągnął telefon. Otworzyłam przymróżone oczy i wywróciłam artystycznie oczami, na co chłopak tylko się uśmiechnął.
Schowałam wszystko do torby, po czym razem wyszliśmy z domu. Już mieliśmy wchodzić do auta, gdy nagle Justin zapytał:
-A wogóle to gdzie jedziemy?
-Ty udajesz prawda? Żartujesz? – warknęłam, a on zdezorientowany wsiadł do auta.
-Nie. Naprawde nie wiem gdzie.
-Może cholera do szkoły, żeby mnie nie wyrzucili przez ciebie.
-Spokojnie, shawty – powiedział spokojnie lekkim ochrypniętym głosem, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
-Nie wkurzaj mnie – warknęłam ponownie.
-Dobra – podniósł obronnie ręce- Nie jesteś już taka milutka jak wcześniej – szepnął bym nie usłyszała, lecz jednak mylił się.
-Że słucham? Lepiej już nie komentuj i jedź – Justin zaśmiał się i odpalił silnik. Resztę drogi ciągle się kłóciliśmy. Znaczy ja prawie krzyczałam, a on cicho odpowiadał i cicho śmiał się co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Gdy, po 15 minutach byliśmy już pod szkołą, wyszłam z auta trzaskając drzwiami. Na moje nieszczęście spora grupa uczniów była pod pomnikiem szkolnym. Wszyscy skierowali wzrok na mnie i na Justina, który wyszedł z auta i szedł pare metrów za mną. Gdy, usłyszałam dźwięk jego melodyjnego głosu wypowiadającego moje imię wywróciłam oczami po czym weszłam do szkoły, nie zważając na niego. Justin nie próbował mnie dogodnić, tylko odszedł do swojej grupki kolegów.
Gdy, znalazłam się we wnętrzu budynku, od razu zauważyłam ostry czerwony kolor włosów mojej koleżanki. Poszłam w tamtym kierunku i po chwili znalazłam się w objęciach dziewczyny.
-Spokojnie, ja tylko się spóźniłam.
-Idź do dyrektora, bo od rana cię szuka – powiedziała na jednym oddechu, a ja nie chętnie jej posłuchałam i skierowałam się do gabinetu. Pan Green był zajęty, więc musiałam poczekać na korytarzu. Usiadłam na krześle i zaczełam kolejny raz przeszukiwać moją torbe w poszukiwaniu komórki. Nie mogłam jej znaleźć, przez dłuższy czas, a osoba, która podeszła do mnie nie pomogła mi w tym nawet po najmniejszej lini.
-Czego chcesz?
-Wołałem cię, a ty się nie odwróciłaś – powiedział z lekkim wyrzutem. Nie przejęłam się tym i wciąż szukałam telefonu, nawet nie patrząc na bruneta. Chłopak zaczął uderzać butem o podłoge co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Dlaczego on nie ma dość? Czy nie może mi odpuścić i spróbować nie wkurzać mnie chociaż przez minute?
-Co chcesz? – warknęłam i spojrzałam na niego. Stał przede mną i patrzył mi prosto w oczy. Uśmiechnął się po czym usiadł koło mnie – A więc ? Odpowiesz mi czego ty właściwie ode mnie chcesz? – spytałam ponownie, czekając na odpowiedź.
-Oddam ci twój własność jeśli powiesz coś.
-Coś, a teraz oddawaj to cokolwiek to jest, złodzieju –zaśmiał się, po czym odpowiedział, jakby nie słyszał moich słów.
-Powiedz: Dziękuje Justin.
-Za nic w świecie – powiedziałam odwracając wzrok.
-Czyli nie chcesz telefonu?
-Ty mały pieprz…
-Cicho – zatkał mi usta palcem – Powiedz to, a odzyskasz go – popatrzyłam na niego zabojczo, po czym niechętnie powiedziałam:
-Dziękuje Justin.
-Przepraszam, że byłam nie miła – zmrużyłam oczy i wywracając oczami powtórzyłam jego słowa.
-Dobrze, a teraz – zaśmiał się – Jesteś taki seksowny.
-Idiota – warknęłam i wyrwałam mu mój telefon z rąk. W tej samej chwili zauważyłam blondynkę i brunetkę podsłuchujących naszą ,,rozmowe”. Postanowiłam się troche zabawić i gadać różne bzdury.
-Jesteś seksowny -  powiedziałam udając rozbawioną, ale i zdecydowaną.
