Jakiś czas potem
poszłam na górę i rzuciłam się na łóżko. Sięgnęłam z podłogi torbę do szkoły i
wyjęłam z niej czerwony notes. Trzymałam
go chwilę w dłoniach po czym zdecydowanym ruchem otworzyłam go na stronie,
którą ostatnio czytałam. Szybko przeczytałam tekst, by sprawdzić gdzie
konkretniej skończyłam. Następnie przekartkowałam cały notes w poszukiwaniu
jakich kol wiek adresów. Nic. Zdziwiłam się troche, bo nawet we wstępie Carmen
mówi o położeniu różnych miejsc. Powtórzyłam moją poprzednią czynność, lecz
znowu nic nie znalazłam. Zrobiłam tak jeszcze kilka razy, jednak nie zauważyłam
żadnych adresów. Jakby po prostu ich tam nie było. Zamknęłam notes i zaczęłam
stukać palcami w jego okładkę, by zastanowić się co powinnam teraz zrobić.
Mogłabym zadzwonić do
Justin’a i najzwyczajniej w świecie się zapytać, ale to byłoby dziwne.
Pomyślcie:
,,Hej Justin. Mam
takie pytanie. Gdzie odbywają się wyścigi, bo chciałabym wiedzieć czemu
trzymasz to w sekrecie przede mną!”
To nawet
beznadziejnie brzmi. Mogłabym też zadzwonić do Channel, ale coś czuje, że jest
zajęta. Wspominała coś o wyjeździe rodzinnym, więc nie chce jej zakłócać wycieczki.
Jeszcze jedną opcją
był Jake, ale on na sto procent powiedziałby wszystko Justin’owi.
Wciąż stukając o
okładkę usłyszałam dziwny dźwięk. Przerwałam na chwilę uderzanie opuszkami o
notes i pogładziłam jego powierzchnię. Znów ten dźwięk tylko cichszy. Ponownie
zastukałam. Coś musiało być wewnątrz okładki. Otworzyłam notes na początku i
wodziłam palcami po jego krawędzi. Zrobiłam tak też z okładką na końcu. Tam
wyczułam coś dziwnego. Jedna krawędź była jakby nie doklejona. Lekko podważyłam
ją, by jakby coś nie zepsuć okładki. Robiłam coraz większą szparę między
warstwami, aż w końcu wypadła z niej karteczka złożona na trzy. Odłożyłam
notes, skupiając się w całości na małym kawałku papieru. Rozkładałam go powoli
z nadzieją, że znajdę tam adresy. Niestety lekko się rozczarowałam, bo nie było
tam żadnych numerów, ani nazw ulic. Jednak była tam adres strony z notesu.
Otworzyłam zeszyt na określonej stronie i zauważyłam link. Definitywnie musiało
to być to, czego potrzebowałam. Włączyłam szybko laptopa, po czym wpisałam
adres strony internetowej. Nagle na ekranie pojawiła się lista. Był tam adresy
różnych miejsc w Miami. Szybko poszukałam miejsca, które mnie interesowało. Gdy
znalazłam od razu wpisałam adres w komórkę, by nie musieć już sprawdzać
ponownie. Następnie na wszelki wypadek wykasowałam z historii adres tej strony.
Potem wróciłam na łóżko i schowałam powrotem karteczkę do notesu, który
natomiast wsadziłam do torebki uszykowanej by wziąć ją dziś wieczorem.
Jakieś dziesięć minut
później poszłam szykować cichy. Zostały już cztery godziny do wyścigów.
Musiałam jeszcze tylko coś wymyśleć, co
powiedzieć mamie. Postanowiłam ,,iść spotkać się z kolegą”. Gdyby mama zapytała
co z Justinem, to powiem, że może on też będzie. W sumie to prawda i wcale nie kłamię. Jak po
prostu omijam pewne fakty.
Wersja zdarzeń jest,
adres jest, ale nie mam ciuchów. Poszłam do garderoby i zaczęłam przeszukiwać
ubrania, w celu znalezienia perfekcyjnych na tą okazję. W między czasie weszła
moja mama.
