,,Arianana dzwoni”
Bez chwili namysłu odebrałam i zaczełam
rozmawiać.
-Heejj – pisnęła.
-Hejka – powiedziałam, kręcąc włosy na palcu.
-Gdzie jesteś? Nie ma ci w szkole? To twój
drugi dzień i już cie nie ma.
-Spokojnie. To, ż emnie nie ma nic nie
oznacza. Jestem w domu. Zaspałam, bo jakiś chłopak mnie nie obudził wcześniej –
zaśmiałam się słysząc upadający telefon. Justin spojrzał się na mnie dziwnie,
ale po chwili wrócił do grania w kosza. Po krótkiej chwili znów usłyszałam głos
koleżanki:
-Czy ty …
-Żart skarbie, żart – uśmiechnęłam się do
siebie, a dziewczyna westchnęła.
-Dobra nieważne. Za pół godziny jest przerwa
półgodzinna, lepiej żebyś na nią zdążyła, bo dyr cię szuka.
-Co? – wrzasnęła, a Justin się na mnie
spojrzał.
-To co słyszałaś. Musisz się pospieszyć masz
pół godziny do przerwy.
-Jak to pół godziny? To która to … -
spojrzałam na zegarek i nie dokończyłam, mówiąc szybkie ,,Pa” i rozłączając
się. Wrzuciłam telefon do torebki, którą potem razem z moją i Justina bluzką
zabrałam z ziemi. Podeszłam do chłopaka i chwyciłam go za ręke i poprowadziłam
szybko do domu.
Podałam mu T-shirt, a sama założyłam na
siebie swój. Zaczęłam przeszukiwać torbe w celu znalezienia perfum. Justin
zaczął się śmiać, a ja spojrzałam na niego z pogardą.
-Co cie tak śmieszy? - nic nie odpowiedział tylko podniósł coś z
ziemi. Otworzył je i spryskał mnie po czym zbliżył się do mnie na małą odległość
i delikatnie położył ręce na moje biodra. Oblizał usta, po czym szepnął mi do
ucha:
-Ślicznie pachniesz – po czym odsunął się i
wyciągnął telefon. Otworzyłam przymróżone oczy i wywróciłam artystycznie
oczami, na co chłopak tylko się uśmiechnął.
Schowałam wszystko do torby, po czym razem
wyszliśmy z domu. Już mieliśmy wchodzić do auta, gdy nagle Justin zapytał:
-A wogóle to gdzie jedziemy?
-Ty udajesz prawda? Żartujesz? – warknęłam, a
on zdezorientowany wsiadł do auta.
-Nie. Naprawde nie wiem gdzie.
-Może cholera do szkoły, żeby mnie nie
wyrzucili przez ciebie.
-Spokojnie, shawty – powiedział spokojnie
lekkim ochrypniętym głosem, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
-Nie wkurzaj mnie – warknęłam ponownie.
-Dobra – podniósł obronnie ręce- Nie jesteś
już taka milutka jak wcześniej – szepnął bym nie usłyszała, lecz jednak mylił
się.
-Że słucham? Lepiej już nie komentuj i jedź –
Justin zaśmiał się i odpalił silnik. Resztę drogi ciągle się kłóciliśmy. Znaczy
ja prawie krzyczałam, a on cicho odpowiadał i cicho śmiał się co jeszcze
bardziej mnie denerwowało. Gdy, po 15 minutach byliśmy już pod szkołą, wyszłam
z auta trzaskając drzwiami. Na moje nieszczęście spora grupa uczniów była pod
pomnikiem szkolnym. Wszyscy skierowali wzrok na mnie i na Justina, który
wyszedł z auta i szedł pare metrów za mną. Gdy, usłyszałam dźwięk jego
melodyjnego głosu wypowiadającego moje imię wywróciłam oczami po czym weszłam
do szkoły, nie zważając na niego. Justin nie próbował mnie dogodnić, tylko
odszedł do swojej grupki kolegów.
Gdy, znalazłam się we wnętrzu budynku, od
razu zauważyłam ostry czerwony kolor włosów mojej koleżanki. Poszłam w tamtym
kierunku i po chwili znalazłam się w objęciach dziewczyny.
-Spokojnie, ja tylko się spóźniłam.