-Jakaś poprawa – zaśmiał się, a ja przygryzłam dolną warge.
-Zaproszenie na piątek wciąż aktualne – powiedziałam tak, by dwie dziewczyny usłyszały. Justin oblizał usta i odpowiedział zachrypniętym głosem:
-Jeśli ubierzesz coś ładnego – zaśmiałam się – i krótkiego – po tych słowach zaśmiałam się jeszcze bardziej. Koleżanki Justina chyba nie wytrzymały i podeszły do nas.
-Skarbie, chodźmy. Musimy coś nadrobić… - powiedziała blondynka z łobuzerskim uśmieszkiem , ledwo widocznym na jej twarzy.
-Jeszcze niczego nawet nie zaczęliśmy – powiedział lekko zdziwiony Justin.
-Ale możemy – powiedziała i chwytając go za koszulke odeszła. Brunet odwrócił się ostatni raz i uśmiechnął, ja nie odwzajemniłam gestu, gdyż w tej samej chwili sekretarka poprosiła mnie do gabinetu.
-Pan dyrektor czeka już na ciebie.
Nerwowo zapukałam do drzwi, zza których po chwili usłyszałam niski męski, lecz zarazem spokojny i opanowany głos dyrektora. Nacisnęłam na klamke i weszłam do środka. Rozejrzałam się po gabinecie, po czym skupiłam wzrok na mężczyźnie, wskazującym mi krzesło przed biurkiem. Powoli podeszłam do niego i usiadłam, stukając nerwowo butami o podłoge. Dyrektor jeszcze raz głęboko westchnął zanim odezwał się do mnie.
-Panno Hill. Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość, o ile tą złą się panienka przejmie.
,,Wyrzuci mnie. Na pewno, bo co by innego mógł zrobić. Dobra, że mogę sobie wybrać następną szkołe, a zła że z tej mnie wyrzucają. O tak panie dyrektorze od razu mi lepiej.Przecież ja nic nie zrobiłam, więc dlaczego… Może mnie jednak nie wyrzuci… Nie ma powodu, żeby to robić, albo ma … Może się dowiedział, że mnie rano nie było… Nie chce odchodzić… Z jednej strony to dobrze, a z drugiej… Miami, dziewczyny, wielki dom, samowolka … Justin? Dlaczego o nim pomyślałam, przecież to dupek, ale przystojny dupek. Dość. Przestać myśleć, ale on jest taki… Co się ze mną dzieje, czy ja … Nie to niemożliwe …”- z rozmyśleń wyrwał mnie dyrektor.
-Vannesso! Którą nowine chcesz pierwszą?! – powiedział troche zdenerwowany.
-Ach…Tak, nowina... Może tą dobrą najpierw.
-A więc, u nas w szkole odbywają się projekty z różnych przedmiotów. Z każdego projektu jest ocena z przedmiotu, który jest jego podstawą. Myśle, że jest to dla ciebie dobra nowina, gdyż przydzieliłem Cię do projektu związanego z przedmiotami artystycznymi. Śpiewem  i … - nie dałam mu dokończyć.
-Ja nie umiem śpiewać, proszę pana.
-Śpiewem i tańcem, który z tego co wiem bardzo ci pasuje – uśmiechnął się ciepło, a ja natychmiast się rozpromieniłam, zapominając o drugiej nowinie – Projekt prowadzi dwoje nauczycieli: pan Evans i pani Renee. Zgłoś się do nich po lekcjach. A teraz czas na złą nowinę- nagle znieruchomiałam. Jakby coś utknęło mi w gardle. Ciężko przełknęłam śline i westchnęłam.
-Jestem gotowa. Ale nie wyrzuci mnie pan?
-Słucham? Ciebie niby za co?
-Nie wiem.  Nie ważne, niech pan kontynuuje.
-Dobrze, a więc… Jesteś w grupie z tak jakby elitą naszej szkoły – zatkało mnie. Dyrektor, wspomina o grupce uczniów jakby … bał się o mnie?!- Nie mów nikomu o nasze rozmowie dobrze?
-Oczywiście, ale niech pan kontynuuje – Pan Green westchnął, po czym mówił dalej.
-Widziałaś już może dużą grupę ludzi, która nie dopuszcza do siebie nikogo…
-,,Popularni” – mruknęłam pod nosem, lecz dyrektor to usłyszał.
-Właśnie. Więc… -wziął wdech i szybko powiedział – Jesteś z nimi w grupie.
