29.09.2013

Rozdział 24 ,,Powoli podeszłam do niego i szepnęłam do jego ucha:"




Jakiś czas potem poszłam na górę i rzuciłam się na łóżko. Sięgnęłam z podłogi torbę do szkoły i wyjęłam z niej czerwony notes.  Trzymałam go chwilę w dłoniach po czym zdecydowanym ruchem otworzyłam go na stronie, którą ostatnio czytałam. Szybko przeczytałam tekst, by sprawdzić gdzie konkretniej skończyłam. Następnie przekartkowałam cały notes w poszukiwaniu jakich kol wiek adresów. Nic. Zdziwiłam się troche, bo nawet we wstępie Carmen mówi o położeniu różnych miejsc. Powtórzyłam moją poprzednią czynność, lecz znowu nic nie znalazłam. Zrobiłam tak jeszcze kilka razy, jednak nie zauważyłam żadnych adresów. Jakby po prostu ich tam nie było. Zamknęłam notes i zaczęłam stukać palcami w jego okładkę, by zastanowić się co powinnam teraz zrobić.
Mogłabym zadzwonić do Justin’a i najzwyczajniej w świecie się zapytać, ale to byłoby dziwne. Pomyślcie:
,,Hej Justin. Mam takie pytanie. Gdzie odbywają się wyścigi, bo chciałabym wiedzieć czemu trzymasz to w sekrecie przede mną!”
To nawet beznadziejnie brzmi. Mogłabym też zadzwonić do Channel, ale coś czuje, że jest zajęta. Wspominała coś o wyjeździe rodzinnym, więc nie chce jej zakłócać wycieczki.
Jeszcze jedną opcją był Jake, ale on na sto procent powiedziałby wszystko Justin’owi.
Wciąż stukając o okładkę usłyszałam dziwny dźwięk. Przerwałam na chwilę uderzanie opuszkami o notes i pogładziłam jego powierzchnię. Znów ten dźwięk tylko cichszy. Ponownie zastukałam. Coś musiało być wewnątrz okładki. Otworzyłam notes na początku i wodziłam palcami po jego krawędzi. Zrobiłam tak też z okładką na końcu. Tam wyczułam coś dziwnego. Jedna krawędź była jakby nie doklejona. Lekko podważyłam ją, by jakby coś nie zepsuć okładki. Robiłam coraz większą szparę między warstwami, aż w końcu wypadła z niej karteczka złożona na trzy. Odłożyłam notes, skupiając się w całości na małym kawałku papieru. Rozkładałam go powoli z nadzieją, że znajdę tam adresy. Niestety lekko się rozczarowałam, bo nie było tam żadnych numerów, ani nazw ulic. Jednak była tam adres strony z notesu. Otworzyłam zeszyt na określonej stronie i zauważyłam link. Definitywnie musiało to być to, czego potrzebowałam. Włączyłam szybko laptopa, po czym wpisałam adres strony internetowej. Nagle na ekranie pojawiła się lista. Był tam adresy różnych miejsc w Miami. Szybko poszukałam miejsca, które mnie interesowało. Gdy znalazłam od razu wpisałam adres w komórkę, by nie musieć już sprawdzać ponownie. Następnie na wszelki wypadek wykasowałam z historii adres tej strony. Potem wróciłam na łóżko i schowałam powrotem karteczkę do notesu, który natomiast wsadziłam do torebki uszykowanej by wziąć ją dziś wieczorem.
Jakieś dziesięć minut później poszłam szykować cichy. Zostały już cztery godziny do wyścigów. Musiałam jeszcze tylko coś wymyśleć,  co powiedzieć mamie. Postanowiłam ,,iść spotkać się z kolegą”. Gdyby mama zapytała co z Justinem, to powiem, że może on też będzie.  W sumie to prawda i wcale nie kłamię. Jak po prostu omijam pewne fakty.
