4.08.2013

Rozdział 18 ,,Po pierwsze nie po nazwisku pani Hood [...]"



Minął już tydzień. Jestem szczęśliwa. Po prostu cieszę się życiem. Mój związek z Justin’em nie został odkryty przez niepożądane osoby. Moja mama wyzdrowiała i coraz lepiej dogaduje się z mamą Justina. Ze mną jest nieco gorzej, ale nie narzekam na nasze relacje.
Sytuacja w szkole? Jest całkiem nieźle. Projekt z tańca i śpiewu idzie nam całkiem dobrze. Victoria jeszcze się troche mnie czepia, ale jest tępą blondyną, wiec jej wybacze. Dyrektor zapowiedział wycieczkę do Los Angeles tylko dla mojego rocznika. Zapowiada się naprawde niesamowity wyjazd.
Mam nadzieję, że pamiętacie czerwony notes, który znalazłam pierwszego dnia w mojej szafce. No cóż przeczytałam go do połowy. Nawet nie macie pojęcia co tam znalazłam. Poprzednia właścicielka szafki ,,69” była niezłym detektywem i żartownisiem. Wciągająca lektura uświadomiła mi jak dużo omijam na przykład gdy rozmawiam z innymi. Dzięki ,,nauką” z notesu zauważyłam, że gdy Justin się denerwuje przygryza wargę, jeśli kłamie odwraca wzrok w prawo potem w lewo, następnie patrzy ci w oczy, a dalej na swoje buty. A jak nie wie co powiedzieć to przeczesuje włosy, w sumie robi to też gdy chce odwrócić moją uwagę. Ostatnio w ogóle mu się to nie udaję, bo dzięki lekturze zrobiłam się jakby sprytniejsza?! Tak. Poznałam ciekawe przejścia w szkole. Kto by pomyślał, że szafki 29 i 30, które są ustawione pionowo, naprawdę tworzą drzwi, którymi można przejść na salę gimnastyczną. Przez schowek woźnego można dostać się do biblioteki z której to, jest możliwość wydostania się z budynku szkoły. Ciekawe prawda?
Jednak tajemnice notesu to nie tylko przejścia i obserwacje ludzi. O nie! Carmen, bo tak nazywa się poprzednia właścicielka teraz mojej już szafki, opisuje w czerwonym dzienniku swoje wybryki. Gdy miała sprawdzian z biologii, na który nikt nic nie umiał, zmieniła papier w drukarce, którą używa się do drukowania testów. W efekcie cała klasa na kartkach miała ściągi, które można było zobaczyć włączając lampkę na ławce. Nie mam [pojęcia jak ona to zrobiła, ale mam nadzieję, że to później wszystko opisze.
Dziewczyna opisuje też ciekawe miejsca na mieście i źródła z których można dostać np. prochy, odpowiedzi do testów, nielegalne części do aut i motorów itd. Większość mi się nie przyda, ale cóż wiedze warto mieć.
Nie wiem co tam jeszcze przeczytam, ale jestem strasznie ciekawa i nie mogę się doczekać co tam będzie.
-Hill! – prawie krzyknęła nauczycielka, przerywając moją rozmowę z Channel.
-Tak? – spytałam zdziwiona.
-Rozmawiasz całą lekcje. Mam nadzieję, że na jakiś poważny temat, jak na przykład  trygonometria.
-Raczej rozmawiałyśmy o nowych botkach od Gucciego, ale trygonometria też może być – zażartowałam, przybijając z przyjaciółką piątke.
-Kara – warknęła nauczycielka. Wywróciłam oczami i rozejrzałam się po klasie. Wszyscy cicho chichotali, a w szczególności Arianna. Miała taki słodki cieniutki śmiech, który powodował uśmiech na mojej twarzy. Nagle mój telefon zawibrował. Odblokowałam ekran i zauważyłam nieprzeczytaną wiadomość:
,,Brawo mój przestępco. Chcesz towarzystwa? :D”
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na brązowookiego nadawcę wiadomości.
,,Jeśli chcesz :D Obserwuje cię, więc działaj” odpisałam i oglądałam przebieg wydarzeń. Justin wstał jakby nigdy nic i podszedł do drzwi. Nauczycielka spojrzała na niego srogo i zapytała:
-Co ty wyprawiasz Bieber?
-Po pierwsze nie po nazwisku pani Hood, a po drugie do kibla.
-Jak ty się wyrażasz młody człowieku! – krzyknęła – Wracaj na miejsce i nie zwracaj się tak do mnie ani nie używaj takich słów. Mówi się ubikacja.
-Kibel , ubikacja co za różnica? Mogłem też  użyć słowa klop, może bardziej pani pasuje? – powiedział wzruszając ramionami. Cała klasa już ledwo wytrzymywała próbując się nie śmiać. Jednak Ari nie dała rady i usłyszeliśmy słodki chichot, który zaraził wszystkich.
-Cisza – wrzasnęła nauczycielka – Bieber kara. Grande ty dostajesz uwagę za prowokowanie klasy.
-Ale proszę pani – załkała czerwono włosa. Pani oblizała usta i odpowiedziała:
-Przykro mi Grande, ale nie mogło ci to ujść … - przerwała na chwile, gdy Ari ledwo już trzymała się na krześle. Była tak blisko płaczu.
-No dobrze, nie dostaniesz uwagi – powiedziała zdenerwowana nauczycielka.
