29.12.2012

Rozdział 14



- Justin jak miło cię widzieć . Znów się spóźniłeś!
- Przepraszam. Jest już John ?
- Nie. Będzie za 2 minuty, więc lepiej biegnij na górę.
- Dobrze już idziemy.
- Właściwie kto to jest ? – spytał mężczyzna, patrząc na Miley z lekkim obrzydzeniem.
- Moja dziewczyna – Justin chwycił dziewczynę mocniej i skierował się do windy.
- Nie spodoba się to Christianowi – krzyknął asystent widząc odchodzącą dwójkę.
 Gdy tylko znaleźli się w windzie Miley wybuchnęła śmiechem. Justin spojrzał na nią jak na idiotke. Ona natychmiast spoważniała i puściła jego rękę. On zmienił wyraz twarzy i zbliżył się do niej. Ona nie dając po sobie poznać, że jest lekko onieśmielona przeszła się krok w bok i odwróciła się od chłopaka.
- Co jest ?
- Co mi jest ? To ty patrzysz się na mnie jak na jakąś idiotke.
-Bo się śmiałaś, tak głośno i bez powodu. Chyba że on jednak był ?
- Teraz ci nie powiem. Jestem na ciebie zła – powiedziała, powstrzymując się od chichotu.
- Na pewno mi nie powiesz ? Na pewno ? – Bieber zaczął się śmiać i zbliżać do dziewczyny.
- Na pewno.
- To zaraz to od ciebie wyciągnę – zaczął łaskotać dziewczynę, co wywołało u niech atak śmiechu. Nagle winda się zatrzymała. Justin momentalnie odsunął się od dziewczyny i stanął nieruchomo. Miley poprawiła włosy i czekała aż drzwi się otworzą. Już miała wychodzić, gdy nagle chłopak chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Nie bądź taka – uśmiechnął się zadziornie i dodał – powiedz dlaczego się śmiałaś.
- Ten asystent… Mówił z śmiesznym francuskim akcentem. Ledwo się powstrzymałam, gdy powiedział pierwsze słowo – spuściła głowę i zaczęła cicho chichotać.
- Rzeczywiście dość śmieszny. Ja też tak umiem – Miley spojrzała na niego, a on uśmiechnął się i pocałował ją w nosek, co wywołało lekki rumieniec na jej twarzy. Spojrzała na Justina z lekkim uśmiechem i pociągnęła go do wyjścia.
   Usiedli na kanapie i czekali na Johna. Justin był pewny siebie i koncentrował się na zabawie długimi włosami swojej dziewczyny. W głowie Miley zbierało się mnóstwo myśli. Kto to jest John? Dlaczego ma on asystenta ?  myślała. Rozejrzała się po pomieszczeniu i ujrzała portret podpisany  ,, John Galliano”.
-Skarbie, na kogo czekamy ?
- Dziś mam sesje. Zazwyczaj się nudzę i pomyślałem, że umilisz mi ten czas swoją obecnością.
- Misiu, jesteś słodki – uśmiechnęła się i pocałowała Justina w usta.
- Scooter mówi, że mam za mało zdjęć z sesji. Znaczy mało z moją nową fryzura – chłopak przejechał ręka po włosach, a Miley w tym momencie zaczęła się śmiać.
- Przepraszam – znów pocałowała chłopaka, a ten pogłębił pocałunek. Jedną ręką pogładził policzek dziewczyny, a drugą chwycił ją za talie i przyciągnął do siebie. Justin masował jej podniebienie, a ona jego. W jednej chwili odsunęli się od siebie, gdy usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi.
- Justin, nie w moim gabinecie.
- Przepraszam John – powiedział chłopak śmiejąc się.
- Wstań i przywitaj się ze mną jak człowiek – Justin wstał a razem z nim i Miley. Dziewczyna zmieszana stała z boku. Chłopak spojrzał na nią kątem  oka i chwycił ją za rękę.
- To moja dziewczyna, Miley. Skarbie poznaj Johna Galliano.
-Bardzo mi miło. To zaszczyt rozmawiać z projektantem marki ,,Dior”.
- Byłym projektantem – poprawił dziewczynę mężczyzna – ale miło mi, ze jestem rozpoznawany.
Nastała chwila ciszy, którą przerwał projektant.
- Chodźmy po moje dzieła i zacznijmy ta sesje.
Trzy godziny na planie nie mijały ani szybko ani wolno. Ciągłe żarty, rozmowy i całusy trochę rozpraszały Justina, ale czuł się szczęśliwy. Cudem zmusił Miley do zdjęć. Ich wspólne zdjęcia wychodziły cudownie. Pod koniec sesji dziewczyna podeszła do fotografa i spytała czy może skopiować zdjęcia które dziś zrobił. On kazał zgrać jej wszystko na USB. Po 10 minutach wszystkie wspólne zdjęcia Miley miała na swoim pendrivie (sorka nie wiem jak to na pisać).
   Miley pocałowała chłopaka na dowidzenia i już miała wysiadać, gdy nagle przypomniał się jej sen. Usiadła z powrotem na miejsce i spojrzała na Justina.
- Co jest kocie, zapomniałaś czegoś ?
- Mam do ciebie małe pytanie o ważnym znaczeniu – uśmiechnęła się.
- Jestem gotowy. Ile mam czasu na odpowiedź ?
- Minutę. Uwaga! Czy chciałbyś iść teraz ze mną do mojego hotelu i mojego pokoju ?
- Hmm… to trudna decyzja, ale już wiem. Tak.
-Czekaj, sprawdzę czy to prawidłowa odpowiedź – udawała że czegoś szuka między siedzeniami, a gdy chłopak też się nachylił zaczęła go delikatnie całować. Justin powtórzył swoje działania, które zaistniały u Galliana, tyle że tutaj nikt nie mógł im przeszkodzić. Miley oplotła ręce wokół szyi chłopaka, a on swoje przesuwał ostrożnie po jej ciele.
- To wejdziesz ? – wszeptała.
- Oczywiście, kochanie.
Justin wjechał autem na prywatny parking jego hotelu i razem weszli do hotelu dziewczyny, używając tylniego wejścia.  Zatrzymali się przed jej pokojem. Miley zaczęła szukać ,,klucza”, który był jej komórką. ,, Przyjdź z Jakiem za 5 minut u mnie w pokoju !” napisała i wysłała do Marty.
