10.10.2013

Rozdział 26 ,,Kłamcy są wszędzie"





Oblizałam usta i przeczesałam palcami włosy, tak samo, jak robi to Justin gdy się nie wie co powiedzieć. Milczałam i bawiłam się palcami, aż szatyn powtórzył pytanie:
-Powiedz mi w końcu. Co ty tam robiłaś?
-Byłam? – powiedziałam tłumiąc uśmiech.
-To nie jest zabawne. Nie możesz tam przychodzić, to niebezpieczne. Widziałaś co dzisiaj się stało…
-I powinnam usłyszeć ,,dziękuje” od ciebie, bo gdyby nie ja, zapewne wracałbyś teraz z siniakiem pod okiem. – powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Nie zmieniaj tematu. Dziękuje za tamto– zaakcentował miło, po czym kontynuował- Ale teraz. Nie kłam i powiedz na serio co tam robiłaś i skąd miałaś adres.
-Nie mogę. Jak powiem to się na mnie wkurzysz, a ja nie chcę się kłócić, Justin. Ja taka jestem po prostu i nie mogę tego zmienić.
-Obiecuje, że nie będę się gniewać – powiedział i zerknął na mnie, po czym znów wrócił wzrokiem na drogę. W nim było coś takiego… Jakby miał napisane na czole ,,zaufaj mi” niewidzialnym mazakiem. Nie chętnie zdecydowałam, że powiem większość. W końcu nie chciałam wszczynać kolejnej kłótni.
-Gdy przeczytałam tą karteczkę. Tą, którą mi zostawiłeś koło poduszki. Kilka słów przykuło moją uwagę. ,,Ważne sprawy do zrobienia” – zacytowałam z pamięci – Zdziwiłam się, bo podobno mieliśmy być szczerzy i bez tajemnic, a to… To była tajemnica. Z moją przeklętą naturą, postanowiłam się dowiedzieć. Zaczęłam od Tibo, bo wiedziałam, że on coś wie, musiał wiedzieć. Pojechałam do niego i dowiedziałam się o wyścigach. Adres proponował mi na zasadzie coś za coś – ostanie słowa powiedziałam ciszej. – Odmówiłam w dość – zawiesiłam się na chwilę, bonie wiedziałam jak to ująć- innym i stanowczym stylu. Potem wróciłam do domu taksówką i … - kolejne zawieszenie.
,,Nie powiem mu o Emily” – pomyślałam i kontynuowałam:
-Znalazłam adres.
-Gdzie? Na suficie – zaśmiał się Justin.
-Niee – przeciągnęłam – Nie mogę ci powiedzieć, bo przyrzekłam, że nikomu o tym nie powiem.
-Tajemnica – mruknął szatyn.
-Daj spokój. Tego naprawdę nie mogę. Ok? – jęknęłam i spojrzałam na niego.
-No dobra, ale obiecaj, że kiedyś mi powiesz – powiedział, a kąciki jego ust lekko powędrowały w górę.
-No obiecuje – powiedziałam udając zirytowaną.
-Jesteśmy.
Samochód stał przed moim domem. Spojrzałam na ekran telefonu. 2213 , czyli miałam jeszcze dwie minuty. Schowałam telefon i zerknęłam na chłopaka. Nasze spojrzenia się spotkały, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Justin założył mi za ucho kosmyk, który oddzielił się od reszty i spadł mi na twarz. Spuściłam wzrok i poprawiłam włosy. Nagle palec chłopaka znalazł się na moim podbródku i podniósł go do góry delikatnym ruchem. Justin zbliżył się do mnie i musnął moje usta.
-Jeszcze raz – mruknęłam, lekko przygryzłam wargę. Jak na życzenie, chłopak znów się zbliżył i to na dłużej. Gdy chciał się odsunął, chwyciłam dłońmi jego twarz i przytrzymałam, żeby mi nie uciekł. Zaśmiałam się w czasie pocałunku, na co chłopak się uśmiechnął i odsunął na parę centymetrów.
-Kocham Cię – szepnął, a ja złączyłam nasze usta. Trwaliśmy w pocałunku dość długo, po czym oderwaliśmy się, żeby złapać powietrzę.
-Mam to uznać za ,,Też Cię kocham” – zaśmiał się, a ja pokiwałam twierdząco głową. Zerknęłam na jego malinowe usta, a potem w jego czekoladowe tęczówki, były tak samo rozpalone jak moje. Chciałam znów poczuć, jego ciepłe wargi na moich. Chwyciłam go za szyję i przyciągnęłam do siebie. Nagle przed moim domem zapaliło się światło, a my natychmiast się odsunęliśmy. Zaśmiałam się trochę przestraszona. Oby dwoje, mieliśmy nierówne oddechy.
-To chyba znaczy, że nas nakryła i muszę wracać – powiedziałam wciąż uśmiechnięta.
-Chyba tak – powiedział smutno Justin i spuścił głowę. Pocałowałam go szybko w policzek i wyszłam z auta. Nagle jego drzwi się otworzyły i szatyn zawołał:
-Tylko tyle?
-Żebyś  nie mógł się doczekać na następne – przesłałam mu całusa na odległość i otworzyłam bramę.
Powoli skierowałam się pod drzwi. Odwróciłam się na chwilę, po czym pomachałam szatynowi, który wciąż stał przed moim domem. Wzięłam głęboki oddech poczym, nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Stanęłam nieruchomo i patrzyłam się w sylwetkę mojej mamy, która uderzała nerwowo piętą o płytki w hollu. Podniosłam lekko ręce do góry w geście obronnym i spytałam, uśmiechając się by rozładować napiętą atmosferę wiszącą w powietrzu:
-Długo tu stoisz? – cisza. Mam wciąż badawczo obserwowała mój każdy nawet najmniejszy ruch. Oblizałam wargi i ponownie się odezwałam:
-Nie spóźniłam się. Jestem punktualnie, dzięki Justinowi. – ostatnie dwa słowa dodałam ciszej, by sprawdzić czy zdenerwują one moją mamę. Nie zareagowała. – Dobra, o co ci chodzi, bo już nic nie rozumiem! – powiedziałam wzburzona i założyłam ręce na piersi.
-Dzwonił dziś do mnie dyrektor. – otworzyłam szerzej oczy. – Powiedział mi, że sprawiasz problemy na zajęciach artystycznych albo jakiś projektach. Jakaś dziewczyna skarżyła się na ciebie i jej rodzice zadzwonili do pana Greeen’a, a on do mnie.
-Niby co takiego robię? Spytaj się innych uczniów, przecież ja jestem grzeczna na lekcjach, nic nie robię.
 -No właśnie – powiedziała stanowczo – Podobno opóźniasz całą grupę i utrudniasz im wykonywanie zadań.
-To kłamstwo – krzyknęłam. Były tylko dwie opcję, kto mógł nagadać takie kłamstwa.

