17.10.2013

Rozdział 27 ,,Tajemnica Grace"





**2 dni później, ranek**
Stałam na przystanku czekając na autobus. Przeskakiwałam z nogi na nogę, z założonymi rękami na piersi. Było dziś zimno, a w szczególności gdy zawiał wiatr. Nade mną krążyły ciemne chmury zwiastujące deszcz. Na wszelki wypadek zabrałam parasolkę, gdyby natura zaskoczyła mnie w drodze do szkoły. Czekałam już na autobus dobre dziesięć minut, a on wciąż nie nadjeżdżał.  Nigdy nie sprawdzam rozkładu, bo mam go w telefonie, ale tym razem postanowiłam sprawdzić. Podeszłam do tabliczki i przeczytałam:
,,Ze względu na prace drogowe, autobus nie będzie tędy przejeżdżał od 17.04 – 20.04 2013 roku, bardzo przepraszamy za niedogodności.”
-Żartujecie sobie? – krzyknęłam i wyrzuciłam ręce w powietrze. Odblokowałam telefon i sprawdziłam godzinę. Za dziesięć minut zaczynają się lekcje.
,,To już po mnie” pomyślałam. Nagle wpadł do głowy mi pewien pomysł. Wybrałam odpowiedni numer i przyłożyłam telefon do ucha.
-Hej… Um,Emily – powiedziałam niepewnie.
-Cześć Vann – powiedziała dziewczyna po drugiej stronie. Odetchnęłam z ulgą i kontynuowałam:
-Jesteś teraz zajęta? Znaczy czy masz klienta? – spytałam.
-Nie. Jestem wolna, a co?
-Bo odwołali autobusy i nie mam jak pojechać do szkoły.
-Jasne zaraz będę. A gdzie dokładnie?
-Na przystanku autobusowym przy Harbon Street.
-Okej zaraz będę.
-Dzięki wielkie, ratujesz mi życie – odpowiedziałam z ulgą.
-Nie ma za co – powiedziała i rozłączyła się. Z faktu, że mogłam spóźnić się do szkoły, wyjęłam czerwony notes. Wczoraj przeczytałam go ,,od deski do deski” i poznałam wszystkie tajemnice Carmen. Zaczęłam szukać rozdziału o tajnych wejściach. O ósmej zamykają drzwi frontowe szkoły, ale musi być inne wejście, dla nauczycieli, którzy przychodzą na późniejsze lekcje. Chwilę szukałam, ale w końcu znalazłam tekst, o który mi chodziło. Przejechałam palce po kartce i czytałam tytuły tajnych wejść.
-Wejścia/wyjścia do szkoły – powiedziałam na głos.
,,Są trzy sposoby  na wydostanie się z tego więzienia. Pierwsza opcja: wejście dla nauczycieli. Jest to trudne, bo przy tamtych drzwiach są kamery. Musiałabyś zasłonić twarz albo je odłączyć. Jednak możesz zostać złapana/ny. Drugim sposobem jest wejście, przez tajne drzwi w korytarzu prowadzącym na boisko football’owe. Żeby je znaleźć musisz iść od drugiej strony szkoły, gdzie jest siatka. Mniej więcej na wysokości środka boiska siatka, lekko się odchyla i można pod nią przejść. Wejdź na teren szkoły. Dalej idź wzdłuż boiska, aż do korytarza, gdzie idealnie przy złączeniu z wejściem pod trybuny są drzwi. To jest wyjście ewakuacyjne, więc jest zawsze otwarte w godzinach szkolnych…”
Przestałam czytać, uznając, że wykorzystam drugą opcję. Spojrzałam w górę i zauważyłam podjeżdżającą taksówkę. Uśmiechnęłam się i podeszłam do auto, do którego od razu wsiadła.
-No cześć.  Dzięki, że tak szybko – powiedziałam miło. Zachowywałam się jakby nie było sytuacji sprzed dwóch dni.
-To moja praca – zaśmiała się dziewczyna. – Do szkoły…?
-Private Art High School – odparłam szybko, a Emily ruszyła. Siedziałyśmy  w ciszy, aż  brunetka odkaszlnęła i zaczęła niepewnie:
-Um… Vann?
-Tak?
-Przepraszam Cię – powiedziała cicho, że ledwie ją usłyszałam. Przeczesałam dłonią włosy, po czym spytałam:
-Za co? Przecież przyjechałaś na czas.
-Za sobote – powiedziała nerwowo, a ja przełknęłam ślinę.
-Um.. Nic się … - dziewczyna nie dała mi dokończyć, przerywając mi:
-Właśnie się stało. Po prostu byłam wtedy samotna i zdesperowana, bo moja poprzednia dziewczyna Maya… - zawiesiła się na chwilę – zostawiła mnie. Pokłóciłyśmy się i potrzebowałam bliskości. Przepraszam, że zrobiłam to w taki sposób. Nie chciałam. Mam nadzieję, że dasz mi drugą szansę, ale tym razem jako przyjaciółki,  nic więcej – powiedziała słodko, a ja uśmiechnęłam się.
-Jasne- powiedziałam pewnie.
-Zaraz będziemy na miejscu – powiedziała nagle, a ja zdałam sobie sprawę, że dziewczyna podjeżdża od złej strony.
-Poczekaj. Musisz objechać budynek i park. Mogłabyś zaparkować od strony boiska football’owego. Byłabym bardzo wdzięczna.
-Ale… No dobrze – powiedziała zdziwiona moją decyzją.
-A ty nie chodzisz do szkoły?- zagadałam szybko, choć nie miałam zbyt duo czasu.
-Chodzę, ale dziś mam jakby wolne. Może pogadamy potem. Po twoich zajęciach.
-Nie mogę. Mama uziemiła mnie na cały tydzień.- powiedziałam smutno.
-To pogadamy jak będę odwozić cię ze szkoły do domu dzisiaj? – bardziej stwierdział niż zapytała.
-Jasne. Kończę około piętnastej.
-Jesteśmy – przerwała mi, a ja szybko otworzyłam drzwi.
-Zapłacę ci po szkole dobrze, bo teraz się spieszę – rzuciłam szybko.
-Jasne, leć bo się spóźnisz.   – odpowiedziała uśmiechnięta Emily i pomachała mi na pożegnanie. Odwzajemniłam gest i szybko wyszłam z taksówki. Zaczęłam iść wzdłuż siatki jak nakazała Carmen. Ta dziewczyna, musiała być niezłą spryciarą, skoro znała tyle skrótów, tajnych adresów i sposobów na odszyfrowanie ludzi.
Zatrzymałam się przy wyznaczonym miejscu. Wodziłam ręką po siatce, aż natknęłam się na fragment, rzeczywiście odchylający się na tyle, żeby można było przejść. Szybko wślizgnęłam się tą szparą i znalazłam się na terenie szkoły. Dalej pobiegłam wzdłuż boiska, aż do trybun. Wszystko było oddzielone wysoką zieloną siatką z materiału, więc ni jak mogłam wejść na samo boisko, na którym jakaś klasa miała w-f. Gdy w końcu dobiegłam do końca, szybko skręciłam w lewo i znalazłam się przed drzwiami. Stanęłam na chwilę by wyrównać oddech, który był teraz taki szybki, jak przy każdej sytuacji gdy jestem z Justinem. A właśnie, nie wspomniałam, że moja mama zabrała mi telefon i laptopa w niedzielę, żebym mogła ,,skupić się” na sprzątaniu. To była najbardziej wredna rzecz jaką mi zrobiła. Więc cały dzień robiłam to co mi wcześniej nakazała moja rodzicielka. Prawie całą niedziele spędziłam na odkurzaniu całego domu. Wieczorem byłam tak zmęczona, że nawet nie czekałam aż moja mama wróci, tylko poszłam spać. Była wtedy jakaś dwudziesta pierwsza, ale pomimo dla mnie wczesnej pory, zasnęłam jak małe dziecko, dzięki czemu jestem teraz wypoczęta i zdolna do jakiegokolwiek działania.
Gdy byłam już spokojna, ostrożnie popchnęłam drzwi i weszłam do środka odruchowo, rozglądając się na boki czy nikt nie idzie. Nikogo nie było na moje szczęście. Weszłam do środka i zamknęłam cicho drzwi. Dalej poszłam w kierunku głównego budynku szkoły. Pobiegłam prosto do klasy, gdzie akurat moja klasa miała lekcje. Wyjęłam telefon z torebki, żeby sprawdzić godzinę. Było dopiero siedem po ósmej, wiec nie jest tak źle. Lekko zapukałam do drzwi, po czym chwyciłam klamkę i weszłam do środka. Wszystkie oczy skierowały się na mnie, co wywołało u mnie niekomfortową reakcję. Przełknęłam głośno ślinę i powiedziałam:
-Przepraszam za spóźnienie, ale miałam problemy z dojazdem.
-Dobrze. Siadaj Vannesso na swoje miejsce i przepisz sobie to co dotychczas napisaliśmy.
-Jasne – mruknęłam i szybko skierowałam się na miejsce obok Chanel. Było pustę, co oznaczało, że Ariana wciąż się gniewa i wierzy nie temu co trzeba. Czułam, że jestem cała czerwona, więc spuściłam głowę, aby włosy zasłoniły moje wypieki. Szybko usiadłam na krześle i szepnęłam jedynie ,,hej: do przyjaciółki. Odpowiedziała mi tym samym po czym dała mi zeszyt, żebym wszystko przepisała. Gdy sięgałam własny notes z torby, na chwilę odwróciłam się do tyłu, aby spojrzeć na pewną osobę. Uśmiechnęłam się do szatyna o czekoladowych oczach, który siedział na skos. Odwzajemnił gest, a ja zwróciłam się powrotem w stronę tablicy. Wyciągnęłam jeszcze długopis i szybko przepisałam cały tekst z zeszytu Channel. Potem oddałam dziewczynie jej własność i skupiłam się na lekcji. Na biologii musiałam uważać i wszystko notować. Nauczycielka, pani Jolie była bardzo wymagająca w stosunku do przedmiotu, którego uczyła. Cała klasa grzecznie siedziała na swoich miejscach, aż do dzwonka. Gdy usłyszeliśmy jego dźwięk, zerwaliśmy się z miejsc i pędem wyszliśmy z sali. Nie uszłam pięciu kroków korytarzem, gdy nagle ktoś objął mnie od tyłu w pasie. Następnie ciepły oddech przy moim uchu, a po chwili seksowny szept Justin’a:
-Tęskniłaś?
-Bardzo – odwróciłam się i spojrzałam chłopakowi w twarz.
-Nie dość przekonująco – powiedział żartobliwie.
-Umierałam z tęsknoty – zaśmiałam się i pocałowałam go w usta. Odsuwając się zerknęłam kątem oka na Channel, która stała obok mnie i wpatrywała się w nas, czując się jak mniemam niezręcznie. Wyszłam razem z nią z klasy, a teraz z lekka ją olałam. Poczułam się źle, więc westchnęłam i zdjęłam ręce chłopaka z moich bioder. Spojrzał na mnie zdziwiony, ja zwróciłam się do nich obojga.
-Rozmawiałam z Channel, za nim nam tak bezczelnie przerwałeś – zażartowałam – pozwól, że wrócę do poprzedniego zajęcia – powiedziałam uśmiechnięta i trąciłam brunetke ramieniem. Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i powiedziała do chłopaka:
-Możesz iść koło nas – przybrała triumfujący wyraz twarzy, a ja zachichotałam widząc zmieszaną reakcję chłopaka.
-No chodź – chwyciłam go za ręke i pociągnęłam w swoją stronę. Następnie zwróciłam się do Channel i dalej szliśmy wszyscy w trójkę.
-Czyli na czym skończyłyśmy?- spytałam.
-Coś wspominałaś o szlabanie…
-A tak. Mama zabrała mi telefon – spojrzałam wymownie na Jussa, a potem wróciłam do Chanel- i laptopa na całą niedziele. Byłam całkowicie odcięta od świata, bo nawet telewizory po blokowała. Musiałam cały dzień sprzątać. W sumie zeszło mi dwanaście godzin na sprzątanie odkurzaczem całego – podkreśliłam głośniej – domu. Pierwszy raz tutaj poszłam spać przed dwudziestą drugą.
-Ale czemu? – spytał Justin, a ja się napięłam.
-Przez dwie suki. Mają one na imię Victoria i Grace – wysyczałam.
-Nie mów tak. One nie są aż takie złe. Mają swoje gorsze chwilę, ale nie są takimi sukami – zaprotestował Justin. Spojrzałyśmy na niego niedowierzając w to, co właśnei powiedział.