-Co tu robisz? –
spytała nagle za moimi plecami.
-Mamo przestraszyłaś
mnie – zaśmiałam się i odwróciłam w jej stronę. – Bo wiesz chciałabym dziś o
dwudziestej wyjść – uśmiechnęłam się słodko – Umówiłam się z kolegą.
-Od kiedy Justin to
kolega? – powiedziała moja mama podnosząc brew do góry.
-Z innym kolegą, Jake
– wymyśliłam na szybko – Justin być może też tam będzie. Raczej na pewno. Chcę
mu zrobić jakby niespodziankę. – uśmiechnęłam się i odwróciłam powrotem do
wieszaków z ubraniami. Usłyszałam, jak moja rodzicielka wzdycha, a następnie
podchodzi do mnie. Chwyciła jedną z moich marynarek, dokładniej czarną skórzaną
i podała mi ją:
-Leć, ale o
dwudziestej drugiej masz być najpóźniej w domu.
-Jasne, a może trzydzieści
po ? – powiedziałam próbując przekonać ją do dania mi więcej czasu.
-Piętnaście po i ani
minuty dłużej – powiedziałam poważnie mama.
-Dziękuje –
przytuliłam ją, po czym chwyciłam wieszak z marynarką, który trzymała – Czyli
mówisz, że to?
-Tak – uśmiechnęła
się i dodała stojąc już w drzwiach garderoby – Tylko się pospiesz, bo zostały
ci dwie i pół godziny, a ty jeszcze musisz zjeść obiadokolację, co wiadomo jak
długo trwa – jęknęłam w reakcji na jej słowa i chwyciłam wieszaki z całym
zestawem (http://stylowi.pl/8883809) .
-Gotowe. Idziemy
jeść. – zaśmiałam się i razem poszłyśmy na dół.
****
-Dziękuje to tutaj –
powiedziałam do taksówkarza i podałam mu pieniądze. Dalej wyszłam z samochodu i
powoli skierowałam się w stronę muzyki. Otaczał mnie ciemny las, jedyne światło
wystawało zza drzew przede mną. Muzyka coraz to bardziej się nasilała, a ja
usłyszałam już pierwsze krzyki. Nagle stanęłam przed tłumem ludzi. Wyglądało to
trochę jak wyścigi z filmu ,,Szybcy i Wściekli”. Spora grupa osób tańczyła przy
odpicowanych samochodach, inna zebrała się wokół motorów, a jeszcze następna
siedziała na dość dużym bloku kamienia.
Rozejrzałam się i na
początek postanowiłam pójść w stronę największego tłumu. Poruszałam się między
ludźmi oglądając auta. Zatrzymałam się przy jednym, który bardzo przypominał
auto Justin’a. Rozejrzałam się za kierowcą, który jak spostrzegłam zagadywał
jakieś dwie dziewczyny. Wybrał sobie łatwy cel, bo były to jakieś tępe
plastikowe blondyny, szczerzące się na każde jego najkrótsze słowo. Wywracając oczami poszłam dalej. Gdy
wydostałam się już z tego tańczącego tłumu, poszłam w stronę bloku. Byłam
pewna, że jeśli pójdę w stronę motorów, znajdę Justin’a, który zrobi mi
awanturę, czemu tu jestem. Zrezygnowałam z tego i poszłam na blok. Było tam
kilka par, jakieś trzy dziewczyny i sześciu kolesi gapiących się na każdą
,,laskę” w zasięgu ich wzroku. Ignorując
ich, weszłam po wykutych schodkach na skałę i usiadłam na jej krawędzi wszystko
dokładnie obserwując. Im dłużej to wszystko oglądałam, tym byłam bardziej
zdziwiona, co Justin może tutaj robić. To do niego nie pasowało. W szkole
wydawał się być taki spokojny, opanowany i bezpieczny, a to miejsce było prawie
całkowicie przeciwnością jego charakteru. Jednak znalazłam jedną wspólną cechę.