-Słucham? – krzyknęłam i wstałam odruchowo.
-Usiądź – powiedział groźnie dyrektor, a ja cicho mówiąc ,,przepraszam” powrotem usiadłam na krześle – Jesteś z nimi w grupie, więc uważaj na siebie. Ich rodzice to wpływowi ludzie i sponsorzy u nas w szkole, wiec uważaj. To chyba byłoby na tyle – powiedział po chwili ciszy. Wstałam i już miałam wychodzić, gdy znów pan Green się odezwał.
-Vannessa!
-Tak?
-Nie spóźniaj się więcej. To twój drugi dzień, więc nie pójdziesz do kozy, lecz twój towarzysz, Pan Bieber ma się tu zjawić, jak tylko go zobaczysz. Rozumiemy się?
-Oczywiście – powiedziałam, spuszczając wzrok i wychodząc z gabinetu.
****
Weszłam do klasy i od razu odeszłam do pani Cariesc. Byłą nauczycielką geografii, którą miała na tej godzinie. Powiedziałam jej, że dyrektor prosi Justina Biebera do gabinetu, a ona po wysłuchaniu mnie zaprosiła do ławki na tyle… Pierwszy raz nauczyciel kazał mi usiąść z tyłu, dziwnne – pomyślałam, po czym usiadłam na wyznaczonym miejscu. Gdy zadzwonił dzwonek reszta klasy weszła do sali.  Victoria zaśmiała się widząc mnie i powiedziała:
-Kujonek już w klasie – przybiła piątke z koleżanką, a ja ze zdziwienia podniosłam brwi do góry i popatrzyłam na nią z pogardą.
-Lepiej siadaj idiotko, bo ci coś jeszcze stanie – powiedziałam ze sztucznym uśmiechem i wywróciłam oczami, kierując wzrok na Arianne, właśnie wchodzącą do klasy.
-To ty lepiej uważaj do kogo mówisz – walnęła dłonią w moją ławke i odwróciła się zarzucając włosami, po czym usiadła w swojej ławce. Channel pokręciła głową i usiadła obok mnie. Nie zwracałam na nią uwagi, aż mnie nie puknęła łokciem.
-Co chcesz? – powiedziałam monotonnie.
-Uważaj z nią. Słyszłam, że jesteście w jednej grupie na projekcie, więc uważaj na siebie i nie zadzieraj z nią i z Grace. Ostatnia dziewczyna źle skończyła …
-Ona zaczeła, ale to nie ważne… A właściwie skąd ty wiesz, że ja jestem z nią w grupie?
-Jesteś z popularnymi z w grupie.
-Wiem, ale skąd ty…
-Szkoła plotkarska. Nie znam większej od tej.
-Zajebiście.
 Naszą rozmowe przerwała nauczycielka.
-Justin Bieber – powiedziała głośno, a brunet bujający się na krześle w 3 rzędzie spojrzał na nią.
-Tak? – spytał z dumnym uśmieszkiem na twarzy, jakby.
-Typowe zachowanie dla niego – szepnęła Channel, a ja się zaśmiałam. W tej samej chwili Justin spojrzał na mnie, a ja spuściłam głowe.
-Justin idziesz do dyrektora.
-Ja ? Niby czemu?
-Pan dyrektor prosił cię do siebie, więc idź. Nie wiem o żadnych szczegółach- chłopak wstał i spojrzał na mnie. Oblizałam nerwowo usta, a on lekko się uśmiechnął jakby chciał powiedzieć ,,wszystko będzie dobrze”. Channel to zauważyła i walnęła mnie łokciem i zaśmiała się, gdy spojrzałam na nią jakby wyrwana z transu. 

Reszta lekcji minęła spokojnie, do czasu aż Justin wrócił. Wszyscy zaczeli gadać i pytać chłopaka o co chodzi. Brunet nie wyglądał na wesołego, wręcz przeciwnie. Był wkurzony i to bardzo. W pewnej chwili wstał i powiedział do nauczycielki:
-Proszę pani, zapomniałem powiedzieć o informacji od pana Greena.
-Mów Justin, o co chodzi?
-Vannessa Hill ma iść do dyrektora – otworzyłam szeroko oczy i niechętnie wstałam. Każdy w klasie się na mnie patrzył. Niektórzy śmiali się, inni szeptali. Gdy przechodziłam obok ławki Justina szepnęłam:
-Pieprzony kapuś – i poszłam dalej. Wyszłam z sali i skierowałam się do gabinetu. Chciałam mieć to już za sobą, więc szybko weszłam do pokoju pana Greena.