-Masz za co – warknęła – Trzymaj się z dala od naszej paczki. Szczególnie od Bieber’a i Ashley. Nie wbijesz się do nas.
-Nawet  nie mam zamiaru – przerwałam jej.
-Tak?! – powiedziała z ironią- Jakoś w piątek na imprezie to do ciebie jeszcze nie docierało. Nie zadzieraj ze mną, ani z Victorią, bo może ci się stać krzywda dziewczynko.
-Aa… Czyli ty jesteś Grace? – powiedziałam, robiąc zgadujący wyraz twarzy.
-Miło, że już o mnie słyszałaś. Dzięki temu, wiem że weźmiesz sobie moje słowa do serca i się zastosujesz. Wara od Bieber’a, jasne? – ponownie warknęła, podnosząc głos.

Ta chwila od razu pokazała mi się przed oczami. Otrząsnęłam się i wsłuchałam ponownie w słowa mamy:
-Masz chodzić na te zajęcia i się starać. Dyrektor ma więcej nie dzwonić. Jak na razie uziemiam się na tydzień, ale za jeszcze jeden taki wybryk dostaniesz więcej. Rozumiemy się?
-Co? Tydzień? Przecież ja nic nie zrobiłam – krzyknęłam oburzona.- To kłamstwo co powiedział dyrektor.
-Zarzucasz panu Greenowi kłamstwo? Czemu miałby kłamać? Zastanów się dziewczyno co ty mówisz – powiedziała surowo moja mama. – Jutro zostajesz tu i sprzątasz cały dom. Oprócz piwnicy, strychu i garażu. Zostaje też moje auto, które masz do umycia.
-Nie poradzę sobie z tym sama. Będę potrzebowała pomocy. – odparłam desperacko.
-Dobrze. Masz cały tydzień na posprzątanie. W środe przychodzi nowa sprzątaczka. Ma na imię Sophie i jest trochę starsza od ciebie, więc powinniście się dogadać. Ona ci pomoże, ale na razie sprzątasz sama. Teraz idź na górę i niedługo kładź się spać, bo jest późno.
-Mamo jest dopiero dwudziesta druga – odparłam chłodno, próbując ponownie nie wybuchnąć. Nie daruje Victorii i Grace. Zapłacą za te kłamstwa i skutki ich podstępnych gierek.
-Już w pół do dwudziestej trzeciej. Idź już – nakazała i poszła w kierunku kuchni. Ciężko wzdychając zdjęłam buty i poszłam na górę. Gdy tylko weszłam do pokoju rzuciłam mocno torbę na podłogę, rozładowując się przy tym.
-Nienawidzę ich, nienawidzę ich – powtarzałam w kółko, chodząc po pokoju. Po jakiś dziesięciu minutach w końcu rzuciłam się na łóżko. Leniwym ruchem ręki związałam włosy, gumką z mojego nadgarstka. Zawsze miałam ją przy sobie, gdyż dobrze komponowała się prawie z każdym zestawem bransoletek, które zakładałam.
Podniosłam się powoli i poszłam do łazienki po dwudziestu minutach wyszłam. Zbierając po drodze moją torbę z ziemi, usiadłam na łóżku i wyjęłam notes.
-Czas na zemstę suki – powiedziałam cicho do siebie i otworzyłam go. 




Dum, dum, dum... Jestem z nowym rozdziałem! Równo tydzień od poprzedniego, chociaż nie zasługujecie, bo nie było  wystarczającej ilości komentarzy. Ale dziękuje, że przynajmniej były 4 komentarze i 6 opinii :) CHCĘ WAS POINFORMOWAĆ, ŻE JEST NOWA ANKIETA PO PRAWEJ STRONIE NA GÓRZE. Bardzo mi na niej zależy, więc proszę o kliknięcie tylko ,,TAK" lub ,,NIE" więcej nie wymagam. Jeśli będzie 6 komentarzy pojawi się następny :* Liczę na Was

7 komentarzy:

  1. Genialny rozdział! *.*
    Będzie zemsta... :d
    Kocham to i nie mogę się już doczekać nexta! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz, pisz kochana!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest asdfghjkl *.* nie moge sie doczekac nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale suki.... Czekam nn ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiiii extra i czekam na nn te plastiki grrrr :///

    OdpowiedzUsuń