Justin kocha szybkość, samochody i motory, co całkowicie uosabiało się z tym
miejscem, a nawet pokrywało.
Nagle zauważyłam
bardzo ciekawą postać. Blondyn o niebiesko-zielonych oczach, ubrany w t-shirt i
koszulę w kratę przyciągnął moją uwagę.
-Jake – szepnęłam do
siebie. Śledziłam go wzrokiem, mając nadzieję, że doprowadzi mnie do Justina.
Nie myliłam się. Jednak szatyn wyglądał… inaczej. Miał na sobie czarne skórzane
spodnie, kurtkę i Supry w takim samym
kolorze oraz biały t-shirt. Na jego szyi był złoty wisior, który idealnie
komponował się z całością. Gdyby nie te oczy i oczywiście fryzura, nie
poznałabym go.
Ktoś nagle krzyknął
,,dziesięć minut” i większość ludzi zebrała się wokół motorów. Tak jakby w
szeregu stały cztery motory. Na jednym siedział Justin, a na innych jacyś
goście. Zauważyłam, że Justin ostro patrzy na ostatniego zawodnika jak mniemam.
Ten wykorzystał to i zawołał jakąś dziewczyne, która usiadła mu na kolanach i
zaczęła go całować. Szatyn się wkurzył i odwrócił wzrok. Miałam ochotę tam
podejść i zrobić to samo, tylko że z Justinem, żeby ten drugi pożałował.
Patrzyłam też na innych zawodników, których mój chłopak chyba lubił, bo coś tam
do nich gadał.
Momentalnie
usłyszałam dźwięk mojego Iphona. Wyjęłam go z torebki i odczytałam krótką
wiadomość.
Od: Justin
<3<3<3
,,Kocham Cię :*”
Uśmiechnęłam się
czytając to i spojrzałam na niego. Wyraźnie jego kąciki ust powędrowały w górę
i czekał na odpowiedź. To chyba była chwila, żeby mu się pokazać. Wstałam i otrzepałam spodnie, po czym zeszłam
po schodkach i skierowałam się w tłum. Zatrzymałam się w tłumie za Jussem i
wysłałam mu wiadomość, bacznie obserwując jego reakcję.
Do: Justin
<3<3<3
,,Ja też :* Zaraz
zobaczysz jak bardzo :>”
Chłopak zaczął się
rozglądać na prawo i lewo, lecz nie spojrzał za siebie. Powoli podeszłam do
niego i szepnęłam do jego ucha:
-Tęskniłeś?
Justin momentalnie
się odwrócił, a w jego oczach pojawiły się małe święcące iskierki.
-Co ty tu robisz? –
powiedział dziwnym tonem i obszedł motor, po czym podszedł do mnie i objął mnie
w talii.
-Ciebie też miło
widzieć – zaśmiałam się i wyjrzałam przez ramię szatyna, czy tamten się patrzy.
Wiecie o którego chłopaka mi chodzi.
-Ale jak ty tutaj? –
zająknął się.
-Kocham Cię –
szepnęłam i złączyłam nasze usta. Nie musiałam długo czekać, żeby Justin
odwzajemnił pocałunek. Przełożyłam jedną dłoń na jego twarz, lekko gładząc
kciukiem jego szczękę.
-Kogo ja tu widzę? –
usłyszałam głos Jake’a i oderwałam się od szatyna.
-Widzisz mnie, Jake.
We własnej osobie – zażartowałam i przywitałam się z nim całusem w policzek.
Oczywiście Justin nawet mnie nie puścił, żebym spokojnie się przywitała z
blondynem.
-Kto to ten ostatni –
szepnęłam do brązowookiego, ale tak, żeby Jake też usłyszał.
-To Drake. Najgorszy,
najbezczelniejszy i najgłupszy typ jakiego znam – warknął Justin- Ale nie
zmieniaj tematu. Co ty tu robisz? I jak mnie tu znalazłaś? - spytał tonem dośc nieprzyjemnym dla mojego
ucha. Już miałam odpowiadać, gdy jakiś głos powiedział:
-ZOSTAŁY DWIE MINUTY
DO WYŚCIGU, zbierajcie się wszyscy przy starcie zaraz ZACZYNAMY.
-Powiem ci później
obiecuję, ale teraz wygraj wyścig – pocałowałam go w policzek i odsunęłam się.
Justin uśmiechnął się i wsiadł na swój motor, podjeżdżając do lini startu, jak
inni zawodnicy. Stanęłam koło Jake’a i razem poszliśmy pod metę, która była też
początkiem trasy.
Tajemniczy głos, jak
później się okazało DJ’a, informował na co 15 sekund ile aktualnie zostało do
rozpoczęcia wyścigu. Cały czas obserwowałam Justin’a, który starał się uspokoić
myśli i zostawić sobie zapasy adrenaliny na samą jazdę.
-Uwaga! – krzyknął
DJ, przedłużając każdą samogłoskę w wyrazie. Nagle jakiś metr przed środkowymi
motocyklistami stanęła Miley Cyrus. Otworzyłam szeroko oczy, bo nie mogłam
uwierzyć, że to naprawdę ona. Miała na sobie mało, ale jej strój był wyzywający
jak zwykle ostatnimi czasy. Uśmiechnęła się do Justin’a, co lekko mnie
zdenerwowało, ale po chwili pomyślałam, że mogą się znać. Popularni ludzie w
końcu się znają, a po za tym ona jest piosenkarką, on jest piosenkarzem, więc
wszystko schodzi do jednego. Justin nawet ostatnio wspominał o jakimś ich
duecie, ale nie jestem pewna.
-Gotowi? – krzyknęła
pytająco dziewczyna, a dźwięk odpalanych silników rozbrzmiał wszystkim w
uszach. Spojrzałam na Jussa i uśmiechnęłam się. Akurat jego oczy spotkały moje,
co również na jego twarzy wywołało ten sam gest.
-Do startu –
przeciągała Miley, a Justin odwrócił wzrok w stronę drogi. Dziewczyna trzymała
obydwie ręce w górze. Nagle szybko opuściła je robiąc przed sobą duże półkula i
krzyknęła:
-START – zawodnicy
ruszyli z piskiem opon i podniesionymi przednimi kołami.
Czułam, że Justin da
radę. Musiał jechać jakieś trzysta metrów do ledwo dla mnie widocznych beczek,
tam skręcić mocno w lewo, jednocześnie zawracając. Później musiał już tylko
wrócić drugim pasem i wygrać. Tylko jest jeden mały problem. Łatwiej to
wszystko powiedzieć niż zrobić.
Z daleka widziałam
jak Justin rywalizuje z Drakiem, który najwidoczniej był niezłym kierowcą.
Pozostali dwaj zawodnicy walczyli ze sobą nawzajem jakieś osiem albo dziesięć
metrów za prowadzącymi.
-Jezu – wymsknęło mi
się gdy przekraczali zakręt. Moje mamrocecie usłyszał Jake.
-Spokojnie. Justin
wie co robi, w końcu to walka o mistrzostwo.
-Jakie mistrzostwo? –
przerwałam mu i zwróciłam się w jego stronę, chwilowo odrywając wzrok od
wyścigu.
Co sie z Wami dzieje? 2 komentarze pod ostatnim rozdziałem! TYLKO DWA ? Skoro tak sie dzieje, to żeby pojawił się następny musi być 5 komentarzy pod tym rozdziałem. Tak. Znów wracamy do zabawy :)
Genialny! *.*
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga i nie mogę się doczekać nexta! <33
Świetny jak zwykle :3
OdpowiedzUsuńKocham !
OdpowiedzUsuńswietneeeeeeee
OdpowiedzUsuńoooo jaaa ale czadd akcja sie robi coraz lepsza dawaj szybko nn
OdpowiedzUsuńNie prejmuj sie iloscia komentarzy twoj blog jest super ;)
OdpowiedzUsuń