-Idź do dyrektora, bo od rana cię szuka –
powiedziała na jednym oddechu, a ja nie chętnie jej posłuchałam i skierowałam
się do gabinetu. Pan Green był zajęty, więc musiałam poczekać na korytarzu.
Usiadłam na krześle i zaczełam kolejny raz przeszukiwać moją torbe w
poszukiwaniu komórki. Nie mogłam jej znaleźć, przez dłuższy czas, a osoba,
która podeszła do mnie nie pomogła mi w tym nawet po najmniejszej lini.
-Czego chcesz?
-Wołałem cię, a ty się nie odwróciłaś –
powiedział z lekkim wyrzutem. Nie przejęłam się tym i wciąż szukałam telefonu,
nawet nie patrząc na bruneta. Chłopak zaczął uderzać butem o podłoge co jeszcze
bardziej mnie denerwowało. Dlaczego on nie ma dość? Czy nie może mi odpuścić i
spróbować nie wkurzać mnie chociaż przez minute?
-Co chcesz? – warknęłam i spojrzałam na
niego. Stał przede mną i patrzył mi prosto w oczy. Uśmiechnął się po czym
usiadł koło mnie – A więc ? Odpowiesz mi czego ty właściwie ode mnie chcesz? –
spytałam ponownie, czekając na odpowiedź.
-Oddam ci twój własność jeśli powiesz coś.
-Coś, a teraz oddawaj to cokolwiek to jest,
złodzieju –zaśmiał się, po czym odpowiedział, jakby nie słyszał moich słów.
-Powiedz: Dziękuje Justin.
-Za nic w świecie – powiedziałam odwracając
wzrok.
-Czyli nie chcesz telefonu?
-Ty mały pieprz…
-Cicho – zatkał mi usta palcem – Powiedz to,
a odzyskasz go – popatrzyłam na niego zabojczo, po czym niechętnie
powiedziałam:
-Dziękuje Justin.
-Przepraszam, że byłam nie miła – zmrużyłam
oczy i wywracając oczami powtórzyłam jego słowa.
-Dobrze, a teraz – zaśmiał się – Jesteś taki
seksowny.
-Idiota – warknęłam i wyrwałam mu mój telefon
z rąk. W tej samej chwili zauważyłam blondynkę i brunetkę podsłuchujących naszą
,,rozmowe”. Postanowiłam się troche zabawić i gadać różne bzdury.
-Jesteś seksowny - powiedziałam udając rozbawioną, ale i
zdecydowaną.
-Jakaś poprawa – zaśmiał się, a ja
przygryzłam dolną warge.
-Zaproszenie na piątek wciąż aktualne –
powiedziałam tak, by dwie dziewczyny usłyszały. Justin oblizał usta i
odpowiedział zachrypniętym głosem:
-Jeśli ubierzesz coś ładnego – zaśmiałam się
– i krótkiego – po tych słowach zaśmiałam się jeszcze bardziej. Koleżanki
Justina chyba nie wytrzymały i podeszły do nas.
-Skarbie, chodźmy. Musimy coś nadrobić… -
powiedziała blondynka z łobuzerskim uśmieszkiem , ledwo widocznym na jej twarzy.
-Jeszcze niczego nawet nie zaczęliśmy –
powiedział lekko zdziwiony Justin.
-Ale możemy – powiedziała i chwytając go za
koszulke odeszła. Brunet odwrócił się ostatni raz i uśmiechnął, ja nie
odwzajemniłam gestu, gdyż w tej samej chwili sekretarka poprosiła mnie do
gabinetu.
-Pan dyrektor czeka już na ciebie.
Nerwowo zapukałam do drzwi, zza których po
chwili usłyszałam niski męski, lecz zarazem spokojny i opanowany głos
dyrektora. Nacisnęłam na klamke i weszłam do środka. Rozejrzałam się po
gabinecie, po czym skupiłam wzrok na mężczyźnie, wskazującym mi krzesło przed
biurkiem. Powoli podeszłam do niego i usiadłam, stukając nerwowo butami o
podłoge. Dyrektor jeszcze raz głęboko westchnął zanim odezwał się do mnie.
