**Justin**
Na schodach, gdy
szedłem na dół, zaczepiła mnie Ashley. Ta dziewczyna jest moją najlepszą
przyjaciółką i ciągle mnie zaskakuje. Ta ilość energii, entuzjazm nawet w
najgorszych sytuacjach sprawia, że się uśmiecham. Ashley jest mądra, zabawna i
umie słuchać, co bardzo jej się cenni. Gdyby nie to, że jest moją daleka
kuzynką, próbowałbym zdobyć jej względy i zostać jej chłopakiem. Ta dziewczyna
każdego potrafi pocieszyć i zarazem rozśmieszyć. Jesat po prostu kochana i w
wielu sytuacjach mi pomaga. Gdyby nie ona Vannessa nie byłaby moją dziewczyną,
Jake nie byłby moim kumplem i zarazem drugim najlepszym przyjacielem.
Zawdzięczam jej naprawde wiele rzeczy, ale te wymienione są chyba
najważniejsze.
Gdy mam doła, Ashley
zawsze mi pomaga, zabierając mnie w jakieś miejsce bym zapomniał o problemach. Najczęściej
bierze mnie na dach jednego z najwyższych hoteli w Miami, który należy do jej
wujka. Widać stamtąd całe miasto, a ten widok potrafi mnie wyciszyć.
Ashley również jako
jedyna od początku wiedziała i mnie i Vann. Powiedziałem jej wszystko, bo wiem
że mogę ufać jej bezgranicznie i nie zdradzi moich sekretów.
-Widzimy się jutro po
szkole? Dawno się nie spotykaliśmy – powiedziała ciepło i dodała ciszej – Chce
znać szczegóły związku – puściła mi oczko.
-Przestań. Spotkamy
się – pokazałem rząd moich białych zębów. – Może tam gdzie zwykle o 18 ?
-Dach? – bardziej
stwierdziła niż spytała – Okej.
Gdy byliśmy już przy
jej szatni, opuściła mnie, a ja udałem się na sale, gdzie była szatnia dla
chłopaków. Wchodząc na sale, mój wzrok powędrował na trybuny, gdzie siedziała
śliczna szatynka o brązowych oczach. Uśmiechnąłem się do niej. Gdy tylko
zauważyła mój gest odwzajemniła go po czym wstała i zeszła z trybu. Z początku
szła w moją strone, lecz jednak przeszła obok, szepcząc mi do ucha:
-Chciałbyś – na mojej
twarzy pojawił się grymas, a zaraz po nim śmiech. Przewróciłem oczami, po czym
poszedłem do szatni.
****
Było w pół do
osiemnastej, a ja wciąż nie byłem ubrany. Dopiero co wyszedłem z łazienki i w
samym ręczniku stałem przed garderobą. Już wybierałem T-shrt, gdy nagle
dostałem sms’a:
Od Scooter:
Uważaj teraz jak gdzieś wychodzisz. Dowiedziałem się, że TMZ
chcą jakieś nowe newsy o Tobie, więc jeszcze raz powtarzam UWAŻAJ na to co
robisz. Pilnuj się młody.
Moje brwi powędrowały
w górę. ,,Czy oni nigdy nie dadzą mi spokoju?!” pomyślałem i wywróciłem oczami.
-To teraz wiem co
ubrać – zaśmiałem się ironicznie, po czym wyciągnąłem luźne w kroku spodnie,
T-shirt, skórzaną kurtkę, Supry, fullcap’a
i okulary przeciwsłoneczne, wszystko w kolorze czarnym. Po 15 minutach
byłem już ubrany i zbiegłem na dół po schodach.
-Mamo! – krzyknąłem,
wyczekując odpowiedzi.
-Tutaj – odezwała się
z kuchni, gdzie po chwili już byłem.
-Jest coś do
jedzenia?
-Tak. Właśnie
zrobiłam spaghetti, może się skusisz? – spytała podnosząc pokrywkę z garnka z
potrawą. Spojrzałem na ekran mojego IPhona i pokręciłem przecząco głową.