- Nie mogę znaleźć klucza.
- Ale przecież coś pisałaś na telefonie.
- Pisałam, bo nie mogłam znaleźć klucza. Moja koleżanka zaraz powinna otworzyć.
- Twoja przyjaciółka jest w środku ? Myślałem, że będziemy sami – powiedział z sexownym głosem i zbliżył się do dziewczyny. Ona jednym ruchem ominęła jego usta i skierowała się do wyjścia na balkon. Jednym palcem pokazała by chłopak do niej dołączył, a on po chwili już był przy niej. Weszli do pokoju w którym o dziwo nikogo nie było.
- Czyli jednak jesteśmy sami – uśmiechnęła się Miley i usiadła na łóżku.
- Jednak ?
- A znajdziesz kogoś tutaj ? Czekaj może ktoś jest w łazience. – Miley wstała i podeszła do wielkiego lustra w łazience. Justin stanął za nią i odgarnął jej włosy. Delikatnie całował szyję dziewczyny. Miley przymrużyła lekko oczy. Po chwili otrząsnęła się i spytała:
- Co robisz ?
- Różowo-czerwoną plamkę na twojej pięknej szyi.
- Czyli teraz jestem twoja? – dziewczyna odwróciła się.
-Coś w tym  rodzaju – chłopak uśmiechnął się i zaczął składać pocałunki na ustach dziewczyny. Justin całował ją coraz bardziej nachalnie. Złapał ją i posadził na umywalce, by znaleźć się na poziomie jej szyi którą pieścił swoimi ustami. Miley targała jego włosy i przysuwała go do siebie. Justin myślał teraz, że już nic im nie przeszkodzi lecz mylił się. Obydwoje usłyszeli pukanie do drzwi, więc Miley poszła otworzyć. Justin w tym czasie wyszeptał pod nosem : ,, Boże dlaczego teraz do cholery?” i wyszedł z łazienki kierując się na łóżko dziewczyny. Pokój był tak ułożony, że przy drzwiach był wąski korytarz który kierując się w głąb pokoju ukazywał resztę pomieszczenia.
- Oo! Hej, co wy tu robicie ? – spytała Miley, patrząc porozumiewawczo na Marte.
- Masz jakąś pilna sprawę podobno.
- A, mam – uśmiechnęła się- wchodźcie i usiądźcie. Marta zamknij balkon, proszę – powiedziała brunetka i zamknęła pokój na klucz, który po chwili włożyła do kieszeni.
- Co on tu robi ? – krzyknął Jake, widząc Justina siedzącego na łóżku.
- To jest ta ważna sprawa, skarbie. Nie denerwuj się. Po prostu uznałyśmy, że musisz go najpierw poznać, później oceniać – powiedziała Marta, dotykając ręki zdenerwowanego chłopaka. Justin wstał i podał rękę Jake’owi, który niechętnie odwzajemnił gest.
- Miło Cię poznać. Miley opowiadał mi o tobie. Jesteś podobno bardzo opiekuńczym bratem.
- Tak ? – Jake spojrzał z niedowierzaniem na Miley, która lekko potaknęła głowa i stanęła obok swojego chłopaka.
- Bo skoro zabraniasz mi się z nim widywać, nawet go nie poznawając to co innego mam mówić jak  nie że jesteś bardzo aż za bardzo opiekuńczy! – powiedziała brunetka.
- Jake porozmawiajcie sobie w dwóch my wyjdziemy na balkon i wrócimy za 10 minut – oznajmiła Marta i razem z Miley wyszły na powietrze.
Gdy wróciły, Justin i Jake podawali sobie dłoń na zgodę i szeptali coś do siebie.
- Czyli? Mogę się z nim spotykać czy nie – powiedziała słodko Miley i spojrzała maślanymi oczami na chłopaków.
- No możesz – brunetka podskoczyła z radości – ale są pewne warunki.
- Jakie znowu warunki ? Co wyście wymyślili.
- 1. Nie nocujesz u Justina chyba że dogadamy to wcześniej.
  2. Masz przychodzić na każdy posiłek nie ważne czy zjesz dużo czy mało masz być.
  3. Nie możesz znikać na całe godziny, ktoś musi wiedzieć gdzie jesteś.
  4. Nie możesz dać uchwycić swojej twarzy papparazii.
  To byłoby na tyle. Justin będzie ci pomagał przestrzegać warunków, w miarę możliwości. A ty – popatrzył na Biebera – nie próbuj nawet jej skrzywdzić, bo cie znajdę.
- Dobrze, nie mam zamiaru – uśmiechnął się i przytulił Miley, która właśnie do niego podeszła.
- My już idziemy. Bawcie się dobrze – powiedziała Marta, wychodząc za Jake’iem. Miley rzuciła im klucz, który miała w kieszeni, a oni zostawili go w drzwiach.
Justin popatrzył na Miley, która zrobiła się lekko czerwona. Chciał coś powiedzieć  lecz Miley pocałowała go i wyszeptała ciche ,,przepraszam”. Chłopak wtulił się w nią, a ona odwzajemniła to. Po chwili Justin znów popatrzył na nią i spytał:
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? Poszedłbym od razu do niego.
- Bo… bałam się, że mnie zostawisz. Zniechęci cie mój brat i wyjedziesz. Przepraszam jeszcze raz. Ale Marta i Kate pomogły mi wymyśleć ten plan i postanowiłyśmy go zrealizować.
- Misiu nie odszedłbym od ciebie, nigdy – przytulił ją mocniej i pocałował ją w czoło – nigdy – szepnął znów.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Dalej razem siedzieli w pokoju Miley. Z czasem dołączyli do nich Agata, Kate i Tom. Siedzieli tak do kolacji i rozmawiali. Miley i Justin kilka razy rozmawiali między sobą i całowali się romantycznie na co reszta wołała ,, Ooo<3”. W tych momentach brunetka chowała twarz w ramieniach chłopaka. Gdy Justin już wrócił do hotelu Miley dołączyła do przyjaciół na kolacji. Dziś mieli iść na plaże w wiadomym celu. Wieczór na plaży, nocne pływanie i alkohol, zapowiadał się miły wieczór.
  Wrócili o 1 w nocy. Cichutko przeszli obok pokoju pana Williamsa i poszli spać. Zaistniał postęp tylko 3 osoby były zalane w trupa.