-Panno Hill. Mam dla ciebie dobrą i złą
wiadomość, o ile tą złą się panienka przejmie.
,,Wyrzuci mnie. Na pewno, bo co by innego
mógł zrobić. Dobra, że mogę sobie wybrać następną szkołe, a zła że z tej mnie
wyrzucają. O tak panie dyrektorze od razu mi lepiej.Przecież ja nic nie
zrobiłam, więc dlaczego… Może mnie jednak nie wyrzuci… Nie ma powodu, żeby to
robić, albo ma … Może się dowiedział, że mnie rano nie było… Nie chce
odchodzić… Z jednej strony to dobrze, a z drugiej… Miami, dziewczyny, wielki
dom, samowolka … Justin? Dlaczego o nim pomyślałam, przecież to dupek, ale
przystojny dupek. Dość. Przestać myśleć, ale on jest taki… Co się ze mną
dzieje, czy ja … Nie to niemożliwe …”- z rozmyśleń wyrwał mnie dyrektor.
-Vannesso! Którą nowine chcesz pierwszą?! –
powiedział troche zdenerwowany.
-Ach…Tak, nowina... Może tą dobrą najpierw.
-A więc, u nas w szkole odbywają się projekty
z różnych przedmiotów. Z każdego projektu jest ocena z przedmiotu, który jest
jego podstawą. Myśle, że jest to dla ciebie dobra nowina, gdyż przydzieliłem
Cię do projektu związanego z przedmiotami artystycznymi. Śpiewem i … - nie dałam mu dokończyć.
-Ja nie umiem śpiewać, proszę pana.
-Śpiewem i tańcem, który z tego co wiem
bardzo ci pasuje – uśmiechnął się ciepło, a ja natychmiast się rozpromieniłam,
zapominając o drugiej nowinie – Projekt prowadzi dwoje nauczycieli: pan Evans i
pani Renee. Zgłoś się do nich po lekcjach. A teraz czas na złą nowinę- nagle
znieruchomiałam. Jakby coś utknęło mi w gardle. Ciężko przełknęłam śline i
westchnęłam.
-Jestem gotowa. Ale nie wyrzuci mnie pan?
-Słucham? Ciebie niby za co?
-Nie wiem.
Nie ważne, niech pan kontynuuje.
-Dobrze, a więc… Jesteś w grupie z tak jakby
elitą naszej szkoły – zatkało mnie. Dyrektor, wspomina o grupce uczniów jakby …
bał się o mnie?!- Nie mów nikomu o nasze rozmowie dobrze?
-Oczywiście, ale niech pan kontynuuje – Pan
Green westchnął, po czym mówił dalej.
-Widziałaś już może dużą grupę ludzi, która
nie dopuszcza do siebie nikogo…
-,,Popularni” – mruknęłam pod nosem, lecz
dyrektor to usłyszał.
-Właśnie. Więc… -wziął wdech i szybko
powiedział – Jesteś z nimi w grupie.
-Słucham? – krzyknęłam i wstałam odruchowo.
-Usiądź – powiedział groźnie dyrektor, a ja
cicho mówiąc ,,przepraszam” powrotem usiadłam na krześle – Jesteś z nimi w
grupie, więc uważaj na siebie. Ich rodzice to wpływowi ludzie i sponsorzy u nas
w szkole, wiec uważaj. To chyba byłoby na tyle – powiedział po chwili ciszy.
Wstałam i już miałam wychodzić, gdy znów pan Green się odezwał.
-Vannessa!
-Tak?
-Nie spóźniaj się więcej. To twój drugi
dzień, więc nie pójdziesz do kozy, lecz twój towarzysz, Pan Bieber ma się tu
zjawić, jak tylko go zobaczysz. Rozumiemy się?
-Oczywiście – powiedziałam, spuszczając wzrok
i wychodząc z gabinetu.
****
Weszłam do klasy i od razu odeszłam do pani
Cariesc. Byłą nauczycielką geografii, którą miała na tej godzinie. Powiedziałam
jej, że dyrektor prosi Justina Biebera do gabinetu, a ona po wysłuchaniu mnie
zaprosiła do ławki na tyle… Pierwszy raz nauczyciel kazał mi usiąść z tyłu,
dziwnne – pomyślałam, po czym usiadłam na wyznaczonym miejscu. Gdy zadzwonił
dzwonek reszta klasy weszła do sali.