-Przykro mi Vannesso, lecz musisz dostać kare.
-A Bieber? Przecież on też…
-Daj mi skończyć. Ty, jak i on będziecie dziś po lekcjach sprzątać sale gimnastyczną. Pozamiatacie, umyjecie podłoge, napompujecie piłki i tak dalej. Jednym słowem sala ma błyszczeć.
-Dobrze – powiedziałam cicho i wyszłam z gabinetu. Nie chciało mi się już wracać na lekcję więc usiadłam przed drzwiami do sali gimnastycznej, w której miałam mieć teraz w-f. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam muzyke, tym samym odrywając się od rzeczywistości.
Nagle poczułam jak ktoś mnie lekko kopie. Otworzyłam oczy i spojrzałam w góre. Wkurzona zdjęłam słuchawki i spytałam:
-Czego chcesz?
-Menele powinni siedzieć na ulicy, a nie w szkole – powiedziała z pogardą. Jednym ruchem stałam już na nogach, twarzą w twarz z Victorią.
-To co tu jeszcze robisz? – powiedziałam, a w tle jakieś dziewczyny komentowały sytuacje krzykami, jak do jakiejś riposty. Blondynka mi nie odpowiedziała, kolejny raz obróciła się i zarzuciła włosami. Wywróciłam oczami i poszłam za nią na sale gimnastyczną. Jakaś grupa chłopaków w tym Jake i Justin stało przy trybunach. Niestety rozpoznałam ich. Byli to ci sami idioci, którzy w pierwszy mój dzień w Miami gwizdali na mnie z jachtu.
Victoria podeszła do nich i zaczęła ,,flirtować” na swój sposób. Nie mogę powiedzieć, że blondynka nie jest ładna, ale za to jest strasznie wredna i władcza, o ile można tak powiedzieć… Mniejsza z tym. Dziewczyna zaczeła kręcić włosy na palcu, uśmiechać się i trzepotać rzęsami. Nie mogłam uwierzyć, że tych kolesi to kręciło. Chociaż, gdy bardziej się przyjrzałam zauważyłam, że oni nie patrzą na jej twarz, a bardziej na strój, który prawie w ogóle nie zakrywał ciała dziewczyny. Nie mogąc już na to patrzeć, odwróciłam wzrok, który zatrzymał się na ławce koło boiska do koszykówki. Skierowałam się tam i usiadłam, czekając sama nie wiem na co.
Nagle zauważyłam, że Justin, Jake i jakiś chłopak, którego nie znam idą w moim kierunku. Wywróciłam oczami i zaczęłam szukać czegoś w torbie.
-Znowu coś zgubiłaś, shawty? – usłyszałam nad sobą, głos Justina.
-Po pierwsze: nie nazywaj mnie tak – warknęłam i już miałam mówić dalej, gdy mi przerwał.
-Wcześniej ci to nie przeszkadzało – powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem, a jego koledzy zaczeli się śmiać.
-Udam, że tego nie słyszałam. Kontynuując. Po drugie nawet jeśli to możesz iść do dyrektora i powiedzieć mu o tym – powiedziałam nie zmieniając ostrego tonu. Spojrzałam na niego, lecz on nie odpowiedział – Tak myślałam, tchórz i do tego kapuś – po tych słowach wstałam i już byłam pare kroków za nimi, gdy nagle poczułam mocne szarpnięcie, które spowodowało, że stałam teraz wpatrzona w czekoladowe tęczówki chłopaka.
-Nic nie wygadałem i nie mam zamiaru, więc skończ się wkurzać i bądź seksowną Van jak dziś rano – oblizał usta, a ja podniosłam brwi.
-Dla ciebie Vannessa.
-Przestań.
-Ja mam przestać? Niby z czym?
-Wiesz z czym.
-O! Czyżby coś nie szło po twojej myśli Bieber? Nie każda laska musi ci padać do stóp, więc przyzwyczaj się do tego stanu- zrobiłam cudzysłów w powietrzu i ponownie odwróciłam się, kierując tym samym do szatni dziewczyn.
Gdy tylko znalazłam się w środku, rzuciłam torbą. Channel, Arianna i jakieś jeszcze dwie dziewczyny popatrzyły się na mnie jak na jakąś psychicznie chorą. Nie komentując, podniosłam torebke i wyjęłam z niej białą bluzke z grubymi ramiączkami z napisem ,,SWAG”. Gdy już się troche uspokoiłam Channel spytała mnie:
-Co się stało?
-Bieber się stał. Kurde, jak on mi działa teraz na nerwy.
-On ? Od kiedy?
-Od kiedy nagadał na mnie dyrektorowi, że się spóźniliśmy i też musze wykonywać tą głupią kare. Green chciał mi to przepuścić, bo to drugi dzień, ale nie Justin musiał ponaciskać i razem dziś sprzątamy sale.
-Co za debil – zaczęła udawać, że się przejmuje.
-Przestań – walnęłam ją lekko w ramie i zaczęłam się śmiać.
-Chciał sprawiedliwości. A to jest ważniejsze niż koleżeństwo. Nie zdradził, nie zakablował, tylko chciał równego traktowania, a to nic złego. Justin jest w porządku, prócz jego wiecznych flirtów. W szkole zawsze gada z kilkoma laskami. Ale teraz jakoś zrobił mały wyjatek, bo często gada z tobą…
-Cicho. Nie gadaj, bo tak rodzą się plotki, a prawdą jest, że nic się nie święci w najbliższym czasie.
-Vannessa – powiedziała Ari klepiąc mnie w ramie. Wywróciłam oczami i wyszłam z szatni, a za mną Channel i czerwono włosa.
Chłopaki grali w kosza, co bardzo mnie zainteresowało. Usiadłam na trybunach, kilka rzędów wyżej od Victori, jej koleżanki i nauczyciela, pana Evansa, który prowadził projekt.
Nagle jeden z chłopaków zrobił wsad. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech podziwu, który został zauważony przez wykonawcę  dunka*. Jednak, nie tylko Glien(czyt.Glajn) zauważył mój uśmiecmiły gest. Brunet o brązowych oczach również chciał ,,uzyskać” taki uśmiech, więc po chwili byłam świadkiem rzutu za 3pkt. z połowy boiska. Moje oczy szeroko się otworzyły, a moje białe zęby jakby same się pokazały. Justinowi chyba to odpowiadało, więc uśmiechnął się do mnie. 
Przez najbliższe 10 minut gry Glien i Justin rywalizowali ze sobą. Robili wspaniałe akcje, rzuty, asysty itd. Byłam pod wielkim wrażeniem.
-Glien nieźle gra, tak samo jak Justin. Ta dwójka ciągle walczy o bycie numerem jeden w kosza – zaśmiała się Channel, a ja również zareagowałam uśmiechem.
-Są niesamowici. Czy Glien trenuje kosza?
-Skąd wiesz?
-Mam oczy – uśmiechnęłam się zadziornie i już otworzyłam usta, aby kontynuować lecz nauczyciel mi przerwał.
-Dziewczęta do mnie – gdy wszystkie dziewczyny zbliżyły się do niego, mówił dalej – Dziś zaliczamy szpagat i tak zwaną gwiazdę, więc pójdźcie teraz tam – wskazał grabinki i drążki w rogu sali – i rozciągnijcie się dobrze, by potem nie było kontuzji. Ja za 5 minut zaczne wyczytywać nazwiska i każda z was będzie zaliczać. Mamy teraz jakąś chętną do zademonstrowania figur? – spytał, a w tym samym momencie Victoria wyszła z szeregu. Pan Evans tylko się uśmiechnął i udostępnił dziewczynie miejsce. Kątem oka zauważyłam jak chłopaki się na nas gapią… Że im się to nie nudzi…
Niech patrzą na Vicky i na jej ,,popisy”. Ja w tym czasie podeszłam od razu do drabinek i zaczęłam się rozciągać. Czułam na sobie czyjś wzrok, ale nie chciałam patrzeć kto to, bo musiałabym wtedy iść do tej osoby i dać jej nauczke, a jakoś nie miałam teraz na to ochoty. Po za tym domyślałam się kto to może być…
Gdy zarzuciłam nogę na szczebel znajdujący się na wysokości moich ramion, usłyszałam głos nauczyciela:
-No, no. Vannesso, nie wiedziałem, że z ciebie taka gimnastyczka.
-Nie gimnastyczka, tylko tancerka – uśmiechnęłam się troche sztucznie – ale to moje pierwsze zajęcia w-f, może pan nie wiedzieć o mnie paru rzeczy.
-Racja – zawtórował mi uśmiechem – może byłabyś zainteresowana ćwiczeniem na szóstkę.