Oczami Justina*
Właśnie zaliczyłem pierwsza poważną rozmowę z bratem Miley. Kocham ją, ale … Nie wiem co robić. Pojdę do Scoota on wie co poradzić. Wszedłem do pokoju menadżera i rozejrzałem się za przyjacielem. Znalazłem go na kanapie i od razu podszedłem do niego.
- Musimy pogadać.
- Co jest ? Dziewczyna cię rzuciła – zaśmiał się mężczyzna.
- Za ile wyjeżdżamy ?
- Jutro o 10, przecież wiesz to po co się pytasz ?
- Zapomniałem. Musimy przełożyć wyjazd, przynajmniej o kilka dni.
- Słucham?! I teraz mi o tym mówisz ? Chodź – poszliśmy do mojego pokoju. Usiedliśmy na kanapie i zacząłem tłumaczyć mu co dziś się wydarzyło i że nie chce stracić Miley.  Scooter wysłuchał mnie i powiedział że daje mi dwa dni. W końcu mam ,,wakacje”. 


                                             CZYTASZ=KOMENTUJESZ

1 komentarz:

  1. Supeer . Bardzo ciekawy . Czekam na nn . ; ** Moglabys mnie powiadomic na gg? Moj nr: 12422943 . Z gory dzieki ; **

    OdpowiedzUsuń