Victoria zaśmiała się widząc mnie i powiedziała:
-Kujonek już w klasie – przybiła piątke z
koleżanką, a ja ze zdziwienia podniosłam brwi do góry i popatrzyłam na nią z
pogardą.
-Lepiej siadaj idiotko, bo ci coś jeszcze
stanie – powiedziałam ze sztucznym uśmiechem i wywróciłam oczami, kierując
wzrok na Arianne, właśnie wchodzącą do klasy.
-To ty lepiej uważaj do kogo mówisz – walnęła
dłonią w moją ławke i odwróciła się zarzucając włosami, po czym usiadła w
swojej ławce. Channel pokręciła głową i usiadła obok mnie. Nie zwracałam na nią
uwagi, aż mnie nie puknęła łokciem.
-Co chcesz? – powiedziałam monotonnie.
-Uważaj z nią. Słyszłam, że jesteście w
jednej grupie na projekcie, więc uważaj na siebie i nie zadzieraj z nią i z
Grace. Ostatnia dziewczyna źle skończyła …
-Ona zaczeła, ale to nie ważne… A właściwie
skąd ty wiesz, że ja jestem z nią w grupie?
-Jesteś z popularnymi z w grupie.
-Wiem, ale skąd ty…
-Szkoła plotkarska. Nie znam większej od tej.
-Zajebiście.
Naszą
rozmowe przerwała nauczycielka.
-Justin Bieber – powiedziała głośno, a brunet
bujający się na krześle w 3 rzędzie spojrzał na nią.
-Tak? – spytał z dumnym uśmieszkiem na twarzy,
jakby.
-Typowe zachowanie dla niego – szepnęła
Channel, a ja się zaśmiałam. W tej samej chwili Justin spojrzał na mnie, a ja
spuściłam głowe.
-Justin idziesz do dyrektora.
-Ja ? Niby czemu?
-Pan dyrektor prosił cię do siebie, więc idź.
Nie wiem o żadnych szczegółach- chłopak wstał i spojrzał na mnie. Oblizałam
nerwowo usta, a on lekko się uśmiechnął jakby chciał powiedzieć ,,wszystko
będzie dobrze”. Channel to zauważyła i walnęła mnie łokciem i zaśmiała się, gdy
spojrzałam na nią jakby wyrwana z transu.
Reszta lekcji minęła spokojnie, do czasu aż
Justin wrócił. Wszyscy zaczeli gadać i pytać chłopaka o co chodzi. Brunet nie
wyglądał na wesołego, wręcz przeciwnie. Był wkurzony i to bardzo. W pewnej
chwili wstał i powiedział do nauczycielki:
-Proszę pani, zapomniałem powiedzieć o
informacji od pana Greena.
-Mów Justin, o co chodzi?
-Vannessa Hill ma iść do dyrektora –
otworzyłam szeroko oczy i niechętnie wstałam. Każdy w klasie się na mnie
patrzył. Niektórzy śmiali się, inni szeptali. Gdy przechodziłam obok ławki
Justina szepnęłam:
-Pieprzony kapuś – i poszłam dalej. Wyszłam z
sali i skierowałam się do gabinetu. Chciałam mieć to już za sobą, więc szybko
weszłam do pokoju pana Greena.
-Przykro mi Vannesso, lecz musisz dostać
kare.
-A Bieber? Przecież on też…
-Daj mi skończyć. Ty, jak i on będziecie dziś
po lekcjach sprzątać sale gimnastyczną. Pozamiatacie, umyjecie podłoge,
napompujecie piłki i tak dalej. Jednym słowem sala ma błyszczeć.
-Dobrze – powiedziałam cicho i wyszłam z
gabinetu. Nie chciało mi się już wracać na lekcję więc usiadłam przed drzwiami
do sali gimnastycznej, w której miałam mieć teraz w-f. Założyłam słuchawki na
uszy i włączyłam muzyke, tym samym odrywając się od rzeczywistości.
Nagle poczułam jak ktoś mnie lekko kopie.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w góre. Wkurzona zdjęłam słuchawki i spytałam:
-Czego chcesz?