-Nie mam czasu.
Umówiłem się do kina.
-Z Vannessą? –
zapytała z szerokim znaczącym uśmiechem.
-Ze znajomymi –
powiedziałem lekko poirytowany.- dobra, bo nie zdążę. Pa mamo – rzuciłem i
pocałowałem ją w policzek. Chwilę później siedziałem już w moim Range
Rover’rze. Już miałem ruszać, gdy zdałem sobie sprawę, że to auto za bardzo
rzuca się w oczy. Wysiadłem z niego i przesiadłem się do samochodu mamy.
Wyglądał jak zwykła czarna Honda, więc miałem nadzieję, że paparazi mnie nie
znajdą.
Zaparkowałem w małej
uliczce obok kina. Była równo osiemnasta, więc szybko wszedłem do kina, gdzie
czekali już: Jake, Vann, Channel, Glien, Arianna i … Moje mięsnie od razu się
napięły, gdy zdałem sobie sprawę, że z nimi stoi James.
-Co ty tu robisz? –
warknąłem w kierunku szatyna.
-O w końcu jesteś –
powiedział Glien, próbując powstrzymać ciąg przyszłych wydarzeń, które na pewno
nie byłyby przyjemne.
-To jest kino Bieber,
przyszedłem tu na film ze znajomymi-
odpowiedział mi ostrym tonem James.
-Od kiedy moi znajomi
to twoi – odwarknąłem i podszedłem do Vann i Channel.
-Od kiedy wybraliśmy
się razem do kina – powiedział złośliwie, a ja już chciałem mu przyłożyć. Nie
wiem jak to możliwe, ale ten człowiek denerwuje mnie samym byciem. Już byłem
metr od niego, gdy nagle szatynka o brązowych oczach wbiegła między nas.
-Dość. Przyszliśmy
wszyscy razem do kina, więc chodźmy na film okej ?
-Ona ma racje –
powiedział Jake i odciągnął mnie od Jamesa na jeszcze jeden metr.
-Mamy już bilety,
więc idziemy po popcorn i cole i na film – powiedziała głośno i stanowczo
Channel. Bez słowa weszliśmy do środka i kupiliśmy jedzenie. Zaproponowałem,
żebyśmy wzięli zestawy ,,duet”, skoro jest nas ósemka, jednak Ari szybko
wyprowadziła mnie z błędu,
-Nas jest siedmioro –
zachichotała, a ja dokładnie policzyłem.
-Oł… To czemu Glien
nie zaprosiliście dwóch dziewczyn? – spytałem patrząc na niego.
-Zaprosiliśmy i oby
dwie tu teraz są– wskazał na Channel, Vann i Arianne, które stały obok cicho
rozmawiając.
-Czekaj co? –
spytałem zdezorientowany – Przecież my z Jake’iem zaprosiliśmy Vann i Channel…
-Nie… - coś zaczął
mówić James, lecz Channel mu przerwała.
-Musimy wam coś
wytłumaczyć- powiedziała nagle brunetka, a za nią jakby chowała się Vann i
Arianna.
-Byłoby fajnie, bo
nic nie rozumiem z tego – prychnął lekko zdenerwowany Jake.
-Bo mnie zaprosił i
Jake i James, a nie chciałam robić zamieszania, bo w końcu wszyscy razem idziemy
do kina, więc co za różnica z kto zaprosił kogo. Przepraszam, że nic nie
powiedziałam od razu – spojrzała na Jake’a.- Teraz troche mi głupio –
powiedziała biorąc kosmyk włosów za ucho.
-No spoko –
powiedział Glien i popatrzył po wszystkich. Kątem oka zauważyłem, że James
szepcze coś do ucha Vannessy, a ona jest lekko podenerwowana jego słowami.
Grymas pojawił się na mojej twarzy. Nie pozwolę temu dupkowi zawracać głowy
mojej dziewczynie.
-Vann, weźmiesz ze
mną zestaw – zapytałem z lekkim uśmiechem.
-Jasne –
odpowiedziała z równym entuzjazmem i nie patrząc na James’a podeszła do mnie.
-Nie gadaj z nim –
szepnąłem jej do ucha, gdy zbliżyła się do mnie. Na znak zrozumienia mrugnęła
oczami.
-Ej ludzie mamy 5
minut do filmu. Zbieramy się i decydujemy – powiedział James, a ja niechętnie
przyznałem mu rację.
Idealnie zdążyliśmy
na film. Siedzieliśmy Jake, Channel, Ari, Glien, James, Vann i ja.
Wszystko było super.
Nagle szatynka poszła do łazienki. Korzystając z okazji wyszedłem jakąś minute
po niej. W końcu to była jedyna chwila, gdy będziemy sami.
Ostrożnie otworzyłem
drzwi do damskiej łazienki i wszedłem do środka. Vann właśnie myła ręce.
-Hej kochanie –
mruknąłem zbliżając się do niej.
-No hej. Wiesz, że to
damska łazienka tak? – zaśmiała się wycierając mokre dłonie.
-Moje miejsce jest
tam gdzie ty – powiedziałem i pocałowałem ją w nos. Zachichotała i zarzuciła
ręce na moją szyję. Już miałem coś powiedzieć, gdy ktoś powoli otworzył drzwi
od pomieszczenia.
-Szybko chowaj się –
Vann wepchnęła mnie do kabiny. Z uśmiechem usiadłem na klapie i czekałem kiedy
ta osoba wyjdzie, bym mógł wrócić do mojej dziewczyny.
-Co ty tu robisz? –
spytała Vannessa, a w jej głosie można było wyczuć niepokój.
-Musisz mi coś
wyjaśnić – usłyszałem męski głos. Podejrzewałem kto to może być. Chciałem wyjść
z kabiny i odpędzić go, ale coś kazało mi zostać i słuchać.
-A mianowicie …–
prychnęła Vann.
-Dlaczego nie
powiedziałaś Justin’owi, że to ja cię zaprosiłem? Dobry plan z wciśnięciem Ari,
jako drugiej zaproszonej dziewczyny, ale po co? Czemu nie możesz po prostu mu
powiedzieć, że ja cię pierwszy zaprosiłem wtedy pod szkołą? I dlaczego dałaś mu
się zaprosić, gdy wiedziałaś, że jesteś już zajęta?
-To nie jest dobry
moment – spanikowała, a ja byłem już wściekły.
Nie wierzyłem własnym
uszom. Moja dziewczyna mnie okłamała.
Obiecywała, że nie będzie z nim więcej rozmawiać, a na serio dała zaprosić się
do kina i NIC mi o tym nie powiedziała. Jak mogła… To koniec. Nienawidzę kłamstwa, szczególnie u osób
którym ufam. Dosyć tego.
Kopnąłem w drzwi
kabiny i spojrzałem po kolei na James’a i Vann. Chłopak był zdziwiony, a
dziewczyna spanikowana.
-Justin, przepraszam
cię. Ja nie chciałam. Wiedziałam jak zareagujesz i nie chciałam, żebyś się
denerwował. To był pierwszy i ostatni … - mówiła przerażona i smutna, a w jej
oczy zaczęły się szklić.
-Przestań. Jak mogłaś
mnie okłamać? Myślałem, że jesteś inna i potrafisz dotrzymywać obietnic.
Mówiłaś, że więcej się do niego nie zbliżysz, a tak naprawdę dałaś się zaprosić
do kina. Obiecałaś mi to, a wiedziałaś, że już złamałaś słowo. – złapałem się
za głowe. Byłem wściekły – Jak mogłaś mi to zrobić? Jak mogłaś nie powiedzieć
od razu, tylko to zatajać? To koniec – krzyczałem.
-Nie, Justin proszę
cie. Porozmawiajmy.– powiedziała bezradna.
-Wy jesteście razem?
–włączył się zszokowany James.
-Zamknij ryj – warknąłem
do niego, po czym zwróciłem się powrotem do Vann – To koniec z nami. Nie mogę
być z kimś kto mnie okłamuje. Może jeszcze z kimś się spotykałaś co? –
krzyknąłem wściekły
-Co? Przestań.
Widywaliśmy się pięć dni w tygodniu. Cały wolny czas poświęcałam tobie, jak
możesz tak mówić? – powiedziała, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
-Pozostały dwa wolne
dni – warknąłem. – Zresztą teraz to nie ważne. Nie jesteś już moim problemem.
Teraz możesz spokojnie umawiać się z innymi – krzyknąłem i już chciałem
wychodzić gdy dziewczyna złapała mnie za ręke.
-Nie mów tak.
Spanikowałam, wtedy jak mnie zaprosiłeś. Próbowałam to odkręcić z Arianną… -
mówiła gładząc moją ręke, by mnie uspokoić. Szybko wyrwałem ją i powiedziałem
już bardziej smutny niż wściekły:
-Przestań. To koniec
– i wyszedłem z kina. Kilkoro papparazii stało przed kinem i gdy tylko mnie
zauważyli zwariowali. Byli strasznie nachalni, ale jakoś dałem rade ich
odepchnąć i przejść.
Emocje we mnie buzowały. Nie wiedziałem co
robić. Osoba, którą pokochałem okłamała mnie i zawiodła… Wsiadłem do auta i
odjechałem stamtąd. Nie wiem czemu, po moim policzku spłynęła łza. Szybko ją
wytarłem i dodałem gazu. Pojechałem na prywatną plaże, gdzie nikogo zazwyczaj o
tej porze nie było.
**Vannessa**
Usiadłam bezradnie na
zimnych płytkach i zaczełam płakać.
,,Jak mogłaś być
aż tak głupia?” krzyczała moja
podświadomość, jeszcze bardziej mnie dobijając. Schowałam twarz w dłonie. Nagle
poczułam czyjąś ręke na moim ramieniu.
-Wszystko będzie
dobrze. Przepraszam cie za tą awanturę z początku. Nie wiedziałem, że jesteście
razem. – powiedział James. Zrzuciłam jego ręke i spojrzałam na niego wściekła.
-Nikt nie wiedział –
krzyknęłam – właśnie przez ludzi takich jak ty, trzymaliśmy to w sekrecie. A
teraz to koniec i to twoja wina. Nawet nie wiedząc potraficie wszystko
zniszczyć – krzyknęłam i wybiegłam z łazienki. Poszłam cała zapłakana na sale
po torebkę.
-Vann co się stało? –
spytała Channel, która mnie zauważyła. Nic nie odpowiedziałam i zabierając
torebkę, wybiegłam z kina. Było tam kilkoro ludzi z aparatami, którzy zrobili
mi zdjęcia. Nie przejęłam się i dalej kierowałam się wzdłuż ulicy. Nie wiem,
gdzie biegłam, ale chciałam teraz o wszystkim zapomnieć.
,,Czemu mu nie
powiedziałaś” karciłam się w myślach.
Łzy leciały mi po policzkach strumieniami, a poczucie winy nie dawało mi
spokoju. Jak mogłam mu od razu nie powiedzieć i trzymać to w tajemnicy. Wiadomo
było, że to się wyda, ale oczywiście Vannessa musiała sama sprawdzić i
kombinować ,,jak bardzo kłamstwo boli”. Dlaczego ja zawsze musze coś zepsuć,
gdy wszystko zaczyna się układać… Szczęście lubi szybko znikać, szczególnie w
moim przypadku. Nie wiem co ja myślałam, gdy układałam ten głupi plan. Teraz
wszystko zepsułam i nic nie mogę zrobić. Tak strasznie chce cofnąć czas i nie
wpaść na ten beznadziejny pomysł.
,,Musze go
przeprosić” – stwierdziłam idąc ulicą. Byłam już kilka domów od mojego. Nawet
nie chciałam spojrzeć teraz w lustro, bo zapewne wyglądałam tragicznie. Miałam
tylko wielką nadzieję, że mamy nie ma w domu.