-Z obu figur?
-Tak. Musisz zrobić gwiazdę, a potem … - nie dałam mu dokończyć i wykonałam ćwiczenie – a potem skończyć w szpagacie. No moje panny – powiedział już głośniej, co zwróciło uwage wszystkich – mamy tu pierwszą szóstkę w klasie. Vannesso zaprezentuj nam to jeszcze raz – posłuchałam troche niechętnie nauczyciela, po czym wykonałam zadanie. Pan Evans zapisał mi w dzienniku dwie szóstki i powiedział, że mogę iść do chłopaków zagrać w kosza, jeśli chce. Zgodziłam się i podeszłam do grupy uczniów odpoczywających po pierwszej kwarcie meczu.
-Hej, nie potrzebujecie może zawodnika do gry? – spytałam z lekkim uśmiechem na twarzy. Kilku chłopaków ,,przejechało” po mnie wzrokiem, po czym jeden z nich powiedział:
-Jeśli kapitanowie pozwolą, chętnie miałbym cię w swojej drużynie, mała – zaśmiałam się i odpowiedziałam:
-A kto tu jest kapitanem?
-Ja – powiedział Glien i podszedł do mnie blisko – I wydaje mi się, że lepiej, żebyś nie grała, bo jeszcze se paznokcie połamiesz.
-Martw się lepiej o siebie – odpowiedziałam bezczelnie, po czym zwróciłam się do reszty – A kto jest drugim kapitanem?
-A jak myślisz? – usłyszałam ten niesamowity głos, po czym moim oczom ukazał się najpiękniejszy uśmiech na ziemi. Oblizałam usta.
-Zagram lepiej niż dziś rano, obiecuje – zaśmiałam się.
-Dobra. Jesteś ze mną w drużynie, chyba, że Glien boi się, że przegra – Justin zaczął się śmiać i przepychać z drugim kapitanem. Glien był wysokim niebieskookim blondynem, który trenował kosza. No to na razie tylko tyle wiem.
-Grasz – powiedział uśmiechnięty blondyn, po czym dodał gdy przechodził obok mnie– uważaj na siebie, mała.
-Tylko nie mała – zaśmiałam się, mrużąc oczy.
-Spoko. Chodź… - Glien powiedział mi kto rzuca na który kosz i z kim jestem w drużynie. Okazało się, że jednak nie jestem z Justinem. To może i lepiej. Zresztą nie ważne.
Na początku, każdy się popisywał zdolnościami: dunki, drible, putbacki itd. Potem chwile prawie nikomu nie szło, prócz mnie, bo jako jedyna nie byłam aż taka zmęczona, jak reszta. Następnie jak już wszyscy byli w pełni sił, zaczęły się naprawdę piękne akcje…
  ______________________________________________________________________________

To mamy już trzeci :) Przypominam o naszej stronie na facebooku (LINK)  i o komentowaniu :) każde 3 komentarze to rozdział o 2 dni wcześniej, czuli jeśli będzie 9 komentów to jutro będzie rozdział :)

7 komentarzy:

  1. świetny rozdział. coś czuję że justinowi podoba się van ;) czekam na nowy ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny! ta Victoria mnie wkurza bardzo. ale i tak Vanessa będzie z Justinem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie!!!!! Fajnie jak bedą razem:))) czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uhuhuuuuu :D Vann fajne zdrobnienie :D Vania, Vanish i Nessa tez fajne bo uzywam ich na co dzien :D Bardzo mi sie podoba . Swietnie piszesz . Bardzo ciekawy rozdzial . Mrr czekam na wiecej "fajnych" i sexy scen z Justinem i Vann ; ********* Niecierpliwie czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale fajnee! : )) Oni beda razem! Czuje to XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste to ! Kurcze jestes genialna kochanie ! Pisz szybko nastepny ! Wiecej Vastiny/Junessy <3 hehh #swag

    OdpowiedzUsuń
  7. GlajnGlajnGlajn!!!! G L A J N ! ! ! <3<3<3<3<3
    Zajebisty Glajn! Tak poza tym to w sumie ZAJEBISTY rozdział :)
    Jak już mówiłam ten monolog jest bajeczny !
    A co do plotek to kurka prawie tacy plotkarze jak Bernardyni :P
    I nie gadaj mi tu o 9 komentarzach, bo źle się czuje i chce następny rozdział JUŻ ! ! !

    OdpowiedzUsuń