ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI +18
Przez całą droge odezwałam się tylko kilka
razy. Glien i Channel co chwile wymieniali ze sobą słowa, w
takim tempie, że
nie zawsze wszystko zrozumiałam. Starałam się wsłuchiwać w ich rozmowe, nie
włączając się, jak to miałam w zwyczaju. Tak. Pewnie myślicie, że to
niemożliwe, ale ja nie lubie ,,przewodniczyć” w rozmowie. To tak jakby
nieśmiałość… Staram się czasami z tym walczyć i odzywać się, chociażby na
krótko, ale coś mówić, jednak nie zawsze wychodzi…
Piętnaście minut później byliśmy już na
miejscu. Uśmiechnęłam się, wychodząc z auta, w sumie sama nie wiem czemu.
Channel podeszła do mnie i powiedziała szczerząc się:
-Chyba większy od twojego domu, nie?
-Może – przedłużyłam, starając się określić
wielkość willi. Gdy tak rozmyślałam, Channel oddaliła się wchodząc do wnętrza
domu, gdzie impreza już trwała. Glien podszedł do mnie i uśmiechając się
spytał:
-Pani… Przepraszam. Panienka pozwoli?
-Oczywiście – złapałam go pod ramie i
weszliśmy do domu. Było strasznie głośno. Wszyscy tańczyli, śpiewali… Niektórzy
stali z boku i patrzyli na tłum na środku pokoju, popijając jak się potem
okazało drinki. Chłopak przywitał się z kilkoma osobami, po czym zaciągnął mnie
na parkiet. Przetańczyliśmy kilka piosenek, po czym rozejrzałam się, w
poszukiwaniu gospodarza imprezy.
**Justin**
Party trwa w najlepsze, ale czegoś mi tu
brakuje… Muzyka jest, żarcie jest, alkohol jest, puste pokoje są, basen
przygotowany, co jeszcze… Myślałem tak, o imprezie, nie zważając na to co
dzieje się wokół mnie. Nagle podeszła do mnie dziewczyna. Śliczna krótka
sukienka, wysokie szpilki, długie seksowne nogi… To musiała być…
-Vannessa, przyszłaś – powiedziałem, nie
kontrolując uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy.
-A miałam inne wyjście? –zażartowała i
stanęła obok mnie, nalewając sobie coli do picia. Zbliżyłem się do niej i
szepnąłem do ucha:
-Seksownie wyglądasz, shawty.
-To był komplement? – powiedziała, wciąż
odwrócona, lecz wiedziałem, że teraz się zadziornie uśmiecha. Oblizałem usta i
chwyciłem za otwartą butelke wódki:
-A jak myślisz? – powiedziałem niskim, lekko
zachrypniętym głosem i dolałem jej alkoholu do coli.
-Niegrzeczny Bieber. Nie wiesz, że nie
powinno się dolewać niczego do picia gościa?
-Teraz już wiem – zaśmiałem się, a dziewczyna
odwróciła się w moją strone- To jakie plany na dzisiejszy wieczór?
-Hm… Najebać się i nie mieć żadnych
konsekwencji? To drugie mam już zapewnione…
-A z pierwszym ja ci pomogę – spojrzałem w
jej śliczne brązowe oczy. Nie spuściła wzroku, jak ,,normalna” dziewczyna,
tylko wciąż patrzyła na mnie. Zaśmiałem się i kiwnąłem głową pokazując na
plastikowy kubeczek, który trzymała w ręku- wypij, od razu poczujesz się
lepiej.
Vann bez zastanowienia wzięła duży łyk,
pozbywając się tym samym połowy zawartości kubeczka. Uśmiechnąłem się, gdy
zauważyłem, że lekko mruży oczy oddając się przyjemności. Po chwili wzięła
drugiego łyka, pozbywając się reszty drinka. Nalałem wódki do dwóch kubeczków,
po czym podałem jej jeden. Dziewczyna wyrzuciła pusty, a chwyciła za drugi.
-Za co pijemy?
-Za to idiotyczne życie- powiedziała z lekkim
uśmiechem.