-Menele powinni siedzieć na ulicy, a nie w
szkole – powiedziała z pogardą. Jednym ruchem stałam już na nogach, twarzą w
twarz z Victorią.
-To co tu jeszcze robisz? – powiedziałam, a w
tle jakieś dziewczyny komentowały sytuacje krzykami, jak do jakiejś riposty. Blondynka
mi nie odpowiedziała, kolejny raz obróciła się i zarzuciła włosami. Wywróciłam oczami
i poszłam za nią na sale gimnastyczną. Jakaś grupa chłopaków w tym Jake i
Justin stało przy trybunach. Niestety rozpoznałam ich. Byli to ci sami idioci,
którzy w pierwszy mój dzień w Miami gwizdali na mnie z jachtu.
Victoria podeszła do nich i zaczęła
,,flirtować” na swój sposób. Nie mogę powiedzieć, że blondynka nie jest ładna,
ale za to jest strasznie wredna i władcza, o ile można tak powiedzieć… Mniejsza
z tym. Dziewczyna zaczeła kręcić włosy na palcu, uśmiechać się i trzepotać
rzęsami. Nie mogłam uwierzyć, że tych kolesi to kręciło. Chociaż, gdy bardziej
się przyjrzałam zauważyłam, że oni nie patrzą na jej twarz, a bardziej na
strój, który prawie w ogóle nie zakrywał ciała dziewczyny. Nie mogąc już na to
patrzeć, odwróciłam wzrok, który zatrzymał się na ławce koło boiska do
koszykówki. Skierowałam się tam i usiadłam, czekając sama nie wiem na co.
Nagle zauważyłam, że Justin, Jake i jakiś
chłopak, którego nie znam idą w moim kierunku. Wywróciłam oczami i zaczęłam
szukać czegoś w torbie.
-Znowu coś zgubiłaś, shawty? – usłyszałam nad
sobą, głos Justina.
-Po pierwsze: nie nazywaj mnie tak –
warknęłam i już miałam mówić dalej, gdy mi przerwał.
-Wcześniej ci to nie przeszkadzało –
powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem, a jego koledzy zaczeli się śmiać.
-Udam, że tego nie słyszałam. Kontynuując. Po
drugie nawet jeśli to możesz iść do dyrektora i powiedzieć mu o tym – powiedziałam
nie zmieniając ostrego tonu. Spojrzałam na niego, lecz on nie odpowiedział –
Tak myślałam, tchórz i do tego kapuś – po tych słowach wstałam i już byłam pare
kroków za nimi, gdy nagle poczułam mocne szarpnięcie, które spowodowało, że
stałam teraz wpatrzona w czekoladowe tęczówki chłopaka.
-Nic nie wygadałem i nie mam zamiaru, więc
skończ się wkurzać i bądź seksowną Van jak dziś rano – oblizał usta, a ja
podniosłam brwi.
-Dla ciebie Vannessa.
-Przestań.
-Ja mam przestać? Niby z czym?
-Wiesz z czym.
-O! Czyżby coś nie szło po twojej myśli
Bieber? Nie każda laska musi ci padać do stóp, więc przyzwyczaj się do tego
stanu- zrobiłam cudzysłów w powietrzu i ponownie odwróciłam się, kierując tym
samym do szatni dziewczyn.
Gdy tylko znalazłam się w środku, rzuciłam
torbą. Channel, Arianna i jakieś jeszcze dwie dziewczyny popatrzyły się na mnie
jak na jakąś psychicznie chorą. Nie komentując, podniosłam torebke i wyjęłam z
niej białą bluzke z grubymi ramiączkami z napisem ,,SWAG”. Gdy już się troche
uspokoiłam Channel spytała mnie:
-Co się stało?
-Bieber się stał. Kurde, jak on mi działa
teraz na nerwy.
-On ? Od kiedy?
-Od kiedy nagadał na mnie dyrektorowi, że się
spóźniliśmy i też musze wykonywać tą głupią kare. Green chciał mi to
przepuścić, bo to drugi dzień, ale nie Justin musiał ponaciskać i razem dziś
sprzątamy sale.
-Co za debil – zaczęła udawać, że się
przejmuje.
-Przestań – walnęłam ją lekko w ramie i
zaczęłam się śmiać.
