14.04.2013

Rozdział 4






-Całkiem nieźle grasz. Wystarczyło ci coś przypomnieć i od razu lepiej.
-Bardzo zabawne Justin. Może jeszcze powiesz, że mnie tego nauczyłeś – spytałam sarkastycznie.
-No a kto? Oczywiście, że ja, przecież Glien by cie nie nauczył.
-Akurat on był bardzo miły i dwa razy mnie poprawił, co potem mi się już udawało.
-Ale nie pochwalił cię- uśmiechnął się zadziornie, a ja postanowiłam zdjąć uśmieszek z jego twarzy.
-Ty też nie – pokazałam mu język i skierowałam się do swojej szafki, jak i on do swojej.
Przekładając książki usłyszałam za plecami ,,69”. Zacisnęłam ręce w pięści i już miałam się  obracać i komuś przyłożyć, jednak Channel wyprzedziła mnie. Gdy odwróciłam się zobaczyłam ją, każącą przeprosić mnie, jakiemuś chłopkowi. Zaśmiałam się widząc to, po czym kazałam jej puścić ucznia. Śmiałyśmy się z tego do końca przerwy. Potem Channel wyszła ze szkoły, a ja już dzisiaj drugi raz powędrowałam na sale gimnastyczną.

Podeszłam blisko drzwi. Już chciałam otwierać gdy zauważyłam że były lekko uchylone, a z wnętrza pomieszczenia słychać było jakąś rozmowę. Przyłożyłam ucho do drzwi zaczęłam podsłuchiwać.
*rozmowa*
-I co ja mam niby zrobić?
-Zaproś ją gdzieś. My lubimy jak ktoś nas zaprasza.
-Nie żartuj, Ash. Znam ją dopiero drugi dzień.
-I to cie zniechęci ? Bieber nie pieprz mi tutaj i ją zaproś... Może na twoją imprezę w piątek- brunet spuścił głowę i szepnął:
-Ale ja już to zrobiłem.
-Serio? I co?
-I nic.
-Nie zgodziła sie ?!
-No właśnie zgodziła- szepnął jeszcze ciszej, a dziewczyna pisnęła:
-To super. Czym ty sie martwisz? Zresztą nie ważne. Słuchaj ja już idę. Ona zaraz pewnie tu będzie, więc masz godzinę rozmowy z nią. Nie zmarnuj tego. Dobra na razie- usłyszałam kroki i oderwałam sie od drzwi. Chwyciłam za klamkę i o mało co nie zderzyłam sie z brunetką.
-Przepraszam- szepnęła trochę sztywno, po czym wyminęła mnie i udała sie korytarzem do wyjścia. Westchnęłam głęboko i otworzyłam szerzej drzwi, po czym zamknęłam je gdy już znalazłam sie w środku. Rozejrzałam sie zauważyłam Justina siedzącego na trybunach i piszącego cos na telefonie. Cicho podeszłam do niego i usiadłam obok. On nagle na mnie spojrzał jakby wyrwany z transu. Uśmiechnął sie i przybliżył do mnie. Przełknęłam nerwowo ślinę i odwróciłam wzrok by nie spojrzeć w jego czekoladowe oczy, które teraz jakby śledziły każdy mój ruch. Czułam, że Justin coraz to bardziej sie do mnie zbliża. Siedzieliśmy sami na wielkiej sali. Czułam sie trochę skrepowana, więc w jednej chwili wstałam i przerwałam tą niezręczną cisze.
-Zacznijmy sprzątać, bo mam w planach jeszcze powrót do domu, a nie chce wracać po ciemku- zaśmiałam się.
-Odwiozę cie w końcu to przeze mnie tu jesteś...- powiedział trochę smutny, a ja nie mogąc tego słuchać przerwałam mu.
-Przestań. To też moja wina, bo zaspałam. Chodź pójdziemy po szczotki i mopy itd. Chce mieć już to z głowy.
 Praca szła nam całkiem szybko. Zamietliśmy wszystko, po czym zabraliśmy sie za mycie, wciąż dobrze sie bawiąc. W tle leciała muzyka, a ja nie mogłam się już dłużej powstrzymywać i zaczęłam tańczyć. Czułam wzrok Justina na sobie, co akurat nie przeszkadzało mi zbytnio. Nagle straciłam równowagę. Poślizgnęłam sie, już myślałam, że nie ma dla mnie nadziei, lecz w ostatniej chwili ktoś mnie złapał. Otworzyłam oczy i ujrzałam bruneta o czekoladowych oczach, nachylającego sie nade mną. Nagle nasze twarze zaczęły niebezpiecznie sie do siebie zbliżać. Już nie było wyjścia, zaraz nasze usta miały sie spotkać.
