18.01.2014

EPILOG



**3 dni później**
Nie rozmawiam z nikim już od kilku dni. Ciągle płacze w nocy i nie mogę się uspokoić. Biorę środki nasenne, lecz one nic nie dają. Ta sytuacja zatruwa mnie od środka. Policja zabrała mi telefon, ze względów bezpieczeństwa, zostawili mi jedynie komputer. Dostaje tony wiadomości od Chanel i Ari. Żadnych od Justin’a, czy Jake’a. Chodzę po pustym domu szukając swojego miejsca. Myślę co dalej mam robić ze swoim życiem… Zastanawiam się nad wyjazdem. Prawnicy uporządkują sprawy firmy, którą po części sprzedaję. Szkołę jak na razie porzucam. Ta szkołą była dodatkowa, według prawa moja edukacja już się skończyła.
Policjanci otaczają mój dom, ponieważ wciąż nie złapali mojego ojca. Dopóki on nie trafi do więzienia jestem uwięziona w Miami. Zamówiłam już pudła do zapakowania rzeczy mojej mamy. Za tydzień jest pogrzeb, który odbędzie się w Nowym Jorku. Psychika tak bardzo nie chce bym tam szła, jednak tak bardzo ją kochałam, że musze tam lecieć. Chce by była pochowana razem z moim dziadkami.
****
Minęły kolejne dni. Nie patrzę już na daty. Mój ojciec został złapany. Przyznał się do winy, więc nie musze jechać na rozprawę, która odbędzie się za pare dni. No cóż, mój stan psychiczne się nie poprawia, choć dziś przychodzi do mnie policjant, który tak samo jak ja nikogo nie ma. Stracił rodzinę, ponieważ bandyci zemścili się na nim za zamknięcie ich szefa w więzieniu.
Mam być u mnie w domu za jakieś piętnaście minut, więc powinnam się przygotować i choć trochę posprzątać. Cały salon jest oblegany przez pudła z rzeczami mojej mamy oraz moimi. Podjęłam decyzję i wyjeżdżam do Nowego Yorku. Nie tylko na pogrzeb, ale i na jak na razie resztę mojego życia.

Układałam pudełka, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko poszłam otworzyć.
-Witam panno Hill – powiedział sympatycznie i podał mi rękę. Również się uśmiechnęłam i oddałam gest.
-Proszę, sierżancie Dawson –zaprosiłam go do środka. Poszliśmy do kuchni, a ja zaproponowałam mu kawę i herbatę. Na początku zaprzeczył, jednak po chwili namowy w końcu dał się przekonać na owocową herbatę.
-Jak się trzymasz? –powiedział spokojnie i dotknął mojej dłoni. Jego dotyk działał na mnie kojąco.
-Bywało lepiej – zaśmiałam się słabo. –Widzę ją w każdej rzeczy, którą dotknę, w każdym metrze tego domu.
-Będzie lepiej. Czas leczy rany – pocieszył mnie.
Nasza rozmowa zaczęła się spokojnie, lecz z czasem zmieniała się w ożywioną dyskusję na różne tematy. Obecność drugiej osoby bardzo mi pomogła. Policjant Dawson opowiedział mi o swojej żonie i dwóch córkach, które stracił na skutek zemsty. Mówił o swoich uczuciach i chwilach gdy miał ochotę odebrać sobie życie.  Podniósł mnie na duchu. Dzięki tej rozmowie, wszelkie myśli o samobójstwie zniknęły, a mi samej zachciało się żyć. Postanowiłam kontynuować moje normalne życie w hołdzie dla mojej mamy. I niech ma mnie w opiece…
                                                                                      KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ




Niedługo pojawi się 1 rozdział II części :) Czekajcie i piszcie jeśli chcecie, swoje pomysły :) Chętnie spróbuje je  wlepić do opowiadania :D

5 komentarzy:

  1. Genialny epilog! To opowiadanie jest B O S K I E!!*.*
    Nie mogę doczekać się 1 rozdziału części II. <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodaj szybciutko prosze :3 @Algi_Morskie

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny czekam na 2 cześć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty!!!!! <333333 Już nie mogę się doczekać 2 części ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. moglaby byc w ciąży..... i zeby Justin narazie nic nie wiedzial

    OdpowiedzUsuń