Wersja zdarzeń jest, adres jest, ale nie mam ciuchów. Poszłam do garderoby i zaczęłam przeszukiwać ubrania, w celu znalezienia perfekcyjnych na tą okazję. W między czasie weszła moja mama.
-Co tu robisz? – spytała nagle za moimi plecami.
-Mamo przestraszyłaś mnie – zaśmiałam się i odwróciłam w jej stronę. – Bo wiesz chciałabym dziś o dwudziestej wyjść – uśmiechnęłam się słodko – Umówiłam się z kolegą.
-Od kiedy Justin to kolega? – powiedziała moja mama podnosząc brew do góry.
-Z innym kolegą, Jake – wymyśliłam na szybko – Justin być może też tam będzie. Raczej na pewno. Chcę mu zrobić jakby niespodziankę. – uśmiechnęłam się i odwróciłam powrotem do wieszaków z ubraniami. Usłyszałam, jak moja rodzicielka wzdycha, a następnie podchodzi do mnie. Chwyciła jedną z moich marynarek, dokładniej czarną skórzaną i podała mi ją:
-Leć, ale o dwudziestej drugiej masz być najpóźniej w domu.
-Jasne, a może trzydzieści po ? – powiedziałam próbując przekonać ją do dania mi więcej czasu.
-Piętnaście po i ani minuty dłużej – powiedziałam poważnie mama.
-Dziękuje – przytuliłam ją, po czym chwyciłam wieszak z marynarką, który trzymała – Czyli mówisz, że to?
-Tak – uśmiechnęła się i dodała stojąc już w drzwiach garderoby – Tylko się pospiesz, bo zostały ci dwie i pół godziny, a ty jeszcze musisz zjeść obiadokolację, co wiadomo jak długo trwa – jęknęłam w reakcji na jej słowa i chwyciłam wieszaki z całym zestawem (http://stylowi.pl/8883809) .
-Gotowe. Idziemy jeść. – zaśmiałam się i razem poszłyśmy na dół.
****
-Dziękuje to tutaj – powiedziałam do taksówkarza i podałam mu pieniądze. Dalej wyszłam z samochodu i powoli skierowałam się w stronę muzyki. Otaczał mnie ciemny las, jedyne światło wystawało zza drzew przede mną. Muzyka coraz to bardziej się nasilała, a ja usłyszałam już pierwsze krzyki. Nagle stanęłam przed tłumem ludzi. Wyglądało to trochę jak wyścigi z filmu ,,Szybcy i Wściekli”. Spora grupa osób tańczyła przy odpicowanych samochodach, inna zebrała się wokół motorów, a jeszcze następna siedziała na dość dużym bloku kamienia.
Rozejrzałam się i na początek postanowiłam pójść w stronę największego tłumu. Poruszałam się między ludźmi oglądając auta. Zatrzymałam się przy jednym, który bardzo przypominał auto Justin’a. Rozejrzałam się za kierowcą, który jak spostrzegłam zagadywał jakieś dwie dziewczyny. Wybrał sobie łatwy cel, bo były to jakieś tępe plastikowe blondyny, szczerzące się na każde jego najkrótsze słowo.  Wywracając oczami poszłam dalej. Gdy wydostałam się już z tego tańczącego tłumu, poszłam w stronę bloku. Byłam pewna, że jeśli pójdę w stronę motorów, znajdę Justin’a, który zrobi mi awanturę, czemu tu jestem. Zrezygnowałam z tego i poszłam na blok. Było tam kilka par, jakieś trzy dziewczyny i sześciu kolesi gapiących się na każdą ,,laskę”  w zasięgu ich wzroku. Ignorując ich, weszłam po wykutych schodkach na skałę i usiadłam na jej krawędzi wszystko dokładnie obserwując. Im dłużej to wszystko oglądałam, tym byłam bardziej zdziwiona, co Justin może tutaj robić. To do niego nie pasowało. W szkole wydawał się być taki spokojny, opanowany i bezpieczny, a to miejsce było prawie całkowicie przeciwnością jego charakteru. Jednak znalazłam jedną wspólną cechę. Justin kocha szybkość, samochody i motory, co całkowicie uosabiało się z tym miejscem, a nawet pokrywało.
