**Justin**
-Hej mamo-krzyknąłem
na cały dom. Żadnej odpowiedzi, znaczyło, że jesteśmy sami. Vannessa wszystko
dokładnie oglądała. Dziwiło mnie to, w końcu raz już tu była, ale nie pytałem
się czemu to robi. Poszedłem do kuchni i nalałem wode do dwóch szklanek. Po
chwili wróciłem, a szatynka usiadła w fotelu i robiła coś na moim telefonie?!
Przycisnąłem łokieć by sprawdzić czy rzeczywiście to mój telefon. Szybko
odłożyłem szklanki na stolik, po czym wyrwałem Vannessie telefon. Sprawdziłem
wyświetlacz i zobaczyłem zdjecie dziewczyny zapewne zrobione przed chwilą.
-Nudzi ci się? –
spytałem śmiejąc się.
-Nie. Chciałam ci
ustawić mnie na tapecie – odpowiedziała pokazując swoje białe ząbki. Wywróciłem
teatralnie oczami i usiadłem obok niej. Ledwo się mieściliśmy, więc podniosłem
ją delikatnie tak, by usiadła na moich kolanach. Wziąłem telefon w jedna dłoń,
a drugą objąłem Vann, jednocześnie dając jej buziaka w policzek. W tym momencie
zrobiłem zdjęcie. Gdy dziewczyna zrozumiała co robie, zaczęła robić różne
śmieszne miny, całować mnie w policzek, a nawet w usta. Nie wiem kiedy minęła
nam godzina.
-Misiu musze wracać…
- mruknęła Vann kładąc głowę na wgłębieniu w mojej szyi.
-Cii… Nic nie musisz
– odpowiedziałem szeptem i pocałowałem ją we włosy. Vannessa ułożyła się
wygodniej i jeszcze mocniej we mnie wtuliła. Po dłuższej chwili ciszy spytała:
-Jak będzie jutro
Justin?
-Nie wiem kochanie.
Naprawde nie mam pojęcia, ale wiem jedno: musimy się pilnować, bo nie wybacze sobie
jeśli Victoria i Grace coś ci zrobią.
-Spokojnie. Nic mi
nie będzie. Jak coś mój rycerz mnie obroni – zaśmiała się cicho, a ja
przejechałem nosem po jej skroniach, po czym złożyłem tam jeden pocałunek.
Dziewczyna uśmiechnęła się i przekręciła tak, byśmy mogli złączyć nasze usta.
-A tak na serio? Co
zrobimy – powiedziała po chwili i splotła nasze palce.
-Nie wiem.
Porozmawiamy o tym jutro.
-Jutro nie będzie już
czasu…
-Dobra. To co chcesz
usłyszeć?
-Ty mi powiedz.
-Vann, musimy uważać
na to co robimy i tyle. Tylko przyjaciele w szkole, a po za nią – przeciągnąłem
ostatnie słowo i zacząłem całować każdy odkryty skrawek jej ciała, jednocześnie
lekko ją gilgocząc.
-Misiek przestań –
jęknęła przez śmiech, a ja na chwile przestałem ją rozbawiać.
-Rozumiesz już co
masz robić?
-Yhm – pokiwała
twierdząco głową, a ja uśmiechnąłem się. Nagle szatynka spojrzała prosto w moje
czekoladowe oczy. Jej wzrok mnie hipnotyzował i jednocześnie pociągał. Zerknąłem
kilka razy na jej usta, po czym bezinteresownie się w nie wbiłem. Vannessa nie
chciała mnie dopuścić do środka jej buzi więc, sięgnąłem na jej pośladki i
ścisnąłem je. Jęknęła mi w usta otwierając drogę mojemu językowi, który po
chwili walczył o dominacje.
-Czekaj – mruknęła
stanowczo dziewczyna, gdy zacząłem całować jej szczękę i szyje.
-O co chodzi
kochanie? – spojrzałem na nią z troską w oczach.
-Nie chce tego. To za
wcześnie- uśmiechnąłem się głupio, i spojrzałem w dół. Przymknąłem oczy i
oblizałem usta, po czym jednym zdecydowanym ruchem wstałem.
-Gdzie idziesz?
-Na chwile do
łazienki zaraz wracam – powiedziałem szybko i udałem się w głąb domu.
**Vannessa**
Siedziałam tak na
fotelu, zastanawiając się gdzie jest Justin. Na pewno dziwnie wyglądałam, z resztą
jak zawsze gdy tylko próbowałam się skupić. Molly porównywała moją mine do
wyrazu twarzy wkurzonej rudej wiewiórki, ale nigdy nie chciałam w to wierzyć.
Czekałam tak myśląc,
lecz chłopak pojawił się wcześniej niż moje rozwiązanie ,,zagadki”.
-Co tak długo? –
powiedziałam cicho i zagarnęłam kosmyk za ucho.
-Powiedzmy, że za
bardzo mnie podniecasz- szatyn puścił mi oczko, a moje źrenice się poszerzyły.