-Chciał sprawiedliwości. A to jest ważniejsze
niż koleżeństwo. Nie zdradził, nie zakablował, tylko chciał równego
traktowania, a to nic złego. Justin jest w porządku, prócz jego wiecznych
flirtów. W szkole zawsze gada z kilkoma laskami. Ale teraz jakoś zrobił mały
wyjatek, bo często gada z tobą…
-Cicho. Nie gadaj, bo tak rodzą się plotki, a
prawdą jest, że nic się nie święci w najbliższym czasie.
-Vannessa – powiedziała Ari klepiąc mnie w
ramie. Wywróciłam oczami i wyszłam z szatni, a za mną Channel i czerwono włosa.
Chłopaki grali w kosza, co bardzo mnie
zainteresowało. Usiadłam na trybunach, kilka rzędów wyżej od Victori, jej
koleżanki i nauczyciela, pana Evansa, który prowadził projekt.
Nagle jeden z chłopaków zrobił wsad. Na mojej
twarzy pojawił się uśmiech podziwu, który został zauważony przez wykonawcę dunka*. Jednak, nie tylko Glien(czyt.Glajn)
zauważył mój uśmiecmiły gest. Brunet o brązowych oczach również chciał
,,uzyskać” taki uśmiech, więc po chwili byłam świadkiem rzutu za 3pkt. z połowy
boiska. Moje oczy szeroko się otworzyły, a moje białe zęby jakby same się
pokazały. Justinowi chyba to odpowiadało, więc uśmiechnął się do mnie.
Przez najbliższe 10 minut gry Glien i Justin
rywalizowali ze sobą. Robili wspaniałe akcje, rzuty, asysty itd. Byłam pod
wielkim wrażeniem.
-Glien nieźle gra, tak samo jak Justin. Ta
dwójka ciągle walczy o bycie numerem jeden w kosza – zaśmiała się Channel, a ja
również zareagowałam uśmiechem.
-Są niesamowici. Czy Glien trenuje kosza?
-Skąd wiesz?
-Mam oczy – uśmiechnęłam się zadziornie i już
otworzyłam usta, aby kontynuować lecz nauczyciel mi przerwał.
-Dziewczęta do mnie – gdy wszystkie
dziewczyny zbliżyły się do niego, mówił dalej – Dziś zaliczamy szpagat i tak
zwaną gwiazdę, więc pójdźcie teraz tam – wskazał grabinki i drążki w rogu sali
– i rozciągnijcie się dobrze, by potem nie było kontuzji. Ja za 5 minut zaczne
wyczytywać nazwiska i każda z was będzie zaliczać. Mamy teraz jakąś chętną do
zademonstrowania figur? – spytał, a w tym samym momencie Victoria wyszła z
szeregu. Pan Evans tylko się uśmiechnął i udostępnił dziewczynie miejsce. Kątem
oka zauważyłam jak chłopaki się na nas gapią… Że im się to nie nudzi…
Niech patrzą na Vicky i na jej ,,popisy”. Ja
w tym czasie podeszłam od razu do drabinek i zaczęłam się rozciągać. Czułam na
sobie czyjś wzrok, ale nie chciałam patrzeć kto to, bo musiałabym wtedy iść do
tej osoby i dać jej nauczke, a jakoś nie miałam teraz na to ochoty. Po za tym
domyślałam się kto to może być…
Gdy zarzuciłam nogę na szczebel znajdujący
się na wysokości moich ramion, usłyszałam głos nauczyciela:
-No, no. Vannesso, nie wiedziałem, że z
ciebie taka gimnastyczka.
-Nie gimnastyczka, tylko tancerka –
uśmiechnęłam się troche sztucznie – ale to moje pierwsze zajęcia w-f, może pan
nie wiedzieć o mnie paru rzeczy.
-Racja – zawtórował mi uśmiechem – może
byłabyś zainteresowana ćwiczeniem na szóstkę.
-Z obu figur?
-Tak. Musisz zrobić gwiazdę, a potem … - nie
dałam mu dokończyć i wykonałam ćwiczenie – a potem skończyć w szpagacie. No
moje panny – powiedział już głośniej, co zwróciło uwage wszystkich – mamy tu
pierwszą szóstkę w klasie. Vannesso zaprezentuj nam to jeszcze raz –
posłuchałam troche niechętnie nauczyciela, po czym wykonałam zadanie. Pan Evans
zapisał mi w dzienniku dwie szóstki i powiedział, że mogę iść do chłopaków
zagrać w kosza, jeśli chce. Zgodziłam się i podeszłam do grupy uczniów
odpoczywających po pierwszej kwarcie meczu.
-Hej, nie potrzebujecie może zawodnika do
gry? – spytałam z lekkim uśmiechem na twarzy. Kilku chłopaków ,,przejechało” po
mnie wzrokiem, po czym jeden z nich powiedział:
-Jeśli kapitanowie pozwolą, chętnie miałbym
cię w swojej drużynie, mała – zaśmiałam się i odpowiedziałam:
-A kto tu jest kapitanem?
-Ja – powiedział Glien i podszedł do mnie
blisko – I wydaje mi się, że lepiej, żebyś nie grała, bo jeszcze se paznokcie
połamiesz.
-Martw się lepiej o siebie – odpowiedziałam
bezczelnie, po czym zwróciłam się do reszty – A kto jest drugim kapitanem?
-A jak myślisz? – usłyszałam ten niesamowity
głos, po czym moim oczom ukazał się najpiękniejszy uśmiech na ziemi. Oblizałam
usta.
-Zagram lepiej niż dziś rano, obiecuje –
zaśmiałam się.
-Dobra. Jesteś ze mną w drużynie, chyba, że
Glien boi się, że przegra – Justin zaczął się śmiać i przepychać z drugim
kapitanem. Glien był wysokim niebieskookim blondynem, który trenował kosza. No
to na razie tylko tyle wiem.
-Grasz – powiedział uśmiechnięty blondyn, po
czym dodał gdy przechodził obok mnie– uważaj na siebie, mała.
-Tylko nie mała – zaśmiałam się, mrużąc oczy.
-Spoko. Chodź… - Glien powiedział mi kto
rzuca na który kosz i z kim jestem w drużynie. Okazało się, że jednak nie
jestem z Justinem. To może i lepiej. Zresztą nie ważne.
Na początku, każdy się popisywał
zdolnościami: dunki, drible, putbacki itd. Potem chwile prawie nikomu nie szło,
prócz mnie, bo jako jedyna nie byłam aż taka zmęczona, jak reszta. Następnie
jak już wszyscy byli w pełni sił, zaczęły się naprawdę piękne akcje…
______________________________________________________________________________
To mamy już trzeci :) Przypominam o naszej stronie na facebooku (LINK) i o komentowaniu :) każde 3 komentarze to rozdział o 2 dni wcześniej, czuli jeśli będzie 9 komentów to jutro będzie rozdział :)
świetny rozdział. coś czuję że justinowi podoba się van ;) czekam na nowy ;*
OdpowiedzUsuńcudowny! ta Victoria mnie wkurza bardzo. ale i tak Vanessa będzie z Justinem :D
OdpowiedzUsuńBoskie!!!!! Fajnie jak bedą razem:))) czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńUhuhuuuuu :D Vann fajne zdrobnienie :D Vania, Vanish i Nessa tez fajne bo uzywam ich na co dzien :D Bardzo mi sie podoba . Swietnie piszesz . Bardzo ciekawy rozdzial . Mrr czekam na wiecej "fajnych" i sexy scen z Justinem i Vann ; ********* Niecierpliwie czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńAle fajnee! : )) Oni beda razem! Czuje to XD
OdpowiedzUsuńZajebiste to ! Kurcze jestes genialna kochanie ! Pisz szybko nastepny ! Wiecej Vastiny/Junessy <3 hehh #swag
OdpowiedzUsuńGlajnGlajnGlajn!!!! G L A J N ! ! ! <3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńZajebisty Glajn! Tak poza tym to w sumie ZAJEBISTY rozdział :)
Jak już mówiłam ten monolog jest bajeczny !
A co do plotek to kurka prawie tacy plotkarze jak Bernardyni :P
I nie gadaj mi tu o 9 komentarzach, bo źle się czuje i chce następny rozdział JUŻ ! ! !