Nagle zauważyłam bardzo ciekawą postać. Blondyn o niebiesko-zielonych oczach, ubrany w t-shirt i koszulę w kratę przyciągnął moją uwagę.
-Jake – szepnęłam do siebie. Śledziłam go wzrokiem, mając nadzieję, że doprowadzi mnie do Justina. Nie myliłam się. Jednak szatyn wyglądał… inaczej. Miał na sobie czarne skórzane spodnie, kurtkę  i Supry w takim samym kolorze oraz biały t-shirt. Na jego szyi był złoty wisior, który idealnie komponował się z całością. Gdyby nie te oczy i oczywiście fryzura, nie poznałabym go. 
Ktoś nagle krzyknął ,,dziesięć minut” i większość ludzi zebrała się wokół motorów. Tak jakby w szeregu stały cztery motory. Na jednym siedział Justin, a na innych jacyś goście. Zauważyłam, że Justin ostro patrzy na ostatniego zawodnika jak mniemam. Ten wykorzystał to i zawołał jakąś dziewczyne, która usiadła mu na kolanach i zaczęła go całować. Szatyn się wkurzył i odwrócił wzrok. Miałam ochotę tam podejść i zrobić to samo, tylko że z Justinem, żeby ten drugi pożałował. Patrzyłam też na innych zawodników, których mój chłopak chyba lubił, bo coś tam do nich gadał.
Momentalnie usłyszałam dźwięk mojego Iphona. Wyjęłam go z torebki i odczytałam krótką wiadomość.
Od: Justin <3<3<3
,,Kocham Cię :*”
Uśmiechnęłam się czytając to i spojrzałam na niego. Wyraźnie jego kąciki ust powędrowały w górę i czekał na odpowiedź. To chyba była chwila, żeby mu się pokazać.  Wstałam i otrzepałam spodnie, po czym zeszłam po schodkach i skierowałam się w tłum. Zatrzymałam się w tłumie za Jussem i wysłałam mu wiadomość, bacznie obserwując jego reakcję.
Do: Justin <3<3<3
,,Ja też :* Zaraz zobaczysz jak bardzo :>”
Chłopak zaczął się rozglądać na prawo i lewo, lecz nie spojrzał za siebie. Powoli podeszłam do niego i szepnęłam do jego ucha:
-Tęskniłeś?
Justin momentalnie się odwrócił, a w jego oczach pojawiły się małe święcące iskierki.
-Co ty tu robisz? – powiedział dziwnym tonem i obszedł motor, po czym podszedł do mnie i objął mnie w talii.
-Ciebie też miło widzieć – zaśmiałam się i wyjrzałam przez ramię szatyna, czy tamten się patrzy. Wiecie o którego chłopaka mi chodzi.
-Ale jak ty tutaj? – zająknął się.
-Kocham Cię – szepnęłam i złączyłam nasze usta. Nie musiałam długo czekać, żeby Justin odwzajemnił pocałunek. Przełożyłam jedną dłoń na jego twarz, lekko gładząc kciukiem jego szczękę.
-Kogo ja tu widzę? – usłyszałam głos Jake’a i oderwałam się od szatyna.
-Widzisz mnie, Jake. We własnej osobie – zażartowałam i przywitałam się z nim całusem w policzek. Oczywiście Justin nawet mnie nie puścił, żebym spokojnie się przywitała z blondynem.
-Kto to ten ostatni – szepnęłam do brązowookiego, ale tak, żeby Jake też usłyszał.
-To Drake. Najgorszy, najbezczelniejszy i najgłupszy typ jakiego znam – warknął Justin- Ale nie zmieniaj tematu. Co ty tu robisz? I jak mnie tu znalazłaś? -  spytał tonem dośc nieprzyjemnym dla mojego ucha. Już miałam odpowiadać, gdy jakiś głos powiedział:
-ZOSTAŁY DWIE MINUTY DO WYŚCIGU, zbierajcie się wszyscy przy starcie zaraz ZACZYNAMY.
-Powiem ci później obiecuję, ale teraz wygraj wyścig – pocałowałam go w policzek i odsunęłam się. Justin uśmiechnął się i wsiadł na swój motor, podjeżdżając do lini startu, jak inni zawodnicy. Stanęłam koło Jake’a i razem poszliśmy pod metę, która była też początkiem trasy.
Tajemniczy głos, jak później się okazało DJ’a, informował na co 15 sekund ile aktualnie zostało do rozpoczęcia wyścigu. Cały czas obserwowałam Justin’a, który starał się uspokoić myśli i zostawić sobie zapasy adrenaliny na samą jazdę.
-Uwaga! – krzyknął DJ, przedłużając każdą samogłoskę w wyrazie. Nagle jakiś metr przed środkowymi motocyklistami stanęła Miley Cyrus. Otworzyłam szeroko oczy, bo nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę ona. Miała na sobie mało, ale jej strój był wyzywający jak zwykle ostatnimi czasy. Uśmiechnęła się do Justin’a, co lekko mnie zdenerwowało, ale po chwili pomyślałam, że mogą się znać. Popularni ludzie w końcu się znają, a po za tym ona jest piosenkarką, on jest piosenkarzem, więc wszystko schodzi do jednego. Justin nawet ostatnio wspominał o jakimś ich duecie, ale nie jestem pewna.
-Gotowi? – krzyknęła pytająco dziewczyna, a dźwięk odpalanych silników rozbrzmiał wszystkim w uszach. Spojrzałam na Jussa i uśmiechnęłam się. Akurat jego oczy spotkały moje, co również na jego twarzy wywołało ten sam gest.
-Do startu – przeciągała Miley, a Justin odwrócił wzrok w stronę drogi. Dziewczyna trzymała obydwie ręce w górze. Nagle szybko opuściła je robiąc przed sobą duże półkula i krzyknęła:
-START – zawodnicy ruszyli z piskiem opon i podniesionymi przednimi kołami.
Czułam, że Justin da radę. Musiał jechać jakieś trzysta metrów do ledwo dla mnie widocznych beczek, tam skręcić mocno w lewo, jednocześnie zawracając. Później musiał już tylko wrócić drugim pasem i wygrać. Tylko jest jeden mały problem. Łatwiej to wszystko powiedzieć niż zrobić.
Z daleka widziałam jak Justin rywalizuje z Drakiem, który najwidoczniej był niezłym kierowcą. Pozostali dwaj zawodnicy walczyli ze sobą nawzajem jakieś osiem albo dziesięć metrów za prowadzącymi.
-Jezu – wymsknęło mi się gdy przekraczali zakręt. Moje mamrocecie usłyszał Jake.
-Spokojnie. Justin wie co robi, w końcu to walka o mistrzostwo.
-Jakie mistrzostwo? – przerwałam mu i zwróciłam się w jego stronę, chwilowo odrywając wzrok od wyścigu. 







Co sie z Wami dzieje? 2 komentarze pod ostatnim rozdziałem! TYLKO DWA ? Skoro tak sie dzieje, to żeby pojawił się następny musi być 5 komentarzy pod tym rozdziałem. Tak. Znów wracamy do zabawy :)

6 komentarzy:

  1. Genialny! *.*
    Kocham tego bloga i nie mogę się doczekać nexta! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jak zwykle :3

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo jaaa ale czadd akcja sie robi coraz lepsza dawaj szybko nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie prejmuj sie iloscia komentarzy twoj blog jest super ;)

    OdpowiedzUsuń