-Chyba sobie żartujesz – prychnęła Channel.
-Właśnie. Czemu ich bronisz? Nie wiesz, jak się zachowują w stosunku do mnie.- powiedziałam z wyrzutem.
-Przestań. Nie może być aż tak źle- Justin wciąż ich bronił. Dosyć tego, musiałam go oświecić.
-Grace groziła mi, tak samo jak Victoria. Olałam je. Gdy wróciłam w sobotę do domu, matka zaczęła na mnie krzyczeć, co ja wyprawiam. Dzwonił do niej dyrektor, że zaniedbuje nasz projekt i opóźniam grupę, dodatkowo utrudniając im pracę. Ja? – powiedziałam zbulwersowana – Moja mama wzięła to sobie do serca i uziemiła mnie na cały tydzień, wiec nie będziemy się widzieć po za szkołą! Podziękuj swoim wielkodusznych przyjaciółką – warknęłam i puściłam, a nawet wyszarpnęłam swoją rękę z uścisku i odeszłam w stronę szafki.
-Vann, czekaj – usłyszałam wołanie. Zatrzymałam się i odwróciłam:
-Pogadamy później, bo nie chcesz teraz ze mną rozmawiać – powiedziałam ostro i z powrotem skierowałam się w stronę mojej szafki. Gdy ją otwierałam, kątem oka zerknęłam w stronę Channel i Justin’a, którzy najwyraźniej kłócili się. Zignorowałam to i zabrałam książki, po czym poszłam do łazienki. Siedziałam w niej, aż do dzwonka. Gdy szum na korytarzach ucichł, wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się w stronę szafek popularnych. Nie trudno było zgadnąć, która szafka jest czyja. Uśmiechnęłam się cwaniacko i wyciągnęłam wsuwkę z moich włosów. Następnie otworzyłam nią zamek szafki i zajrzałam do środka.
-Powiedz mi Grace co ukrywasz – szepnę łam do siebie i zaczęłam przeglądać wszystko co miała. Wiem, ze było to dość wredne, ale musiałam znaleźć jakiś sposób, żeby się odegrać. Nagle zauważyłam coś ciekawego. Mała żółta karteczka wystawała z jednego z jej zeszytów. Chwyciłam ją i przeczytałam:
,,Spotkajmy się w bibliotece po czwartej lekcji.  J”
Pierwsze pytanie: Kto to ,,J”?
A drugie: Ona wie gdzie jest biblioteka?
Nieważne. Musiałam tam iść. Teraz szybko odłożyłam wszystko na miejsce i zamknęłam jej szafkę. Rozglądając się na boki wróciłam szybko do klasy. Zapukałam jak przy poprzedniej lekcji i weszłam do środka.
-Przepraszam byłam u pielęgniarki – wymyśliłam na szybko, a nauczycielka kazała mi usiąść. Nie mówiąc nic więcej usiadłam na swoim miejscu. Po dłuższej chwili, jakaś kulka papierowa wylądowała na mojej ławce. Otworzyłam ją i przeczytałam słowo:
,,Porozmawiajmy”
Odwróciłam się i spotkałam spojrzenie Jussa. Westchnęłam i odwróciłam się powrotem nic nie komentując. Po jakiejś chwili kolejna kulka. Rozwinęłam ją:
,,Vann! Porozmawiaj ze mną.”
Napisałam na kartce:
,,Teraz?”
Po czym odrzuciłam ją do chłopaka. Wróciła po bardzo krótkiej chwili z napisem ,,przerwa”. Zgniotłam ją ponownie i odłożyłam na bok. Żadna kartka już nie przyszła, a ja zastanawiałam się kto to ,,J” i czego chce od Grace. 




Hej wszystkim :) Dziękuje za 7 komentarzy <3 W równo tydzień dodałam rozdział :) Następne będą lepsze, bo ten jest taki nijaki... Mniejsza z tym. Pamiętajcie o ankiecie na górze strony :)

4 komentarze:

  1. Cudowny!*.*
    Ciekawe kto to ,,J".. Chyba się domyślam ale zobaczymy.. ;d
    Kocham to i czekam na nexta!<33

    OdpowiedzUsuń
  2. o jaaaaaaaaaaaaaaa w takim momencie oby tym J nie był JUSTIN

    OdpowiedzUsuń