Oblizałam usta i powoli spuściłam głowe. Moje policzki zaczęły piec, więc
zasłaniałam twarz włosami, żeby Juss tego nie zobaczył. Chłopak uśmiechnął się
i wziął mnie na ręce.
-Ej, ej gdzie
idziemy? – powiedziałam oszołomiona i odruchowo podniosłam głowe. Moje czerwone
policzki ujrzały światło dzienne. Powoli spojrzałam na chłopaka, a jego
czekoladowe tęczówki były wprost skierowane na mnie. Brązowooki uśmiechnął się
delikatnie i potarł nosem, o mój policzek, po czym złożył na nim mokry
pocałunek. Wtuliłam się w szatyn, po czym skierowaliśmy się chyba do jego
pokoju na góre.
Nie chce mi się
wierzyć, ale Justin to pierwszy chłopak, który mnie jakby to powiedzieć,
onieśmielił… On działa na mnie, jak woda na cukier. Rozpływam się pod jego
dotykiem. Nie wiem jak to możliwe, ale czuje, że to nie będzie tylko przelotna
miłość… Mam nadzieję, że się nie mylę…
-Wciąż nie
odpowiedziałeś – mruknęłam, gdy wchodziliśmy po schodach.
-Zobaczysz.
-Błagam Cię, nie
idźmy do twojego pokoju – jęknęłam, na co chłopak się na mnie spojrzał.
-Czemu?
-Bo od razu sobie
zacznę przypominać. Nie chcesz żebym gdziekolwiek spojrzała, od razu robiła
dziwną minę ze względu na wspomnienie mnie i ciebie gołych kochających się –
popatrzyłam na niego z wyrzutem.
-Za późno –
powiedział i wszedł do swojego pokoju. Rozejrzałam się, a mój wzrok utkwił na
łóżku. Oblizałam nerwowo usta, gdy Justin zaczął zmierzać w tamtym kierunku. Zaśmiał
się gdy zobaczył, jak bardzo próbuje nie patrzeć na to miejsce.
-Spokojnie, to tylko
moje łóżko – powiedział ciepło, po czym dodał seksownym szeptem- na którym
uprawialiśmy dziki seks, po mojej imprezie.
-Jesteś okropny –
walnęłam go w ramię, czego efektem było upuszczenie mnie wprost na miękką
pościel – Jak możesz?! – dodałam, patrząc na niego wkurzona.
-Przepraszam –
powiedział udając poczucie winy – to są zbyt gorące wspomnienia, żeby o nich
nie mówić, a co dopiero zapomnieć.
-Wiesz co, idźmy stąd
– powiedziałam zdenerwowana i wstałam. Jednak szybko tego pożałowałam.
Dosłownie po sekundzie, wylądowałam znów na łóżku, a szatyn przyciskał mnie
lekko swoim ciężarem.
-Nigdzie się stąd nie
ruszamy. Musi być ten pierwszy raz po imprezie, przecież i tak będziemy tu
często przychodzić.
-Niby dlaczego?
-Hm… Pomyślmy –
udawał, że się zastanawia. Typowy facet… - jesteś moją dziewczyną i chce cię
mieć też u siebie. Po za tym chce żebyś poznała moją mame. A po trzecie – zbliżył
się do mojego ucha – nie chcesz chyba, żeby twoja mama usłyszała jęki i krzyki
dochodzące z zza drzwi twojego pokoju – puścił mi oczko i uśmiechnął się
łobuzersko.
-A skąd wiesz, że
dasz rade mnie do takiego stanu doprowadzić? – przybrałam triumfujący wyraz
twarzy.
-Raz mi się udało,
drugi raz też się uda.
-Gdy jestem pijana,
jestem jakby to powiedzieć, łatwiejsza i wszystko obniża się o jeden stopień
trudności kochanie, więc powodzenia – pocałowałam go, po czym zepchnęłam go z
siebie.
-Zobaczymy jeszcze
skarbie – szepnął do siebie.
-Poczekasz jeszcze
spory czas misiu.
-Dla Ciebie poczekam
nawet wieczność – szepnął tuż przy moim uchu, po czym objął mnie ramionami.
Przekręciłam się przodem do niego i wtuliłam w jego tors. Właśnie tak było mi
dobrze. Czułam się bezpieczna, szczęśliwa, kochana… Sądziłam, że w końcu ktoś
się mną interesował i chciał mojego dobra. Bardzo miłe ciepłe uczucie. Tak
jakby… W brzuchu pojawiły się motyle. Śliczne małe stworzenia, pomagające
widzieć świat w kolorowych pięknych barwach. Nigdy nie czułem czegoś podobnego
i byłam szczęśliwa, że właśnie teraz z Justinem przy boku, to uczucie się
pojawiło. Mam nadzieję, że mnie nie opuści…
-Kochanie wstań,
spóźnimy się. Vannessa wstań, nie mamy czasu – usłyszałam głos mojego chłopaka
nad uchem. Przetarłam oczy i uświadomiłam sobie, że jest ranek. Poderwałam się
jakby ktoś oblał mnie lodowatą wodą.