-Jeeej – zaśmiała się Ari i usiadła wygodnie uradowana. Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwia. Justin natomiast śmiejąc się wrócił na miejsce.
Pod koniec lekcji nauczycielka kazała mi i szatynowi zostać na przerwie. Niechętnie zgodziliśmy się. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wyszli oprócz naszej dwójki. Podeszliśmy do biurka, a nauczycielka zaczęła:
-Co wy chcecie udowodnić?
-Yy… O co pani chodzi? – spytałam zdezorientowana.
-Dobrze wiesz. Na mojej lekcji prawie nigdy nie było takich sytuacji. Dajesz zły przykład Vannesso, czego dowodem jest zachowanie pana Biebera.
-Czemu do mnie po nazwisku, a do niej po imieniu? – jęknął niezadowolony Juss. Zaśmiałam się cicho i niekontrolowanie złapałam go za ręke. Od razu zdziwiony na mnie spojrzał, na co ja puściłam jego dłoń.
Na nasze nieszczęście nauczycielka zauważyła mój gest i zakryła usta ręką.
-Teraz wiem o co tu chodzi. Chcieliście razem odbyć kare, czyż nie?
-Nie – powiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Nie gadaj głupot młoda damo. Widziałam jak przed chwilą złapałaś pana Biebera za rękę…
-Co? – spytałam. Czas by spróbować zdezorientować nauczycielkę i wmówić jej, że niedowidzi – Chyba się coś pani pomyliło. Ja nie chwyciłam jego ręki. Chyba się coś pani przewidziało.
-Dobrze wiem co widziałam.
-No chyba nie, skoro ja mówię że nic nie zrobiłam. Justin czy chwyciłam cię za ręke?
-Nie. Niby kiedy? – spytał rozumiejąc o co mi chodzi.
-Przecież ja widziałam, że wy…  Przed chwilą… – jąkała się nauczycielka.
-Nie wiem czy powinnam, ale przyda się pani wizyta u okulisty.
-Przecież widziałam, że chwyciłaś go za dłoń.
-Powtórzę ostatni raz. Nie chwyciłam go za ręke – powiedziałam powoli i wyraźnie, kładąc osobny nacisk na każde słowo.
-Oh – westchnęła zakłopotana nauczycielka.
-Więc możemy iść? – spytał Justin.
-Nie. Musze wyznaczyć wam karę za wasze niedorzeczne zachowanie na lekcji.
-Co takiego zrobiliśmy? – spytałam, powstrzymując się od śmiechu. Ona naprawdę uwierzyła, że ma coś ze wzrokiem i nie chwyciłam szatyna za ręke. Może uda się to nam drugi raz.
-Jak to co? Byłaś niegrzeczna, a Bieber beztroski i nieusłuchany ładnie mówiąc.
-Nieprawda. Zażartowałam, a to nic złego. Ja bardzo lubie trygonometrie, o której na serio rozmawiałam z Channel. Ona średnio rozumie i dlatego coś jej tłumaczyłam. Justin chciał iść do łazienki. Spytał się, a potem wstał. Nie jego wina, że pani nie usłyszała –powiedziałam udając poważną. Szatyn opuścił głowę, próbując nie zacząć się głośno śmiać.
-Nie wmówisz mi chyba, że zdawało mi się …
-Proszę pani, z całym szacunkiem, ale właśnie pani ,,zauważyła” – zrobiłam cudzysłów w powietrzu – że złapałam tego chłopka za reke o tak – chwyciłam Jussa i ścisnęłam jego dłoń. Po chwili puściłam i powoli dodałam:
-Mogło się pani też tamto przewidzieć. Nie chce być niegrzeczna, ale czy pani ma gorączkę może?
-Vannesso – uniosła się pani Hood i dotknęła swojego czoła. Los chciał nam pomóc. – Oh rzeczywiście, jestem trochę ciepła.  Możecie iść – powiedziała powoli i usiadła na krześle, sięgając po torebkę. Szybkim krokiem wyszliśmy z sali. Gdy byliśmy już daleko od klasy szatyn zawołał:
-Jesteś genialna.
-Zdarza mi się – zażartowałam i odgarnęłam włosy jak jakaś diwa.
-Nie wierzę, że Hood dała się nabrać.
-Ma się ten talent aktorski. Ty prawie wszystko zepsułeś.
-Wiesz jak trudno było się nie śmiać. Ona była jak marionetka w twoich rękach.
-Nie przesadzajmy. Robiła to co chciałam, ale miała troche własnej woli. Ja tylko jej pomogłam odkryć, że nie jest z nią najlepiej.
Oboje zaczęliśmy się głośno śmiać. Nagle podszedł do nas Jake:
-Co was tak śmieszy?
Popatrzeliśmy po sobie, po czym wciąż chichocząc opowiedzieliśmy wszystko blondynowi.
-Ty masz prawdziwy talent. Ona naprawdę się nabrała?  - spytał trzymając się za brzuch.
-Tak. Może jeszcze pójdzie na urlop – zaśmiałam się i rozejrzałam po korytarzu. Właśnie w naszą stronę zmierzały dwie osoby. Nie znałam ich zamiarów i szczerze mówiąc bałam się je poznać. 




Przepraszam, że taki krótki, ale KTOŚ ( :p ) mnie popędzał. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam i rozdział się podoba :) Następny pojawi się może w czwartek, a jeśli nie to w piątek :) A i kolejny rozdział = 8 komentarzy :) Całuje Shawty :*

8 komentarzy: