**2 dni później,
ranek**
Stałam na przystanku
czekając na autobus. Przeskakiwałam z nogi na nogę, z założonymi rękami na
piersi. Było dziś zimno, a w szczególności gdy zawiał wiatr. Nade mną krążyły
ciemne chmury zwiastujące deszcz. Na wszelki wypadek zabrałam parasolkę, gdyby
natura zaskoczyła mnie w drodze do szkoły. Czekałam już na autobus dobre
dziesięć minut, a on wciąż nie nadjeżdżał. Nigdy nie sprawdzam rozkładu, bo mam go w
telefonie, ale tym razem postanowiłam sprawdzić. Podeszłam do tabliczki i
przeczytałam:
,,Ze względu na prace
drogowe, autobus nie będzie tędy przejeżdżał od 17.04 – 20.04 2013 roku, bardzo
przepraszamy za niedogodności.”
-Żartujecie sobie? –
krzyknęłam i wyrzuciłam ręce w powietrze. Odblokowałam telefon i sprawdziłam
godzinę. Za dziesięć minut zaczynają się lekcje.
,,To już po mnie”
pomyślałam. Nagle wpadł do głowy mi pewien pomysł. Wybrałam odpowiedni numer i
przyłożyłam telefon do ucha.
-Hej… Um,Emily –
powiedziałam niepewnie.
-Cześć Vann –
powiedziała dziewczyna po drugiej stronie. Odetchnęłam z ulgą i kontynuowałam:
-Jesteś teraz zajęta?
Znaczy czy masz klienta? – spytałam.
-Nie. Jestem wolna, a
co?
-Bo odwołali autobusy
i nie mam jak pojechać do szkoły.
-Jasne zaraz będę. A
gdzie dokładnie?
-Na przystanku
autobusowym przy Harbon Street.
-Okej zaraz będę.
-Dzięki wielkie,
ratujesz mi życie – odpowiedziałam z ulgą.
-Nie ma za co –
powiedziała i rozłączyła się. Z faktu, że mogłam spóźnić się do szkoły, wyjęłam
czerwony notes. Wczoraj przeczytałam go ,,od deski do deski” i poznałam
wszystkie tajemnice Carmen. Zaczęłam szukać rozdziału o tajnych wejściach. O
ósmej zamykają drzwi frontowe szkoły, ale musi być inne wejście, dla
nauczycieli, którzy przychodzą na późniejsze lekcje. Chwilę szukałam, ale w
końcu znalazłam tekst, o który mi chodziło. Przejechałam palce po kartce i
czytałam tytuły tajnych wejść.
-Wejścia/wyjścia do
szkoły – powiedziałam na głos.
,,Są trzy
sposoby na wydostanie się z tego
więzienia. Pierwsza opcja: wejście dla nauczycieli. Jest to trudne, bo przy
tamtych drzwiach są kamery. Musiałabyś zasłonić twarz albo je odłączyć. Jednak
możesz zostać złapana/ny. Drugim sposobem jest wejście, przez tajne drzwi w
korytarzu prowadzącym na boisko football’owe. Żeby je znaleźć musisz iść od
drugiej strony szkoły, gdzie jest siatka. Mniej więcej na wysokości środka
boiska siatka, lekko się odchyla i można pod nią przejść. Wejdź na teren
szkoły. Dalej idź wzdłuż boiska, aż do korytarza, gdzie idealnie przy złączeniu
z wejściem pod trybuny są drzwi. To jest wyjście ewakuacyjne, więc jest zawsze
otwarte w godzinach szkolnych…”
Przestałam czytać,
uznając, że wykorzystam drugą opcję. Spojrzałam w górę i zauważyłam
podjeżdżającą taksówkę. Uśmiechnęłam się i podeszłam do auto, do którego od
razu wsiadła.
-No cześć. Dzięki, że tak szybko – powiedziałam miło.
Zachowywałam się jakby nie było sytuacji sprzed dwóch dni.
-To moja praca –
zaśmiała się dziewczyna. – Do szkoły…?
-Private Art High School – odparłam szybko, a Emily ruszyła. Siedziałyśmy w ciszy, aż
brunetka odkaszlnęła i zaczęła niepewnie:
-Um… Vann?
-Tak?
-Przepraszam Cię –
powiedziała cicho, że ledwie ją usłyszałam. Przeczesałam dłonią włosy, po czym
spytałam:
-Za co? Przecież
przyjechałaś na czas.
-Za sobote –
powiedziała nerwowo, a ja przełknęłam ślinę.
-Um.. Nic się … -
dziewczyna nie dała mi dokończyć, przerywając mi:
-Właśnie się stało.
Po prostu byłam wtedy samotna i zdesperowana, bo moja poprzednia dziewczyna
Maya… - zawiesiła się na chwilę – zostawiła mnie. Pokłóciłyśmy się i
potrzebowałam bliskości. Przepraszam, że zrobiłam to w taki sposób. Nie
chciałam. Mam nadzieję, że dasz mi drugą szansę, ale tym razem jako
przyjaciółki, nic więcej – powiedziała
słodko, a ja uśmiechnęłam się.
-Jasne- powiedziałam
pewnie.
-Zaraz będziemy na
miejscu – powiedziała nagle, a ja zdałam sobie sprawę, że dziewczyna podjeżdża
od złej strony.
-Poczekaj. Musisz
objechać budynek i park. Mogłabyś zaparkować od strony boiska football’owego.
Byłabym bardzo wdzięczna.
-Ale… No dobrze –
powiedziała zdziwiona moją decyzją.
-A ty nie chodzisz do
szkoły?- zagadałam szybko, choć nie miałam zbyt duo czasu.
-Chodzę, ale dziś mam
jakby wolne. Może pogadamy potem. Po twoich zajęciach.
-Nie mogę. Mama
uziemiła mnie na cały tydzień.- powiedziałam smutno.
-To pogadamy jak będę
odwozić cię ze szkoły do domu dzisiaj? – bardziej stwierdział niż zapytała.
-Jasne. Kończę około
piętnastej.
-Jesteśmy – przerwała
mi, a ja szybko otworzyłam drzwi.
-Zapłacę ci po szkole
dobrze, bo teraz się spieszę – rzuciłam szybko.
-Jasne, leć bo się
spóźnisz. – odpowiedziała uśmiechnięta Emily i pomachała
mi na pożegnanie. Odwzajemniłam gest i szybko wyszłam z taksówki. Zaczęłam iść
wzdłuż siatki jak nakazała Carmen. Ta dziewczyna, musiała być niezłą spryciarą,
skoro znała tyle skrótów, tajnych adresów i sposobów na odszyfrowanie ludzi.
Zatrzymałam się przy
wyznaczonym miejscu. Wodziłam ręką po siatce, aż natknęłam się na fragment,
rzeczywiście odchylający się na tyle, żeby można było przejść. Szybko
wślizgnęłam się tą szparą i znalazłam się na terenie szkoły. Dalej pobiegłam
wzdłuż boiska, aż do trybun. Wszystko było oddzielone wysoką zieloną siatką z
materiału, więc ni jak mogłam wejść na samo boisko, na którym jakaś klasa miała
w-f. Gdy w końcu dobiegłam do końca, szybko skręciłam w lewo i znalazłam się
przed drzwiami. Stanęłam na chwilę by wyrównać oddech, który był teraz taki
szybki, jak przy każdej sytuacji gdy jestem z Justinem. A właśnie, nie
wspomniałam, że moja mama zabrała mi telefon i laptopa w niedzielę, żebym mogła
,,skupić się” na sprzątaniu. To była najbardziej wredna rzecz jaką mi zrobiła.
Więc cały dzień robiłam to co mi wcześniej nakazała moja rodzicielka. Prawie
całą niedziele spędziłam na odkurzaniu całego domu. Wieczorem byłam tak
zmęczona, że nawet nie czekałam aż moja mama wróci, tylko poszłam spać. Była
wtedy jakaś dwudziesta pierwsza, ale pomimo dla mnie wczesnej pory, zasnęłam
jak małe dziecko, dzięki czemu jestem teraz wypoczęta i zdolna do
jakiegokolwiek działania.
Gdy byłam już
spokojna, ostrożnie popchnęłam drzwi i weszłam do środka odruchowo, rozglądając
się na boki czy nikt nie idzie. Nikogo nie było na moje szczęście. Weszłam do
środka i zamknęłam cicho drzwi. Dalej poszłam w kierunku głównego budynku
szkoły. Pobiegłam prosto do klasy, gdzie akurat moja klasa miała lekcje.