Powoli weszłam do
środka i po wyłączeniu alarmu, szybko pobiegłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i
sięgnęłam telefon z torebki. Zalałam się jeszcze bardziej łzami gdy zauważyłam
mnie i Justin’a na tapecie. Miałam kilka nieodebranych połączeń i wiadomości od
Channel i Jake’a. Wciąż płakałam, ale pomimo trzęsących się dłoni napisałam
sms’a do Justin’a. Po tym rzuciłam telefon na toaletkę i schowałam twarz w
poduszce. Po jakimś czasie zasnęłam. Obudziłam się w nocy. Nieprzytomna, przebrałam się w jakąś
luźną długą blukę, a ze starego stroju zostawiłam tylko dół od bielizny. Potem
rzuciłam się na łóżko i oddałam morfeuszowi.
****
Rano usłyszałam
dźwięk otwieranych drzwi, a potem zauważyłam moją mamę zabierającą mi kołdrę.
Jęknęłam głośno i przewróciłam się na drugi bok, lekko się trzęsąc.
-Mamo ja nie chce iść
do szkoły – mruknęłam, kuląc się na łóżku.
-Czemu? – spytała
obojętnie.
-Źle się czuje –
powiedziałam, po czym sięgnęłam po kołdrę, która po wypadnięciu z rąk Elizabeth
upadła na podłogę.
-A co ci jest? –
kolejne obojętne pytanie.
-Głowa mnie boli i
jest mi zimno – powiedziałam okrywając się szczelnie kołdrą. Nie czułam się
chora, ale rzeczywiście ból głowy mi towarzyszył. Był on zapewne spowodowany
wydarzeniami z wczoraj i toną wylanych łez.
Mama podeszła do mnie
i sprawdziła otwartą dłonią moje czoło, a zaraz potem policzki.
-Rzeczywiście jesteś
troche ciepła. Masz dziś coś ważnego w szkole?
-Nie – mruknęłam.
-I nie jesteś w
stanie się uczyć?
-Czuje jakby głowa mi
zaraz miała eksplodować – powiedziałam chwytając jej ręke i przykładając ją
sobie do policzka. Westchnęłam przyjemnie – masz taką fajną zimną dłoń.
-Dobra skarbie. Poleż
dzisiaj, a jeśli ci nie przejdzie jutro pójdziemy do lekarza.
-Okej – powiedziałam
prawie szeptem, i podniosłam się owinięta w kołdrę. Zakręciło mi się w głowie,
ale po chwili było już lepiej więc wstałam i przytuliłam się do mamy. Sekunde
tak stałyśmy, po czym ona odsunęłam się i powiedziała:
-Weź gorącą kąpiel, a
potem zejdź na dół. Będziesz tam już miała zagotowaną wodę, więc wypij herbatę.
Kuruj się kochanie – pocałowała mnie w czoło, po czym wyszła i usłyszałam już
tylko oddalające się kroki.
Niechętnie
powędrowałam w kierunku łazienki. Napuściłam gorącej wody i wlałam wiśniowy
płyn. Zdjęłam ciuchy i weszłam do wody.
Emocje z wczoraj ponownie mnie odwiedziły, a po moich policzkach spłynęło kilka
łez.
-Zjebałaś wszystko –
szepnęłam do siebie i zanurzyłam się w wodzie. Po chwili opanowana wynurzyłam
się i oparłam głowę o krawędź wanny, z wbudowaną miękką pianką, spełniającej
roli poduszki. Nie chciałam wracać do szkoły do końca tygodnia, więc musiałam zadbać
by mój plan się udał. Po kąpieli ubrałam się w czystą bieliznę i zostałam tylko
w niej. W rękę wzięłam bluzkę od spania i zamoczyłam ją w lodowatej wodzie, po
czym tak samo zrobiłam z włosami. Koszulkę wykręciłam i założyłam na siebie.
Było mi tak zimno, ale czego się nie robi dla choroby. Starałam się nie myśleć
już o Justinie i sytuacji w kinie. Skupiłam się na chorobie.
