6.06.2013

Rozdział 10



**Vannessa*
Gdy oderwaliśmy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza cicho zachichotałam.
-Lubie takie chwile.
-Ja też kochanie.
-Wiesz, że musimy stąd wyjść?! –zaśmiałam się, a chłopak złapał mnie mocniej i podniósł. Uśmiechając się okręcił nas wokół własnej osi –Justin –jęknęłam –Musimy, bo dzwonek już był.
-Nic nie musimy, ale ze względu na twoje jęki pójdziemy. Nie do zniesienia są –powiedział ciszej.
-Ej. Nie zaczynaj – zaśmiałam się, a Juss postawił mnie na ziemie, po czym złapał mnie za ręke i poszliśmy w kierunku drzwi. Rozejrzeliśmy się czy żadnego nauczyciela nie ma. Nikogo prócz jakiejś grupki  spóźnialskich nie było więc wyszliśmy.
-Poczekaj. Zapomniałam torby – powiedziałam i wróciłam do łazienki. Zabrałam torebke z parapetu i podeszłam do drzwi. Już miałam otwierać gdy nagle usłyszałam jakieś głosy. Jeden na sto procent należał do Justina, ale drugiego nie mogłam rozpoznać. Na pewno był damski, dość wysoki, choć nie jakoś denerwująco skrzeczący. Już wcześniej gdzieś go słyszałam, lecz nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. Wiem, że to co teraz zrobie nie jest zbyt uprzejme lecz chce wiedzieć o czym mój chłopak z kimś tak rozmawia, a co gorsza z jakąś dziewczyną…
-Justin przestań się zgrywać i powiedz mi gdzie byłeś.
-Nie zgrywam się. Nie musze ci mówić gdzie byłem każdej minuty tej imprezy. Daj spokój.
-Ale nie byłeś z tą nową?
-Z kim? –udała głupiego, lecz dziewczyna Ne dawała za wygraną. Usłyszałam jedynie stuknięcie obcasa, po czym znów ten jej głos:
-Z Vannessą, czy jak ona tam ma.
-Nawet jeśli to nic ci do tego – powiedział ostro, lecz dziewczyna nie zwróciła uwagi na jego słowa i kontynuowała:
-Justin zrozum. Ona nie jest z naszych sfer. Jest inna. Poza tym ciągle podpada Victorii…
-A więc o to chodzi – przerwał jej.
-Nie. Po prostu ona nie jest w twoim typie. Jakby ci to wytłumaczyć… Nie jest odpowiednia dla ciebie. W ogóle tutaj nie pasuje. Nie wiem po co zaprosiłeś ją na tą impreze, ale jeśli …– ściszyła głos i jednocześnie wyostrzyła go - …Będzie wchodzić do NASZEGO towarzystwa to obiecuje ci, bez względu na to co powiesz, zrobię z jej życia piekło i po kilku dnia wróci tak skąd przyszła. Trzymaj się od niej z daleka. Będą z nią same kłopoty, czuje to, więc zostaw ją.
-Grace… Nie zaczynaj znowu… - jęknął szatyn, a ja zakryłam usta ręką. Co ta dziewczyna sobie wyobraża?! Grozi mi, wyznacza kto ma się z kim zadawać…  To jest idiotyczne. Jeśli Justin ją posłucha to nie wiem co mu zrobie… Chociaż on jest mądry (przynajmniej tak mi się zdaje) i nie posłucha jej. Trzymajmy się tego i nie dopuszczę do siebie innej myśli.
-Ostrzegam cię. Zostaw ją, a nic jej się nie stanie.
-Podobno jesteś moją przyjaciółką…
-I najpopularniejszą osobą w szkole. Musze kontrolować innych, żeby nie zrobił się tu chlew.
-Grace czy tobie odbiło do reszty? Nie mam zamiaru…
-Jeśli naprawde ją lubisz będziesz się od niej trzymał z daleka. Wiesz do czego jestem zdolna, więc nie zadzieraj ze mną. A co do imprezy – nagle zmieniła ton głosu na bardziej, jakby to powiedzieć, radosny- wspaniale się bawiłam pomimo, że do mnie nie przyszedłeś. Na razie Justin, widzimy się później- gdy usłyszałam stukot obcasów, wciąż się oddalający odetchnęłam z ulgą.
-Poszła sobie – powiedziałam w myślach, po czym popchnęłam drzwi i wyszłam z łazienki. Spojrzałam wprost na sylwetkę bruneta opierającego się o szafki i przeczesującego palcami swoje idealnie ułożone włosy. Westchnęłam i zaczęłam iść w jego kierunku. Gdy stałam już przy nim powiedziałam:
-Idziemy? – starałam się być spokojna i uśmiechnięta, lecz chyba nie wychodziło mi to najlepiej.
-Słyszałaś – stwierdził Justin i spojrzał na mnie.
-Um… Ale co? –udawałam głupią.
-Przestań. Wiem, że słyszałaś.
-Pogadamy o tym potem. Teraz chodź na lekcje- powiedziałam szybko zmieniając temat. Szatyn kiwnął głową i ruszył w kierunku klasy. Nie wiem czemu, gdy spróbowałam ująć jego dłoń zabierał ją. O co mu chodzi? Nie jesteśmy ze sobą nawet godzinę, a on już daje mi do zrozumienia jakby był na mnie o coś zły. Na razie to zignorowałam i w ciszy poszliśmy do sali.
Gdy byliśmy już na lekcji, Channel wysłała mi sms’a. Wyjęłam komórke i odczytałam wiadomość:
,,Co się stało? Co z Justin’em? Gadaj i to szybko”
Wywróciłam oczami i odpisałam, myląc się przy pisaniu tych kilku słów, z co najmniej pięć razy:
,,Potem pogadamy, ale chyba jestem z Nim :>”
Gdy wysłałam sms’a, w klasie rozległ się głośny chichot mojej przyjaciółki. Cała klasa skupiła się na niej teraz. Przygryzła dolną warge z nerwów. Nauczyciel zlustrował ją swoim surowym wzrokiem, po czym zakładając ręce na piersi spytał ją:
-Co cię tak bawi Channel?
-Ym… No to co pan powiedział, było całkiem zabawne. Przepraszam nie mogłam się powstrzymać, bo czasami jak pan coś powie to trudno nie zachichotać.
-Czy według ciebie rocznica zakończenia I wojny światowej jest zabawna?
Channel zrobiła się cała czerwona, a nauczyciel stracił już cierpliwość. Większość klasy śmiało się pod nosem, lecz ja martwiłam się teraz o tego mojego kochanego debila śmiejącego się z zakończenia wojny światowej. Oczywiście w rzeczywistości śmiała się ze względu na mojego sms’a, ale nie myślałam, że tak na niego zareaguje. Gdy rozejrzałam się po klasie, spotkałam na sobie czyjś wzrok. Jego czekoladowe tęczówki były skierowane prosto na mnie. Chłopak nie miał radosnego wyrazu twarzy, wręcz przeciwnie. Był zamyślony, rozkojarzony i nieobecny. Wyglądał jakby bił się z myślami. Delikatnie się do niego uśmiechnęłam, lecz on jakby w ogóle nie zauważył mojego gestu. Ze smutnym grymasem na twarzy, wróciłam wzrokiem na tablice. Pan od historii kontynuował lekcje, a biedna Channel siedziała teraz w pierwszej ławce, zaraz koło biurka nauczyciela.
Wciąż zerkałam na Justina. Nie wiem o co mu chodziło przed klasą... Po historii wszyscy dosłownie wybiegli z sali. Nawet mój chłopak na mnie nie czekał.
,,Co mu jest?!" - pomyślałam. Rozglądając sie za Justin'em i Channel skierowałam sie do mojej szafki. Niestety po drodze na kogoś wpadłam...
-Przepraszam. Zamyśliłam sie, nic ci nie jest ? - powiedziałam do Glien'a i pomogłam mu zebrać książki które przeze mnie upuścił.
-Spokojnie. Jest ok. Nic nie szkodzi, każdemu sie zdarza. A to tylko książki, wiec są tak twarde że sobie poradzą - zaśmiał sie, po czym razem wstaliśmy na równe nogi.
-Na pewno? Serio jeszcze raz przepraszam.
-Spoko, nic sie nie stało.
-To dobrze - uśmiechnęłam sie delikatnie.
-A co do imprezy ... - no i zaczął ten głupi temat. Nie chce z nim o tym gadać. Chociaż z jednej strony zrobiłam to co chciałam to z drugiej żałuje że poszłam właśnie na tą imprezę z Glien'em. Wiem że dzięki temu mam chłopaka, ale nie wiem polowy rzeczy jakie tam robiłam... Może Glien mnie widział teraz zacznie sie wypytywać, ale ja nic nie pamiętam - ... to świetnie się bawiłem. Szkoda że gdzieś cie zgubiłem... Zbyt dużo wódki i odpadłem trochę. A ty gdzie byłaś?
