- Justin jak
miło cię widzieć . Znów się spóźniłeś!
-
Przepraszam. Jest już John ?
- Nie.
Będzie za 2 minuty, więc lepiej biegnij na górę.
- Dobrze już
idziemy.
- Właściwie
kto to jest ? – spytał mężczyzna, patrząc na Miley z lekkim obrzydzeniem.
- Moja
dziewczyna – Justin chwycił dziewczynę mocniej i skierował się do windy.
- Nie
spodoba się to Christianowi – krzyknął asystent widząc odchodzącą dwójkę.
Gdy tylko znaleźli się w windzie Miley
wybuchnęła śmiechem. Justin spojrzał na nią jak na idiotke. Ona natychmiast
spoważniała i puściła jego rękę. On zmienił wyraz twarzy i zbliżył się do niej.
Ona nie dając po sobie poznać, że jest lekko onieśmielona przeszła się krok w
bok i odwróciła się od chłopaka.
- Co jest ?
- Co mi jest
? To ty patrzysz się na mnie jak na jakąś idiotke.
-Bo się
śmiałaś, tak głośno i bez powodu. Chyba że on jednak był ?
- Teraz ci
nie powiem. Jestem na ciebie zła – powiedziała, powstrzymując się od chichotu.
- Na pewno
mi nie powiesz ? Na pewno ? – Bieber zaczął się śmiać i zbliżać do dziewczyny.
- Na pewno.
- To zaraz
to od ciebie wyciągnę – zaczął łaskotać dziewczynę, co wywołało u niech atak
śmiechu. Nagle winda się zatrzymała. Justin momentalnie odsunął się od dziewczyny
i stanął nieruchomo. Miley poprawiła włosy i czekała aż drzwi się otworzą. Już
miała wychodzić, gdy nagle chłopak chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął do
siebie.
- Nie bądź
taka – uśmiechnął się zadziornie i dodał – powiedz dlaczego się śmiałaś.
- Ten
asystent… Mówił z śmiesznym francuskim akcentem. Ledwo się powstrzymałam, gdy
powiedział pierwsze słowo – spuściła głowę i zaczęła cicho chichotać.
-
Rzeczywiście dość śmieszny. Ja też tak umiem – Miley spojrzała na niego, a on
uśmiechnął się i pocałował ją w nosek, co wywołało lekki rumieniec na jej
twarzy. Spojrzała na Justina z lekkim uśmiechem i pociągnęła go do wyjścia.
Usiedli na kanapie i czekali na Johna.
Justin był pewny siebie i koncentrował się na zabawie długimi włosami swojej
dziewczyny. W głowie Miley zbierało się mnóstwo myśli. Kto to jest John? Dlaczego ma on asystenta ? myślała. Rozejrzała się po pomieszczeniu i
ujrzała portret podpisany ,, John
Galliano”.
-Skarbie, na
kogo czekamy ?
- Dziś mam
sesje. Zazwyczaj się nudzę i pomyślałem, że umilisz mi ten czas swoją
obecnością.
- Misiu,
jesteś słodki – uśmiechnęła się i pocałowała Justina w usta.
- Scooter
mówi, że mam za mało zdjęć z sesji. Znaczy mało z moją nową fryzura – chłopak
przejechał ręka po włosach, a Miley w tym momencie zaczęła się śmiać.
-
Przepraszam – znów pocałowała chłopaka, a ten pogłębił pocałunek. Jedną ręką
pogładził policzek dziewczyny, a drugą chwycił ją za talie i przyciągnął do
siebie. Justin masował jej podniebienie, a ona jego. W jednej chwili odsunęli
się od siebie, gdy usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi.
- Justin,
nie w moim gabinecie.
-
Przepraszam John – powiedział chłopak śmiejąc się.
- Wstań i
przywitaj się ze mną jak człowiek – Justin wstał a razem z nim i Miley.
Dziewczyna zmieszana stała z boku. Chłopak spojrzał na nią kątem oka i chwycił ją za rękę.
- To moja
dziewczyna, Miley. Skarbie poznaj Johna Galliano.
-Bardzo mi
miło. To zaszczyt rozmawiać z projektantem marki ,,Dior”.
- Byłym
projektantem – poprawił dziewczynę mężczyzna – ale miło mi, ze jestem rozpoznawany.
Nastała
chwila ciszy, którą przerwał projektant.
- Chodźmy po
moje dzieła i zacznijmy ta sesje.
Trzy godziny
na planie nie mijały ani szybko ani wolno. Ciągłe żarty, rozmowy i całusy trochę
rozpraszały Justina, ale czuł się szczęśliwy. Cudem zmusił Miley do zdjęć. Ich
wspólne zdjęcia wychodziły cudownie. Pod koniec sesji dziewczyna podeszła do
fotografa i spytała czy może skopiować zdjęcia które dziś zrobił. On kazał
zgrać jej wszystko na USB. Po 10 minutach wszystkie wspólne zdjęcia Miley miała
na swoim pendrivie (sorka nie wiem jak to na pisać).