-Do dna – zaśmiałem się i razem wypiliśmy
lufy. Byłem już przyzwyczajony, więc nie robiłem żadnych krzywych min, za to
Vann... Zacisnęła powieki i potrząsnęła głową, po czym nalała sobie coli i
popiła. Rozejrzałem się po sali. W naszym kierunku szedł Glien. Jak on mnie już
wkurza. Nie dość, że przystawia się do niej (do Vannessy), to jeszcze teraz nam
przeszkadza. Kurwa, czegoś można z takim człowiekiem dostać. Nie chcą zamienić
z nim słowa, chwyciłem szatynkę za ręke i pociągnąłem w kierunku tłumu ludzi
tańczących, na środku salonu. Vann troche chwiała się już na nogach, ale gdy
znaleźliśmy się już na miejscu, ustabilizowała się i zaczęła tańczyć. Chyba w
życiu nie widziałem, żeby dziewczyna tak seksownie się poruszała. Jej każdy
ruch był przepełniony seksem, przyjemnością, pasją… Nawet wstawiona tańczyła
niesamowicie. Nie mogłem znieść tej odległości między nami, więc obróciłem ją,
że teraz ocierała się o mnie. Położyłem dłonie na jej biodra, wchodząc w jej
rytm. Teraz istnieliśmy tylko ona i ja… Nikt nie mógł nam przeszkodzić. Vann
coraz bardziej przybliżała się do mnie. Po upływie piosenki, nie było między
nami najmniejszej szczeliny, pomimo, że dziewczyna wciąż tańczyła tyłem do
mnie. Przeniosłem dłonie niżej, na jej pośladki, po czym przejechałem po udach
i znów wróciłem najniżej na biodra. Gdy
DJ zmienił piosenke na bardziej żywą, Vannessa jakby dostała shota. Myślałem,
że wcześniej tańczyła seksownie, ale teraz przeszła samą siebie. Wokół nas
zrobiła się pusta dziura. Wszyscy odsunęli się dając nam miejsce do popisu.
Nagle piosenka po raz kolejny się zmieniła. Nuty ,,ALAYM” (As long as you love
me) zabrzmiały mi w uszach, a uśmiech wkradł się na moje usta. Zacząłem tańczyć
układ. Zdziwiłem się, gdy szatynka obok mnie poruszała się identycznie. Skąd
ona zna ten układ taneczny. Nie dość, że jest on dość trudny, to jeszcze… Po
prostu nie mam słów. Wykonywała go perfekcyjnie. Wszyscy krzyczeli i patrzyli na nas z
podziwem, jednak podczas drugiej zwrotki wybuchła faza. Teraz nie tańczyliśmy
osobno… Tworzyliśmy jedność, a każdy mój ruch był kontrą dla jej ruchu. (LINK do układu podczas występu)
Nie wiem kiedy, minęły prawie dwie godziny.
Spojrzałem na zegarek za 5 minut, będzie tu Lil. Lekko, ale stanowczo
wyciągnąłem Vannesse z tłumu ludzi.
-Napij się jeszcze. Zaraz wróce i rozerwiemy
się na dobre, ok ?
-Obiecujesz?
-Nie okłamałbym cię, shawty – uśmiechnąłem
się łobuzersko, po czym oddaliłem w strone drzwi frontowych. Spojrzałem jeszcze
raz na zegarek i wyjrzałem na zewnątrz. Lil właśnie przyjechał. Podbiegł do
mnie i podał mi ususzone ,,zioła” w saszetce.
-Kasa?
-Spoko, masz – dałem mu forse i po braterskim
uścisku z nim, wsunąłem towar do kieszeni.
-Nara. Miłej zabawy.
-Dzięki stary, siema –nie czekając dłużej,
zamknąłem drzwi i wróciłem do kuchni. Nie było tam Vannessy. Rozejrzałem się
nerwowo. Ta dziewczyna ma słabą głowe, a jeszcze kazałem się jej teraz napić.
Cholera, gdzie ona jest? Nagle znalazłem ją. Mignęła mi w tłumie, a koło niej
Jake. Tańczyli blisko siebie, zbyt blisko. To mój kumpel, ale teraz mnie mocno
wkurzył. Wypiłem kolejkę ze znajomym ze szkoły, po czym ruszyłem w kierunku
dwójki tańczącej na brzegu tłumu. Chwyciłem
Vann za ręke i pociągnąłem w moją stronę
tak, że teraz się we mnie wtulała.
-Zapomnę ci to, ale mnie dzisiaj więcej nie
wkurzaj – warknąłem, po czym zmieniając ton powiedziałem- Chodź.
Jake szedł za mną, biorąc po drodze jakiegoś
chłopaka, Ashley, butelkę alkoholu i coli. Vann szła teraz za mną. Poszliśmy w
głąb korytarza, po czym skręciliśmy w prawo i weszliśmy do pokoju.
W sumie to nie wiem czy powinienem jej to
dawać. Zależy mi na niej. Z jednej strony nie chce jej tego dawać, ale z
drugiej … Ech… Trudno. Dam jej wybór, jak będzie chciała to weźmie jak nie to
nie.
,,Powinna mieć wolną wole, a ja nie będę jej
zmuszał. Niech sama decyduje. To chyba będzie najlepsze rozwiązanie. Jednak
chyba mam nadzieję że nie weźmie. Nie może zniszczyć sobie życia. Co ja
wyprawiam?! Nie powinienem. Nie mogę…”
Z rozmyśleń wyrwał mnie Jake. Ashley i
chłopaki wszystko już przygotowali. Zrobili skręty, nalali wódke do kieliszków,
a cole do kubków. Szisha (wybaczcie nie
wiem jak to się pisze) była już gotowa do użycia. Ashley wzięła Vann na bok, by
ją ogarnąć, bo biedna nie wiedziała troche co się dzieje. Kątem oka zobaczyłem
jak wypijają kolejke, po czym obydwie głośno się zaśmiały. Wróciły do nas
chwiejnym krokiem. Dziewczyny już wcześniej troche wypiły i teraz jeszcze
dodatkowo wlewały w siebie więcej alkoholu. Jednak znakomicie się przy tym
bawiły, więc zdecydowałem nie interweniować i pozwolić im dalej pić. W krótkim
czasie poszły następne 3 kolejki. Ashley z Vann wypiły tylko dwie i popiły je
od razu colą. Zajęły się szishą, więc pokój wypełnił się zapachem ananasów,
który moja najlepsza przyjaciółka tak uwielbia. Naprawdę, Ashley może jeść te
żółte owoce na śniadanie, obiad i kolacje, nigdy nie mając dość.
Natomiast ja z chłopakami odpaliliśmy 2 skręty. Gdy Jake i
Ryan zajęli się jednym, zbliżyłem się do Vann i poprosiłem by uchyliła usta.
Śmiejąc się zrobiła to, po czym zaciągnąłem się i wdmuchnąłem jej dym do ust.
Dziewczyna również się się zaciągnęła i uśmiechnęła wydychając powietrze.
-Przyjemne – powiedziała uśmiechnięta.
Zabrała mi skręta i ponownie zaciągnęła się, tym razem wdmuchując mi, dym do
ust. Gdy wypaliliśmy go do końca, już nie zbyt ogarniałem, a co dopiero
Vannessa. Z Ashley cały czas się śmiały, a nawet przelizały. Obydwie były
nawalone i nie były w stanie racjonalnie myśleć.
-Chodźmy potańczyć – nagle krzyknęła Vann,
wciąż się śmiejąc. Miała cudowny śmiech, troche przepity ale wciąż piękny.
Poszedłem z nią do salonu, gdzie było mnóstwo zalanych ludzi. Szatynka ciągle
podupadała, więc musiałem ją cały czas trzymać. Przetańczyliśmy 3 piosenki, po
czym Vann stwierdziła, że chce iść do cichszego miejsca, więc zabrałem ją na
góre do mojego pokoju.
**Vannessa**
Zajebiste uczucie. Lekkość, wolność, zabawa…
Czułam się świetnie, jednak powoli robiłam się zmęczona. Usiedliśmy na łóżku.
Cały czas śmiałam się, lecz Justin nic nie mówił. Tylko na mnie patrzył. ,,Nie
mam już kontroli nad sobą. Nie potrafie się już powstrzymać przed niczym.
Cokolwiek się stanie tej nocy, nie będzie z mojej winy. W sumie ze strony
Justina też nie, bo też troche wypił i jeszcze to zioło. Co ja wyprawiam?!”
Nagle brunet spojrzał mi w oczy i zbliżył się
do mnie. Nasze twarze były od siebie zaledwie kilka centymetrów, a atmosfera w
pokoju nagle zrobiła się gorąca. Justin pogładził mnie dłonią po policzku po
czym wbił się w moje usta. Daliśmy ponieść się chwili. W jego pocałunkach było
tyle namiętności, że nie byłam w stanie się oderwać. Przyciągał mnie jak
magnes. Oplotłam ręce wokół jego szyi. Chłopak złapał mnie w biodrach i
przeniósł na swoje kolana. Siedziałam na nim okrakiem, tracąc oddech. Pragnęłam
go teraz, w tej chwili. Gdy oderwaliśmy się od siebie na krótki nierówny wdech,
Justin przejechał ręką po mojej tali po czym skierował dłoń w kierunku suwaka
od sukienki. Po chwili wbiłam się w jego usta, nie zważając na brak oddechu.
Chłopak wsunął mi język do buzi. Nagle usłyszałam dźwięk odpinanego zamka i po
chwili byłam już bez sukienki. Justin błądził rękoma po moim prawie nagim
ciele. Chwycił za moje pośladki i je ścisnął, na co jęknęłam mu w usta. Brunet
wciąż był w ubraniach więc postanowiłam to zmienić. Przenieśliśmy się do
pozycji leżącej, co ułatwiło mi ściągnięcie ciuchów chłopaka. Nie kontrolowałam
się już w ogóle. Zawładnęła mną namiętność i żądza. Pragnęłam go i to tak
cholernie bardzo. Pociągał mnie coraz bardziej z każdą sekundą. Justin pieścił
ustami moją szyję i dekolt, miejscami delikatnie ssąc. Wplotłam ręce w jego
włosy i momentami ciągnęłam za ich końce. Brunet pozbył się mojej bielizny i
całował teraz każdy skrawek mojego ciała. Jęczałam gdy pieścił i masował moje
piersi. Nie mogąc dłużej czekać, ostatni
raz pocałowałam Justina, po czym on ściągnął bokserki i we mnie wszedł.
Krzyknęłam z podniecenia i fali rozkoszy która nadchodziła. Jęczałam mu do ucha
coraz głośniej. Gdy chłopak zaczął
szybciej ruszać biodrami wbiłam mu paznokcie w plecy. Pocałowałam jego usta
chcąc uciszyć krzyk, który zaraz miał się ze mnie wydobyć. Justin ostatni raz
mocniej pchnął, a ja krzyknęłam mu w usta i przez przypadek ugryzłam go w wargę.
Chłopak bezwładnie opadł, a po jego skroniach spływały kropelki potu. Zaśmiałam
się i położyłam głowe na ramieniu chłopaka. Nasze oddechy były strasznie nie
równe. Czułam się niesamowicie, pomimo zawrotów głowy spowodowanych alkoholem
wciąż czułam się nieziemsko.
-Jesteś idealny – szepnęłam mu do ucha, a on
automatycznie na mnie spojrzał z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Mogę być bardziej. Chcesz się przekonać? – powiedział,
a ja nie mogąc nic odpowiedzieć kiwnęłam tylko głową. Zero kontroli. Tylko tak można
było określić moje zachowanie przez resztę nocy. Nie zdawałam sobie sprawy z
tego co robie. Było mi tak dobrze. Justin wprawił mnie w stan ekstazy i to nie
raz przez tą noc…
Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy.
Nic. Kompletnie nic nie pamiętałam. Rozejrzałam się dookoła. To nie był mój
pokój. Spróbowałam się podnieść, jednak uniemożliwiła mi to czyjaś ręka.
Przetarłam dłonią twarz i pomasowałam moje skronie, starając choć odrobinę
stłumić ból głowy. Obróciłam się i zamarłam. Obok mnie leżał śpiący Justin i
goły Justin który obejmował mnie wcześniej zauważoną już ręką. Przymrużyłam
oczy i zakryłam je ręką, starając się sobie coś przypomnieć z wczorajszej
imprezy. Ostatnie co pamiętam to drink z Jake’iem. Dalej mam pustkę w głowie,
urwany film. Rozejrzałam się. I ja i Justin leżeliśmy bez ubrań, co wskazywało
na tylko jedno. Uprawialiśmy seks. Delikatnie zsunęłam oplatając mnie rękę
bruneta. Podniosłam się i mój wzrok od razu zaczął się rozglądać za sukienką i
bielizną. Znalazłam te rzeczy lecz stanik nie mogłam nigdzie dostrzec. Głowa
prawie mi eksplodowała gdy wstałam i
zaczęłam się ubierać. Starałam się być najciszej jak umiałam, żeby nie obudzić
chłopaka. Przeszłam kilka kroków do drzwi i ostatni raz rozejrzałam się po
pokoju. Na podłodze leżało pogniecione, lekko zwinięte prześcieradło, ciuchy
Justina które miał na sobie podczas imprezy były w dwóch różnych końcach pokoju,
łóżko na którym teraz spaliśmy było jak po przejściu tornada, puste biurko, a
rzeczy z niego zrzucone na podłogę i jeszcze zużyte prezerwatywy na podłodze.
Nie wiedziałam co o ty mam myśleć, bo nie wiedziałam co stało się wczoraj. Nie
jestem nawet pewna czy chce znać prawdę. Zamknęłam z bólem, wymalowanym na
twarzy, oczy, po czym otworzyłam je i najciszej jak się dało wyszłam z pokoju.
Każdy najmniejszy szmer wywoływał skwaszenie mojej miny. Na korytarzy leżał
jakiś chłopak, zalany w trupa. Jakoś ominęłam go i skierowałam się na dół
wielkimi szklanymi schodami. Na parterze było dość sporo ludzi, którzy najzwyczajniej
w świecie, spali, zmęczeni po całonocnej imprezie. Rozejrzałam się w poszukiwani
Channel. Miałam nadzieje, że nic jej się
nie stało. Gdy nie znalazłam jej w salonie, ani w kuchni, wyszłam do ogrodu.
Sama nie wiem czemu to zrobiłam. Otworzyłam drzwi i wyszłam na mały taras. Uśmiechnęłam
się delikatnie, widząc Channel śpiącą w objęciach jakiegoś chłopaka. Cicho
podeszłam do niej i obudziłam ją. Dziewczyna wstała nieprzytomna i przytuliła
mnie.
-Gdzie ty byłaś? – szepnęła troche zdenerwowana.
-Nie pamiętam- powiedziałam smutno.
-Dobra pogadamy w domu. Chodź, jedziemy do
ciebie.
-Ej, a gdzie moja torebka ? – spytałam nerwowo
i zaczęłam się rozglądać jak głupia.
-Tu – Channel pokazała mi moją rzecz i
pociągnęła mnie w stronę wyjścia.
****
Nie wiem jakim cudem tak szybko znalazłyśmy się
w domu, ale ok. Ból głowy wciąż nie ustąpił. Poszłyśmy do kuchni i rozpuściłyśmy
aspiryny, po czym wypiłyśmy napoje które powinny nam pomóc pozbyć się kaca. Gdy
już spokojnie usiadłyśmy w salonie, Channel w końcu spytała:
-Gdzie twoja mama?
-Nie wiem. Na jakimś wyjeździe z pracy, ale
konkretnie nie wiem gdzie. Wróci dziś wieczorem –szepnęłam.
-No dobra. To zacznijmy od początku. Co
robiłaś na imprezie i jak ci się podobało? – uśmiechnęła się.
-Wszystko co pamiętam było zajebiste, ale
dalej urywa mi się film.
-A konkretniej?
-Mam jakieś przebłyski, ale one w ogóle się
niczego nie trzymają. Na przykład pamiętam twarz takiej dziewczyny ze szkoły. Tej
chyba przyjaciółki Justina, ma na imie chyba Ashley. Pamiętam ją śmiejącą się,
ale nie widze powiązania.
-A może powiesz mi z kim gadałaś chociaż? Bo zniknęłaś
na całą impreze. Jedyna chwila kiedy cię widziałam, była gdy tańczyłaś z
Justinem do jego piosenki.
-To było zajebiste – powiedziałam z
uśmiechem- Pamiętam, że weszłam do domu z Glienem. Potem gadaliśmy, potańczyliśmy…
Dalej wymknęłam się do Justina i razem z nim piłam. Potem przetańczyliśmy dość
długi czas, gdy nagle on wyciągnął mnie z tłumu i powiedział, że zaraz wraca i
wyszedł z domu. W tym czasie podszedł do mnie Jake i wypiliśmy 2 kolejki i zabrał
mnie na parkiet. Już wtedy byłam bardzo mocno wstawiona i dalej nie pamiętam
niczego.
-Co? Vann –Channel się zacięła i nic nie
mówiła.
-Wiem. Przepraszam, ale chciałam się zabawić.
-Udało ci się –zaśmiała się – 3 chłopaków w
jedną noc. Brawo.
-Przestań – też się zaśmiałam.
-A gdzie się obudziłaś? –nic nie odpowiedziałam.
-Vann? –spytała zdenerwowana czekaniem
Channel.
-Obudziłam się… w sypialni… - dziewczyna o
dziwo nie przerywała mi czekają do końca – z Justinem… kompletnie naga…
-PRZESPAŁAŚ SIĘ Z BIEBEREM?
_____________________________________________________________________________
Przepraszam, że musieliście tyle czekać. Piszcie komentarze co sądzicie :)
Wow bzyku bzyku :)))))) ciekawe czy Justin pamięta wszystko .... Czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńOn może tak, ale gorzej że Vann nic nie pamięta i będzie sie tylko domyślać... A może Justin ją uświadomi...
UsuńANANAS ANANAS ANANAS ANANAS!!!!! Jesteś kochany!!! <3<3<3
OdpowiedzUsuńTak to suuuper rozdział! Pisz szybko następny, bo jestem ciekawa !!! <3 ;***
Wow sądze ze jest świetny AAAAAAAAAAA !!!!!! czekam na NN
OdpowiedzUsuńhttp://thelovestoryforyou.blogspot.com/