Wyjęłam telefon z torebki, żeby sprawdzić godzinę. Było dopiero siedem po
ósmej, wiec nie jest tak źle. Lekko zapukałam do drzwi, po czym chwyciłam
klamkę i weszłam do środka. Wszystkie oczy skierowały się na mnie, co wywołało
u mnie niekomfortową reakcję. Przełknęłam głośno ślinę i powiedziałam:
-Przepraszam za
spóźnienie, ale miałam problemy z dojazdem.
-Dobrze. Siadaj
Vannesso na swoje miejsce i przepisz sobie to co dotychczas napisaliśmy.
-Jasne – mruknęłam i
szybko skierowałam się na miejsce obok Chanel. Było pustę, co oznaczało, że
Ariana wciąż się gniewa i wierzy nie temu co trzeba. Czułam, że jestem cała
czerwona, więc spuściłam głowę, aby włosy zasłoniły moje wypieki. Szybko
usiadłam na krześle i szepnęłam jedynie ,,hej: do przyjaciółki. Odpowiedziała
mi tym samym po czym dała mi zeszyt, żebym wszystko przepisała. Gdy sięgałam
własny notes z torby, na chwilę odwróciłam się do tyłu, aby spojrzeć na pewną
osobę. Uśmiechnęłam się do szatyna o czekoladowych oczach, który siedział na
skos. Odwzajemnił gest, a ja zwróciłam się powrotem w stronę tablicy.
Wyciągnęłam jeszcze długopis i szybko przepisałam cały tekst z zeszytu Channel.
Potem oddałam dziewczynie jej własność i skupiłam się na lekcji. Na biologii
musiałam uważać i wszystko notować. Nauczycielka, pani Jolie była bardzo
wymagająca w stosunku do przedmiotu, którego uczyła. Cała klasa grzecznie
siedziała na swoich miejscach, aż do dzwonka. Gdy usłyszeliśmy jego dźwięk,
zerwaliśmy się z miejsc i pędem wyszliśmy z sali. Nie uszłam pięciu kroków
korytarzem, gdy nagle ktoś objął mnie od tyłu w pasie. Następnie ciepły oddech
przy moim uchu, a po chwili seksowny szept Justin’a:
-Tęskniłaś?
-Bardzo – odwróciłam
się i spojrzałam chłopakowi w twarz.
-Nie dość
przekonująco – powiedział żartobliwie.
-Umierałam z tęsknoty
– zaśmiałam się i pocałowałam go w usta. Odsuwając się zerknęłam kątem oka na
Channel, która stała obok mnie i wpatrywała się w nas, czując się jak mniemam
niezręcznie. Wyszłam razem z nią z klasy, a teraz z lekka ją olałam. Poczułam
się źle, więc westchnęłam i zdjęłam ręce chłopaka z moich bioder. Spojrzał na
mnie zdziwiony, ja zwróciłam się do nich obojga.
-Rozmawiałam z
Channel, za nim nam tak bezczelnie przerwałeś – zażartowałam – pozwól, że wrócę
do poprzedniego zajęcia – powiedziałam uśmiechnięta i trąciłam brunetke
ramieniem. Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i powiedziała do chłopaka:
-Możesz iść koło nas
– przybrała triumfujący wyraz twarzy, a ja zachichotałam widząc zmieszaną
reakcję chłopaka.
-No chodź – chwyciłam
go za ręke i pociągnęłam w swoją stronę. Następnie zwróciłam się do Channel i
dalej szliśmy wszyscy w trójkę.
-Czyli na czym
skończyłyśmy?- spytałam.
-Coś wspominałaś o
szlabanie…
-A tak. Mama zabrała
mi telefon – spojrzałam wymownie na Jussa, a potem wróciłam do Chanel- i
laptopa na całą niedziele. Byłam całkowicie odcięta od świata, bo nawet
telewizory po blokowała. Musiałam cały dzień sprzątać. W sumie zeszło mi
dwanaście godzin na sprzątanie odkurzaczem całego – podkreśliłam głośniej –
domu. Pierwszy raz tutaj poszłam spać przed dwudziestą drugą.
-Ale czemu? – spytał
Justin, a ja się napięłam.
-Przez dwie suki.
Mają one na imię Victoria i Grace – wysyczałam.
-Nie mów tak. One nie
są aż takie złe. Mają swoje gorsze chwilę, ale nie są takimi sukami –
zaprotestował Justin. Spojrzałyśmy na niego niedowierzając w to, co właśnei
powiedział.