-Um... Ja ... Nie pamiętam. Ciągle piłam kolejki i urwał mi się film.
-Mogłem to wykorzystać - szepnął z chytrym uśmieszkiem, a ja udałam że nie usłyszałam.
-Ym… -znów nie wiedziałam co powiedzieć. Zaczęłam się nerwowo rozglądać, szukając kogoś, kogo mogę znać. Zauważyłam Justina, który zaczął iść w strone swojej szafki. Nie czekając na nic mruknęłam coś w stylu:
-Na razie – i ruszyłam w kierunku bruneta. Gdy chłopak otworzył swoją szafke stanęłam za nim i delikatnie położyłam ręke na jego ramieniu. Justin zerknął w moją strone i szepnął:
-Co chcesz? – niby brzmi to banalnie i chamsko, lecz on to powiedział tak troskliwie i ciepło.
-Co ja chce? Jest dużo rzeczy. Nie wiem czy chcesz żebym je teraz zaczęła wymieniać, ale no coż ok. Prawko na motor, Iphona 5, jednorożca … - zaczęłam szybko wymieniać jakiekolwiek przedmioty, a Justin odwrócił się i pokazał swoje białe ząbki. Zrobiłam minę szczeniaczka potrzebującego żeby go ktoś przytulił, a brunet otworzył ramiona i pozwolił mi się w niego wtulić.
-Kocham twój słowotok – szepnął mi prosto do ucha, a ja cicho zachichotałam. Gdy się w końcu odkleiliśmy od siebie, chłopak złapał mnie za ręke, a jego twarz natychmiast spoważniała. Zrobiłam zdziwioną mine, bo na prawde nie wiedziałam o co mu chodzi. Puściłam jego ręke, gdy katem oka zauważyłam Grace, Victorię i jeszcze jakąś dziewczynę, patrzące tak jakby w naszym kierunku.
-Musimy pogadać – powiedział w końcu Justin.
-O czym?
-O nas – powiedział niepewnie, ale nie czekał na moją odpowiedź – pojedziemy do ciebie po szkole i pogadamy dobrze? Po tej lekcji kończymy, więc wyjdź od razu z klasy i przed szkołe, tam poczekaj, a ja będę za maksymalnie 5 minut.
-A jak któraś z tamtych idiotek cię zatrzyma – kiwnęłam głową w kierunku 3 dziewczyn, wpatrujących się w nas przez cały czas.
-Spokojnie. Nic się nie stanie. Nie zatrzymają – spuściłam lekko wkurzona wzrok. Tak Justin nie zatrzymają cię… Już to widzę. Powinnam mu przypomnieć każdą chwile, gdy szedł w moją strone albo ze mną rozmawiał, a te suki podeszły i zabrały cię na jakąś gadkę. Oczywiście, teraz będzie inaczej, bo dlaczego niby mam wątpić.
-Ta… Jak dziś rano, jak wróciłam po torbe – burknęłam. Justin niestety to usłyszał i to całkiem wyraźnie.
-Słyszałaś? – powiedział oszołomiony.
-Na korytarzu było cicho. Tylko wy gadaliście, a zabranie torby nie zajmuje 10 minut.
-Czyli teraz wiesz o czym chce pogadać – mruknął smutno, a ja spojrzałam na niego wielkimi oczami. O nie mówi poważnie. Powiedzcie mi że on żartuje, bo się zastrzelę.
-Czy ty chcesz…?
-Pogadamy potem, nie teraz kochanie – przerwał mi, bo wiedział, co chce powiedzieć.
-Nie nazywaj mnie tak – cicho warknęłam i odeszłam w kierunku sali.
-Vann – zawołał, ale się nie odwróciłam i szłam dalej. Co on sobie wyobraża. Mam być na jego zawołanie? Ja też mam uczucia i nie lubie jak ktoś się ze mną bawi. Teraz jesteśmy razem, nie chce cię stracił, jesteś dla mnie wszystkim, a potem musimy o nas pogadać, domyślasz się o czym. Mam nadzieje, że to jakiś żart. Nie chce go stracić, ale on mnie zaczyna denerwować. Myślałam, że jest inny i nie da się no nie wiem jakby to ująć… Zastraszać jakiejś Grace.
Próbując o tym dalej nie myśleć weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam, że Channel żegna się za jakimś chłopakiem całusem w usta i wchodzi do klasy. Usiadła koło mnie i zaczęła:
-Opowiadaj.
-Najpierw ty. Kto to? Czyżby koleś z imprezy wytrzeźwiał i cię znalazł?
-Tak – powiedziała uśmiechnięta – A teraz ty gadaj.
-No cóż. Nie ma tu nic do gadania. Chyba można to określić słowami: niby razem, jednak osobno…
-Znowu się pokłóciliście ?
-On zaczął… - nie dała mi skończyć.
-Wow. Aleś się rozgadała- zaśmiałam się – Ale chyba masz racje, co z tego, że ta cała grace mu groziła, że jak mnie nie zostawi to … Czekaj, czekaj. Jeśli on mnie nie zostawi, to będzie ze mną źle nie z nim. Czyli on się, o mnie, a nie o siebie … - zaczęłam coś mruczeć pod nosem, a Channel tylko się na mnie dziwnie popatrzyła.
-Czyli? – spytała w końcu oszołomiona.
-Zjebałam – szepnęłam – jak zwykle. Musze z nim pogadać. Dziś po lekcjach mieliśmy jechać do mnie obgadać taką jedną sprawę dotyczącą nas. O ile to jeszcze aktualne.
-Spytaj go – powiedziała i kiwnęła głową w kierunku szatyna, który właśnie wszedł do klasy z grupką uczniów.
Uśmiechnęłam się do niego, a on spojrzał na mnie zdziwiony, lecz po chwili jego kącik ust również się podniósł. Szybko wzięłam telefon i napisałam do niego wiadomość, że przepraszam i chce się spotkać i obgadać to wszystko.
Z jednej strony Justin wykazał się troską o mnie i widać, że  mu zależało na moim dobru. Nie chciał, żeby stała mi się krzywda. Z drugiej jednak zachował się dziwnie, tak jakby chciał to skończyć, jakby mu nie zależało. Miałam przez chwile wrażenie, że to co mi mówił przed pocałunkiem nie do końca było prawdą. W sumie, to trudno mi uwierzyć, że w tak krótkim czasie aż tak się zakochał, ale to zostawię już jemu do oceny.
Justin usiadł za mną, więc specjalnie jak najbardziej odsunęłam się do tyłu. Na moje szczęście oglądaliśmy film, więc w całej klasie było ciemno. Swobodnie mogłam odwracać się do Justina, pisać z nim, a nawet raz pocałowaliśmy się. Czy to nie słodkie?! Czułam się taka wyjątkowa, ale i też uważałam na wszystko, bo gdyby ktoś zobaczył to i doniósł Victorii lub Grace byłoby po mnie. Siedziałam w przed ostatniej ławce, a obok mnie Channel i Arianna, której akurat teraz nie było. Za nami siedział Justin, Jake i Glien.
Całą lekcje miałam wrażenie, ż ktoś mnie obserwuje. Nie myliłam się, bo Glien wypalał we mnie dziurę wzrokiem. Było to dość niezręczne, ale szatyn tak jakby wynagradzał mi wszystkie niedogodności.
Po lekcji, gdy zapalono światła szybko wstałam i razem z Justin’em, Jake’iem i Channel wyszliśmy jako pierwsi z klasy. Najprędzej jak potrafiłam pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam ze szkoły, gdzie Justin czekał już w swoim białym ferrari. 

_______________________________________________________________________________

Hej wszystkim :) jakimś cudem udało mi się napisać ten rozdział. Przepraszam z góry za wszystkie błędy.Chciałam go wam już dodać, bo zasłużyliście na niego <3 Dziękuje za 11 komentarzy i zaraz 7 TYSIĘCY WEJŚĆ, Kocham Was <3Cieszę się, że jesteście tu ze mną. Teraz uprzedzam, że następny rozdział może pojawić się z opóźnieniem. A i jak zwykle prosze o komentarze :D

2 komentarze:

  1. Zajebistyy *.* Szyko nn! Kiedy bd? Kurde ciekawe to i to bardzo XD Czekaam ; ****

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe czy Justin serio cos poważnego do niej czuje,a ten Glen czy jak mu tam żeby nie doniósł do tej Victorii. A Bieber co za dupa wołowa że tak sie daje głupiej dziewczynie. Wciągające czekam na kolejne :D

    OdpowiedzUsuń