Zbiegłam na dół i
poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z zamrażalnika mnóstwo kostek lodu i wrzuciłam
je do wysokiej szklanki, po czym zalałam je Colą z lodówki. Wylałam wode z
czajnika, by zachować pozór, że piłam herbatę.
Wzięłam szklankę, koc
z salonu i poszłam do sali kinowej. Wybrałam film ,,Niezniszczalni 2” i
rzucając koc obok, włączyłam film. Upiłam duży łyk coli, po czym potarłam
dłońmi o ramiona. Było mi strasznie zimno, ale myślałam o tym, że nie pojdę do
szkoły, co jakoś mnie motywowało.
W jeden czwartej
filmu, zaczynało robić mi się ciepło, więc włączyłam pauze i pobiegłam do
salonu. Podeszłam do ściany pomiędzy kuchnią a tym pomieszczeniem sprawdziłam
na klimatyzatorze jaka jest temperatura w domu.
,,25˚C” – czytam w
myślach i zmieniam na 20˚C. Po chwili wracam do oglądania filmu i po raz
kolejny pocieram dłońmi o ramiona.
-Koniec. Ale
zajebisty film- powiedziałam do siebie i uśmiechnęłam się. Wyłączyłam DVD i
przełączyłam na kablówkę. Akurat włączone było MTV. Właśnie zaczynały się plotki od TMZ. To jest
takie zabawne, bo połowa z tego to brednie. Wzięłam łyk mojej zimnej coli i
wsłuchałam się w to co mówi prezenterka:
-Wczoraj wieczorem,
miało miejsce dość dziwne zdarzenie. Justin Bieber, światowa gwiazda,
spowodował łzy u dziewczyny, która przynajmniej nie była mu obojętna jeszcze
kilka dni temu – wszystko z moich ust wytrysnęła jak z gejzeru, a ja szerzej
otworzyłam oczy. Na ekranie było moje zdjęcie i Justina, sprzed kilku dni, gdy
poszliśmy na kawe do Starbucks’a. Potem było jedno zdjęcie, jak wychodzi
wkurzony z kina. Zrobiłam pauzę, żeby mu się bardziej przyjrzeć. Łzy mimowolnie
zaczęły spływać po moich policzkach, gdy zauważyłam, że całe oczy Bieber’a były
szklane, jakby chciał płakać.
-Dlaczego ja mu to
zrobiłam? – cicho zaszlochałam i kliknęłam przycisk na pilocie, żeby wszystko
szło dalej. Na ekranie tym razem pojawiłam się ja. Byłam cała zapłakana.
Schowałam twarz w dłonie, gdy po raz kolejny pokazali zdjęcie moje i Justin’a,
ale tym razem z początku spotkania w kinie. Szeptał mi wtedy do ucha, co
prezenterka skomentowała tak:
-Widać, że coś między
nimi było. Dowiedzieliśmy się, że piękna, prawdopodobnie, była dziewczyna
Justin’a Bieber’a to Vannessa Hill, córka prezesa linii hoteli Holiday Inn
Select. Widać, że Biebes ma traf do dziewczyn, jednak co wydarzyło się w kinie?
Cokolwiek było przedtem, raczej na pewno zakończyło się…
Wyłączyłam telewizor, po czym wybuchłam jeszcze
większym płaczem. Wtuliłam się w koc i poduszkę, po czym postarałam się zasnąć. No i jest kolejny :) Mam prośbe! Każdy kto czyta niech napisze tylko DZIŚ komentarz :) Proszę to dla mnie bardzo ważne!
świetny rozdział !:3
OdpowiedzUsuńZajebisty!!!!!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :3
OdpowiedzUsuńCzytamy
OdpowiedzUsuńniezły sposób na chorobe :)
OdpowiedzUsuńGenilany!!!! <3
OdpowiedzUsuńI <3 it!
Czytam i przez ostatni tydzień byłam w internacie gdzie nie miałam dostępu do internetu, więc zobaczyć nowy rozdział to było bardzo przyjemne.
OdpowiedzUsuń