- Fuck- usłyszałam cichy, prawie nie słyszalny szept, gdy do naszych uszu dotarł dźwięk telefonu Justina.
-Odbierz- szepnęłam, lecz chłopak pokręcił przecząco głową po czym ponownie sie nachylił do pocałunku. Jednak po raz kolejny usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Justin pomógł mi wstać po czym wyjął komórkę i odebrał odchodząc na kilka kroków.
-Czego ?! - warknął, a ja starając nie zwacać na niego uwagi, wróciłam do kończenia mycia podłogi. Justin ciągle krzyczał o jakimś towarze, nie zrozumiałam dokładnie o czym mówił. Pod koniec rozmowy, powiedział że jest bardzo zajęty i że zadzwoni później, aby dogadać szczegóły. Byłam ciekawa o czym mówił, lecz bałam sie spytać. Justin był cały napięty. Prawie złamał kij od mopa, ale w porę zabrałam mu go z rąk.
- Usiądź ja dokończę, bo jeszcze coś zepsujesz.
-Dzięki - burknął i poszedł na trybuny. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki nie skończyłam. Odłożyłam sprzęty na miejsce i podeszłam do bruneta, który zasnął na ławce.
-Justin wstań - powiedziałam, lecz chłopak nie zareagował. Powtórzyłam głośniej i tym razem chłopak odpowiedział:
-Jeszcze 5 minut mamo- zaczęłam sie śmiać, po czym jeszcze raz zawołałam go. Justin obudził sie pod wpływem uderzenia o podłogę.
-Już nie śpię- krzyknął zaspany, a ja wybuchłam śmiechem. Justin spojrzał na mnie z wyrzutem, a ja jakby nigdy nic podniosłam torbę i skierowałam sie do wyjścia. Przy drzwiach zatrzymałam sie i odwróciłam. Brunet wciąż siedział na ławce. Wywróciłam oczami i powiedziałam:
-Chodź. Obiecałeś, że mnie odwieziesz.
-Zmuś mnie- uśmiechnął się zadziornie.
-Tak? Dobrze. Na razie- rzuciłam bezczelnie i wyszłam z sali. Szybko poszłam do wyjścia. Kopnęłam w drzwi, które natychmiastowo otworzyły się. Tym ruchem pozbyłam się złości tłumionej we mnie.
Przeszłam szybko przez park, nie zważając na wołanie za moimi plecami. Szłam ze spuszczoną głowa. Już wychodziłam z parku, gdy nagle poczułam szarpniecie za nadgarstek, które obróciło mnie. Stałam teraz, patrząc w czekoladowe tęczówki chłopaka. Złączyłam usta w cienka linie i spuściłam wzrok by nie patrzeć na niego. Justin podłożył dwa palce pod mój podbródek i zmusił abym na niego spojrzałam. Gdy juz to zrobiłam Justin szepnął:
-Obiecałem i słowa dotrzymam. Chodź - złapał mnie za rękę, która po chwili wyrwałam z jego uścisk.
-Gdyby nie było tak późno wróciłabym sama- szepnęłam, lecz chłopak tego nie usłyszał i dalej szedł z opuszczoną głową. Nie wiem czemu, ale było mi go trochę żal. Wsiadając do auta posłałam mu delikatny uśmiech.
Justin odwzajemnił gest, po czym również znalazł sie w aucie. Odpali swoje Ferrari Italia 458 i ruszyli. Po dziesięciu minutach krążenia w kółko w końcu zapytałam:
-Gdzie ty jedziesz?
-Już myślałem, że nie spytasz.
-A więc? - spytałam monotonie.
-Zobaczysz...
-Zabierz mnie do domu. Proszę cie jestem zmęczona- po chwili ciszy Justin sie zgodził.
-Ale mam warunek.
-Jaki?- podniosłam brwi.
-Zaprosisz mnie do środka- powiedział niepewnie.
-Spoko- uśmiechnęłam sie, ukazując moje białe zęby.
Po 5 minutach byliśmy już na miejscu. Wychodząc z auta zauważyłam światło w domu, więc zapewne moja mama już była obecna. Jednak istniała możliwość że ja włączyłam je przez przypadek i potem nie wyłączyłam.
Gdy podeszliśmy do drzwi, westchnęłam głęboko i powiedziałam do Justina, żeby nie zdziwił sie jeśli moja mama będzie w domu i nie ręczy, że będzie zachowywać sie normalnie jak każda mama. Justin sie zaśmiał po czym kazał mi otworzyć drzwi.
-Vannesso Harmony Hill gdzieś ty była ?!
- Masz na drugie Harmony? - szepnął Justin, a ja pokiwałam twierdząco głową.
- Mamo...
-Krótko i na temat. Justin co ty tu robisz?
-Bo...Ja ...- zaczęłam sie jąkać. Chłopak wyratował mnie.
-To moja wina, pani Hill. Przygotowywaliśmy projekt do szkoły i sie zasiedzieliśmy.
-U ciebie w domu ?- spytała wciąż podenerwowana.
-Nie. W szkole na sali gimnastycznej- powiedziałam pewnie.
-A jaki to projekt?!
-Taniec i śpiew, proszę pani- wtrącił Justin.
-To bardzo fajny projekt. Pewnie wam obojgu sie podoba- uśmiechnęła się i zwróciła sie do Jussa:
-A co cie tutaj sprowadza Justin? Nie wyganiam cie, ale czy ty nie powinieneś już być w domu?
-Yhm... Właściwie to...
-Przyszedł zgrać mi coś do laptopa, więc my idziemy na górę- powiedziałam ostatni słowa dość wolno i chwytając Justina za rękę skierowałam sie na górę. Gdy juz weszliśmy do mojego pokoju puściłam go. Rzuciłam torbę na sofkę obok okna i weszłam do łazienki. Justin w tym czasie usiadł na łóżku i pisał coś na telefonie.
Przejrzałam się w lustrze i sięgnęłam po gumkę, którą związałam włosy lekki koczek.
-To...- zaczęłam i wyszłam z łazienki. Gdy stanęłam w drzwiach spojrzałam na Justina, który usnął na łóżku. Wyglądał tak słodko... O czym ja mowie?! Uśmiechnęłam sie i usiadłam obok niego. Nagle brunet przekręcił sie na bok i objął moja talie rękoma. Czułam sie dość dziwnie, gdy zmusił mnie do położenia sie obok niego. Justin zaczął coś szeptać, a ja chcąc usłyszeć wyraźniej zbliżyłam sie do niego. Chłopak znów mówił o jakimś towarze, potem coś że nie chce już takiego życia, a na koniec powiedział:
-Nie dam jej narkotyków, nie potrafię. Ty to zrób- chłopak nagle otworzył oczy i popatrzył na mnie. Przygryzłam dolną wargę z nerwów, czując że to będzie niezręczna sytuacja. Justin szybko to zauważył i zaradził temu, kładąc dłoń na moim policzku i delikatnie gładząc go kciukiem. 
_________________________________________________________________________

Czcionki mi się mieszają O.o  Dziękuje za wszystkie komentarze :) Pamiętajcie, nie wszystko jest takie oczywiste ;) Czekam na komentarze <3

6 komentarzy:

  1. On chce jej dać narkotyki ? Wow mam nadzieje ze nie :) świetny czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa...!!! Glrlrlrlr....! Jak tak...?!?! Nie, no serio? To jest 458 Italia, nie Italia 458!! Co za ignorancja w moją stronę!
    Tak to b.fajny rozdział, wręcz bajeczne zakończenie, Hmmm....towar ^^ i to się nie liczy, bo go już czytałam, tak więc chce jeszcze, bo to niesprawiedliwe! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg . Zajebistyy!! Jejuuu dawaj nn! Mam nadzieje ze ja pocaluje xd Sle ze nie da jej narkotykow ani nic xD Niecierpliwiee czekaam na nn ; ***&&

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszego nie moge obiecać, ale co do tego drugiego, to nie koniecznie Justin musi jej cos dać ;)

      Usuń
  4. OMG jaka drama :OO uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne czekam na kolejny :) Justin słodki jest choc widze ze to niegrzeczny chlopczyk :P

    OdpowiedzUsuń