-Schlebiasz mi –
pokazał mi język, a ja się zaśmiałam prawie wypluwając cały kęs, który przed
chwilą wzięłam. Tym razem on pokazał rząd białych zębów, a ja spuściłam głowe.
Justin już miał coś
mówić, lecz jego telefon zadzwonił. Szybko wyciągnął go z kieszeni i odebrał.
-Słucham? Aha. Ok.
Już wychodzimy. Nie spóźnimy się. Spokojnie. Nie denerwuj się tak mamo- jęknął
chłopak. Cicho się zaśmiałam, a on spojrzał na mnie błagalnie. Wywróciłam
oczami i podeszłam bliżej, ale wciąż zachowując z 2 metry między nami.
-Justin musimy iść,
chodź – prawie krzyknęłam.
-Słyszysz mamo? Musze
iść pa – powiedział szybko i rozłączył. Po chwili dodał – Dziękuje.
-Nie ma sprawy.
-A teraz na serio już
musimy iść, bo nie zdążymy.
-Musze skończyć –
pokazałam kanapkę, którą trzymałam w dłoni.
-Zjesz po drodze
chodź – powiedział i pociągnął mnie za drugą dłoń.
-Spokojnie damy rade
– powiedziałam rozbawiona jego zachowaniem- Nagle spieszy ci się tak do szkoły?
-Do szkoły?
Żartujesz? Musze wziąć motor z warsztatu- moje brwi powędrowały do góry. On
serio tak się spieszy po motor. Kurde, facet idealny…
-W takim razie
chodźmy – mruknęłam i biorąc torebkę w jedną dłoń, z drugiej jadłam kanapkę.
Już po kilkunastu
minutach siedzieliśmy na łodzi, a chłopak odpalał silnik. Gdy chcieliśmy
ruszyć, wciąż coś uniemożliwiało nam ruch. Wstałam i podeszłam do krawędzi
łodzi, po czym zaczęłam się głośno śmiać. Justin spojrzał na mnie wkurzony, a
ja odparła:
-Einsteinie może być
nas odcumował – śmiejąc się cały czas. Chłopak zdenerwowany podszedł do mnie,
po czym zrobił co mu zasugerowałam. Po 10 minutach już byliśmy u mnie. Szybko
przeszliśmy przez ogród do podjazdu. Tam stało ferrari Justina, więc wsiedliśmy
do niego i po otwarciu bramy odjechaliśmy z piskiem opon.
Siedziałam cicho
kończąc moją kanapkę. Nigdy nie lubiłam szybko jeść, więc zajmowało mi to dość
długo. Gdy w końcu zjadłam ostatni kęs, Justin cicho sie zaśmiał. Spojrzałam na
niego zdziwiona i puknęłam go łokciem.
-Już myślałem, że
nigdy nie skończysz tej kanapki – otworzyłam usta w żartobliwym oburzeniu, a
chłopak wybuchnął jeszcze większym śmiechem.
-Miło, że mój wyraz
twarzy cię bawi – prychnęłam i odwróciłam się w strone okna.
-Nie moja wina, że
jesteś tak zabawnie słodka – Ne patrzyłam na niego, ale wiedziałam, że na jego
twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wypuściłam powietrze z ust i wciąż się nie
odzywając, oparłam wygodnie o fotel.
-Skarbie – mruknął
chłopak, a ja potrząsnęłam głową, na znak, że ma skończyć i nie próbować.
-Kochanie – powiedział niskim seksownym
głosem, po czym pogładził mnie po odkrytym udzie. Szybko nakryłam to miejsce
wraz z jego dłonią, materiałem sukienki, po czym odgarnęłam włosy które spadały
mi na twarz. Chłopak jednak nie zabrał reki i wciąż masował moje udo
przesuwając się w strone mojego podbrzusza. Nie mogę powiedzieć, że to nie było
przyjemne, ale teraz przesadzał.
-Dość – powiedziałam
stanowczo i zabrałam jego reke. Justin jakby wiedział, że to zrobie, więc
korzystając z okazji złączył nasze dłonie w uścisku, a palce splótł ze sobą.
-Teraz już cię nie
puszcze – powiedział uśmiechając się lekko.
-Ty podstępny… -
zaczęłam, ale nie dał mi skończyć, wbijając się w moje usta. Delikatnie
przygryzł moją warge i pociągnął za nią, na co cicho jęknęłam. Justin przełożył
drugą ręke na moją talie, gładząc materiał mojej sukienki palcami. Gdy po
dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie, uśmiechnęłam się i już miałam coś
powiedzieć, ale szatyn znów mi przerwał.
-Przepraszam. Jednak
jesteś za słodka i jak tylko cię widzę to się uśmiecham.
-Tak ? Czyli kładłeś
dłoń na moim udzie bo jestem słodka? Całowałeś mnie i zmuszałeś do jęku, bo też
jestem słodka? To znaczy, że ciasto też całujesz zanim je zjesz? – powiedziałam
z udawanym grymasem.
-Tak. Najpierw
obcałowuje i gładzę całą babeczkę, a potem je jem – powiedział uśmiechając się
zadziornie. Zaśmiałam się głośno i rozejrzałam.
-Justin gdzie my
jesteśmy ? – spytałam cicho, gdyż byliśmy po jakby to powiedzieć ,,ciemnej
stronie miasta”.
Najkrótszy rozdział w całym opowiadaniu, wiem i przepraszam, ale chciałam wam pokazać to co mam, bo takto byście czekali 2 tygodnie, a tego wam nie chce robić ;P Więc kawałek jest wcześniej, a następny będzie za tydzień JEŚLI w Hiszapnii będe mieć internet ;) Jak każdy wyjeżdżam, więc nie dziwcie się. POZDRAWIAM SHAWTY
Boskie :)
OdpowiedzUsuńZajebiste . Ciekswe co dalej xd Czekam ; ***
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego bloga i zapraszam na mojego:
OdpowiedzUsuńhttp://justinpamelalove.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Zasady znajdziesz na moim blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://justinpamelalove.blogspot.com
niesamowity! <3
OdpowiedzUsuńciekawe gdzie Jus ją zabrał? :d
Lecę czytać dalej :)