-Chyba sobie
żartujesz – prychnęła Channel.
-Właśnie. Czemu ich
bronisz? Nie wiesz, jak się zachowują w stosunku do mnie.- powiedziałam z
wyrzutem.
-Przestań. Nie może
być aż tak źle- Justin wciąż ich bronił. Dosyć tego, musiałam go oświecić.
-Grace groziła mi,
tak samo jak Victoria. Olałam je. Gdy wróciłam w sobotę do domu, matka zaczęła
na mnie krzyczeć, co ja wyprawiam. Dzwonił do niej dyrektor, że zaniedbuje nasz
projekt i opóźniam grupę, dodatkowo utrudniając im pracę. Ja? – powiedziałam
zbulwersowana – Moja mama wzięła to sobie do serca i uziemiła mnie na cały
tydzień, wiec nie będziemy się widzieć po za szkołą! Podziękuj swoim
wielkodusznych przyjaciółką – warknęłam i puściłam, a nawet wyszarpnęłam swoją
rękę z uścisku i odeszłam w stronę szafki.
-Vann, czekaj –
usłyszałam wołanie. Zatrzymałam się i odwróciłam:
-Pogadamy później, bo
nie chcesz teraz ze mną rozmawiać – powiedziałam ostro i z powrotem skierowałam
się w stronę mojej szafki. Gdy ją otwierałam, kątem oka zerknęłam w stronę
Channel i Justin’a, którzy najwyraźniej kłócili się. Zignorowałam to i zabrałam
książki, po czym poszłam do łazienki. Siedziałam w niej, aż do dzwonka. Gdy
szum na korytarzach ucichł, wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się w stronę
szafek popularnych. Nie trudno było zgadnąć, która szafka jest czyja.
Uśmiechnęłam się cwaniacko i wyciągnęłam wsuwkę z moich włosów. Następnie
otworzyłam nią zamek szafki i zajrzałam do środka.
-Powiedz mi Grace co
ukrywasz – szepnę łam do siebie i zaczęłam przeglądać wszystko co miała. Wiem,
ze było to dość wredne, ale musiałam znaleźć jakiś sposób, żeby się odegrać.
Nagle zauważyłam coś ciekawego. Mała żółta karteczka wystawała z jednego z jej zeszytów.
Chwyciłam ją i przeczytałam:
,,Spotkajmy się w
bibliotece po czwartej lekcji. J”
Pierwsze pytanie: Kto
to ,,J”?
A drugie: Ona wie
gdzie jest biblioteka?
Nieważne. Musiałam
tam iść. Teraz szybko odłożyłam wszystko na miejsce i zamknęłam jej szafkę.
Rozglądając się na boki wróciłam szybko do klasy. Zapukałam jak przy
poprzedniej lekcji i weszłam do środka.
-Przepraszam byłam u
pielęgniarki – wymyśliłam na szybko, a nauczycielka kazała mi usiąść. Nie
mówiąc nic więcej usiadłam na swoim miejscu. Po dłuższej chwili, jakaś kulka
papierowa wylądowała na mojej ławce. Otworzyłam ją i przeczytałam słowo:
,,Porozmawiajmy”
Odwróciłam się i
spotkałam spojrzenie Jussa. Westchnęłam i odwróciłam się powrotem nic nie
komentując. Po jakiejś chwili kolejna kulka. Rozwinęłam ją:
,,Vann! Porozmawiaj
ze mną.”
Napisałam na kartce:
,,Teraz?”
Po czym odrzuciłam ją
do chłopaka. Wróciła po bardzo krótkiej chwili z napisem ,,przerwa”. Zgniotłam
ją ponownie i odłożyłam na bok. Żadna kartka już nie przyszła, a ja zastanawiałam
się kto to ,,J” i czego chce od Grace.
Hej wszystkim :) Dziękuje za 7 komentarzy <3 W równo tydzień dodałam rozdział :) Następne będą lepsze, bo ten jest taki nijaki... Mniejsza z tym. Pamiętajcie o ankiecie na górze strony :)
Kocham to ♥
OdpowiedzUsuńFajne
OdpowiedzUsuńCudowny!*.*
OdpowiedzUsuńCiekawe kto to ,,J".. Chyba się domyślam ale zobaczymy.. ;d
Kocham to i czekam na nexta!<33
o jaaaaaaaaaaaaaaa w takim momencie oby tym J nie był JUSTIN
OdpowiedzUsuń