Miley pocałowała chłopaka na dowidzenia i
już miała wysiadać, gdy nagle przypomniał się jej sen. Usiadła z powrotem na
miejsce i spojrzała na Justina.
- Co jest
kocie, zapomniałaś czegoś ?
- Mam do
ciebie małe pytanie o ważnym znaczeniu – uśmiechnęła się.
- Jestem
gotowy. Ile mam czasu na odpowiedź ?
- Minutę.
Uwaga! Czy chciałbyś iść teraz ze mną do mojego hotelu i mojego pokoju ?
- Hmm… to
trudna decyzja, ale już wiem. Tak.
-Czekaj, sprawdzę
czy to prawidłowa odpowiedź – udawała że czegoś szuka między siedzeniami, a gdy
chłopak też się nachylił zaczęła go delikatnie całować. Justin powtórzył swoje
działania, które zaistniały u Galliana, tyle że tutaj nikt nie mógł im
przeszkodzić. Miley oplotła ręce wokół szyi chłopaka, a on swoje przesuwał
ostrożnie po jej ciele.
- To
wejdziesz ? – wszeptała.
-
Oczywiście, kochanie.
Justin
wjechał autem na prywatny parking jego hotelu i razem weszli do hotelu
dziewczyny, używając tylniego wejścia.
Zatrzymali się przed jej pokojem. Miley zaczęła szukać ,,klucza”, który
był jej komórką. ,, Przyjdź z Jakiem za 5 minut u mnie w pokoju !” napisała i
wysłała do Marty.
- Nie mogę
znaleźć klucza.
- Ale
przecież coś pisałaś na telefonie.
- Pisałam,
bo nie mogłam znaleźć klucza. Moja koleżanka zaraz powinna otworzyć.
- Twoja
przyjaciółka jest w środku ? Myślałem, że będziemy sami – powiedział z sexownym
głosem i zbliżył się do dziewczyny. Ona jednym ruchem ominęła jego usta i
skierowała się do wyjścia na balkon. Jednym palcem pokazała by chłopak do niej
dołączył, a on po chwili już był przy niej. Weszli do pokoju w którym o dziwo
nikogo nie było.
- Czyli
jednak jesteśmy sami – uśmiechnęła się Miley i usiadła na łóżku.
- Jednak ?
- A
znajdziesz kogoś tutaj ? Czekaj może ktoś jest w łazience. – Miley wstała i
podeszła do wielkiego lustra w łazience. Justin stanął za nią i odgarnął jej
włosy. Delikatnie całował szyję dziewczyny. Miley przymrużyła lekko oczy. Po
chwili otrząsnęła się i spytała:
- Co robisz
?
-
Różowo-czerwoną plamkę na twojej pięknej szyi.
- Czyli
teraz jestem twoja? – dziewczyna odwróciła się.
-Coś w
tym rodzaju – chłopak uśmiechnął się i zaczął
składać pocałunki na ustach dziewczyny. Justin całował ją coraz bardziej
nachalnie. Złapał ją i posadził na umywalce, by znaleźć się na poziomie jej
szyi którą pieścił swoimi ustami. Miley targała jego włosy i przysuwała go do
siebie. Justin myślał teraz, że już nic im nie przeszkodzi lecz mylił się.
Obydwoje usłyszeli pukanie do drzwi, więc Miley poszła otworzyć. Justin w tym
czasie wyszeptał pod nosem : ,, Boże dlaczego teraz do cholery?” i wyszedł z
łazienki kierując się na łóżko dziewczyny. Pokój był tak ułożony, że przy
drzwiach był wąski korytarz który kierując się w głąb pokoju ukazywał resztę
pomieszczenia.
- Oo! Hej,
co wy tu robicie ? – spytała Miley, patrząc porozumiewawczo na Marte.
- Masz jakąś
pilna sprawę podobno.
- A, mam –
uśmiechnęła się- wchodźcie i usiądźcie. Marta zamknij balkon, proszę –
powiedziała brunetka i zamknęła pokój na klucz, który po chwili włożyła do
kieszeni.
- Co on tu
robi ? – krzyknął Jake, widząc Justina siedzącego na łóżku.
- To jest ta
ważna sprawa, skarbie. Nie denerwuj się. Po prostu uznałyśmy, że musisz go
najpierw poznać, później oceniać – powiedziała Marta, dotykając ręki
zdenerwowanego chłopaka. Justin wstał i podał rękę Jake’owi, który niechętnie
odwzajemnił gest.
- Miło Cię
poznać. Miley opowiadał mi o tobie. Jesteś podobno bardzo opiekuńczym bratem.