-Która godzina? I co
się stało? – mruknęłam jeszcze zaspana.
-Siódma rano.
Zasnęliśmy wczoraj, a moja mama nas nie obudziła.
-Mama… O kurde.
Zapomniałam na śmierć zadzwonić do mojej – wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić
po pokoju.
-Uspokój się. Moja
zadzwoniła do twojej i powiedziała, że jesteś tutaj. Twoja mam jest naprawdę
kochana. Nawet ci ciuchy przywiozła – uśmiechnął się, a ja spojrzałam na niego
zdziwiona jego słowami.
-Ona? Przyniosła dla
mnie? Ubrania?- powiedziałam robiąc dość długie przerwy między pytaniami.
Chłopak tylko kiwnął głową i skinął na krzesło, na którym leżała sukienka w
czarne kwiaty. Pod meblem leżały czarne szpilki.
-Serio ona TO
przywiozła? – spytałam, podnosząc buty i pokazując je chłopakowi.
-Tak. Powiedziała, że
wzięła pierwsze lepsze, buty, ale sukienke sam wybrała.
-Wow – udałam
zachwyconą. Jak ja kocham kiedy moja mamusia się stara być miła i opiekuńcza.
Amatorskie.
-A teraz przebierz
się w łazience, a czekam na ciebie na dole – zakomunikował mi chłopak. Już
miałam pytać się jak mam trafić do wyznaczonego pomieszczenia, gdy Juss dodał- Łazienka,
pierwsze drzwi po prawo, gdy wyjdziesz z tego pokoju.
Uśmiechnęłam się
delikatnie i biorąc rzeczy wyszłam z jego sypialni. Gdy przechodziłam obok
niego szepnął:
-Jednak dałaś spędzić
tu noc, bez sprośny skojarzeń kochanie.
-Takie skojarzenia
masz tylko ty – prychnęłam i weszłam do łazienki, zamykając się na klucz. Szybko
zmieniłam ciuchy, po czym ogarnęłam włosy, a twarz przemyłam wodą i wytarłam
ręcznikiem. Wzięłam wacik i zmyłam do końca mój makijaż. Nie mogłam znaleźć nic
do malowania, więc postanowiłam zaryzykować zawał u Justina i nie nałożyć
makijażu. Mam nisko samoocenę, jak prawie każda osiemnastolatka. Po 15 minutach
byłam już na dole, gdzie Justin siedział i czekał z śniadaniem. Mianowicie
uszykowane były kanapki z dżemem, nutellą, miodem, a do picia był sok
pomarańczowy.
-Mniam – powiedziałam
wchodząc do kuchni i zaciągając się tym cudnym zapachem.
-Wow – tylko tyle
zdołał z siebie wydusić Justin, gdy mnie zobaczył. Zrobiło mi się troche
smutno, ze względu na jego reakcje. Myślała, że coś powie a nie tylko ,,wow”.
-Ta… Pozwolisz, że
zabiorę się za jedzenie. Jestem głodna, a zaraz musimy jechać do szkoły… -
zaczęłam jeszcze troche narzekać, a chłopak po dłuższej chwili w końcu się
odezwał:
-Jesteś śliczna- jego oczy zaświeciły jak jasne gwiazdy. Przeczesałam
dłonią włosy, po czym przygryzłam wargę.
-Um.. Dziękuje –
powiedziałam nieśmiało, po czym wzięłam mały kęs kanapki z miodem. Justin podszedł do mnie bliżej i pogłaskał mój
policzek i mruknął:
-Znów malinowe.
Kocham twoją reakcje na komplement. Szczególnie na moje – na jego twarzy
pojawił się łobuzerski uśmiech.
-Tylko tobie się to
udaję, więc bądź dumny – pokazałam mu język, p-o czym znów ugryzłam kanapkę.
______________________________________________________________________________
Czy ja robię coś źle? Bo wiecie tylko 3 komentarze a informuje więcej osób ... Nie lubicie tego opowiadania czy co? Jesli macie jakieś zastrzeżenia to piszcie w komentarzach, a ja postaram się do tego zastosować, tylko proszę, zebyście się określili :) To tyle z mojej strony. A i mam ważną INFORMACJĘ. Jak wszyscy wyjeżdżam na wakację, więc nie wiem czy dam rade WSTAWIĆ rozdział. Pisać na pewno będe :)
Mi się bardzo ale to BARDZOOOOOO podoba rozdziały mogą być ciut dłuższe ale i tak jes LOFFFCIAM ♥ czekam na nn I PISAĆ MI TU KOMENTARZE ~ @Algi_Morskie
OdpowiedzUsuńMi sieeeeee podoba bardzo !!!!!!
OdpowiedzUsuńZajebistyy *.* Uwielbiam ta pare ^^ I to opowiadanie :) Jestes cudowna . Niecierpliwie czekaam na nn ; **
OdpowiedzUsuńTen blog jest zajebisty! Zaczełam czytać go dziś i nie mogę przestać go czytać. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest świetny! <3