- Tak ? –
Jake spojrzał z niedowierzaniem na Miley, która lekko potaknęła głowa i stanęła
obok swojego chłopaka.
- Bo skoro
zabraniasz mi się z nim widywać, nawet go nie poznawając to co innego mam mówić
jak nie że jesteś bardzo aż za bardzo
opiekuńczy! – powiedziała brunetka.
- Jake
porozmawiajcie sobie w dwóch my wyjdziemy na balkon i wrócimy za 10 minut –
oznajmiła Marta i razem z Miley wyszły na powietrze.
Gdy wróciły,
Justin i Jake podawali sobie dłoń na zgodę i szeptali coś do siebie.
- Czyli?
Mogę się z nim spotykać czy nie – powiedziała słodko Miley i spojrzała
maślanymi oczami na chłopaków.
- No możesz
– brunetka podskoczyła z radości – ale są pewne warunki.
- Jakie
znowu warunki ? Co wyście wymyślili.
- 1. Nie
nocujesz u Justina chyba że dogadamy to wcześniej.
2. Masz przychodzić na każdy posiłek nie
ważne czy zjesz dużo czy mało masz być.
3. Nie możesz znikać na całe godziny, ktoś
musi wiedzieć gdzie jesteś.
4. Nie możesz dać uchwycić swojej twarzy
papparazii.
To byłoby na tyle. Justin będzie ci pomagał
przestrzegać warunków, w miarę możliwości. A ty – popatrzył na Biebera – nie
próbuj nawet jej skrzywdzić, bo cie znajdę.
- Dobrze,
nie mam zamiaru – uśmiechnął się i przytulił Miley, która właśnie do niego
podeszła.
- My już
idziemy. Bawcie się dobrze – powiedziała Marta, wychodząc za Jake’iem. Miley rzuciła
im klucz, który miała w kieszeni, a oni zostawili go w drzwiach.
Justin
popatrzył na Miley, która zrobiła się lekko czerwona. Chciał coś
powiedzieć lecz Miley pocałowała go i
wyszeptała ciche ,,przepraszam”. Chłopak wtulił się w nią, a ona odwzajemniła
to. Po chwili Justin znów popatrzył na nią i spytał:
- Dlaczego
mi nie powiedziałaś ? Poszedłbym od razu do niego.
- Bo… bałam
się, że mnie zostawisz. Zniechęci cie mój brat i wyjedziesz. Przepraszam
jeszcze raz. Ale Marta i Kate pomogły mi wymyśleć ten plan i postanowiłyśmy go zrealizować.
- Misiu nie
odszedłbym od ciebie, nigdy – przytulił ją mocniej i pocałował ją w czoło –
nigdy – szepnął znów.
- Kocham
Cię.
- Ja Ciebie
też.
Dalej razem
siedzieli w pokoju Miley. Z czasem dołączyli do nich Agata, Kate i Tom.
Siedzieli tak do kolacji i rozmawiali. Miley i Justin kilka razy rozmawiali
między sobą i całowali się romantycznie na co reszta wołała ,, Ooo<3”. W
tych momentach brunetka chowała twarz w ramieniach chłopaka. Gdy Justin już
wrócił do hotelu Miley dołączyła do przyjaciół na kolacji. Dziś mieli iść na
plaże w wiadomym celu. Wieczór na plaży, nocne pływanie i alkohol, zapowiadał
się miły wieczór.
Wrócili o 1 w nocy. Cichutko przeszli obok
pokoju pana Williamsa i poszli spać. Zaistniał postęp tylko 3 osoby były zalane
w trupa.
Oczami
Justina*
Właśnie
zaliczyłem pierwsza poważną rozmowę z bratem Miley. Kocham ją, ale … Nie wiem
co robić. Pojdę do Scoota on wie co poradzić. Wszedłem do pokoju menadżera i
rozejrzałem się za przyjacielem. Znalazłem go na kanapie i od razu podszedłem
do niego.
- Musimy pogadać.
- Co jest ?
Dziewczyna cię rzuciła – zaśmiał się mężczyzna.
- Za ile
wyjeżdżamy ?
- Jutro o
10, przecież wiesz to po co się pytasz ?
-
Zapomniałem. Musimy przełożyć wyjazd, przynajmniej o kilka dni.
- Słucham?! I
teraz mi o tym mówisz ? Chodź – poszliśmy do mojego pokoju. Usiedliśmy na kanapie
i zacząłem tłumaczyć mu co dziś się wydarzyło i że nie chce stracić Miley. Scooter wysłuchał mnie i powiedział że daje
mi dwa dni. W końcu mam ,,wakacje”.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Supeer . Bardzo ciekawy . Czekam na nn . ; ** Moglabys mnie powiadomic na gg? Moj nr: 12422943 . Z gory dzieki ; **
OdpowiedzUsuń