**3 dni później**
Nie rozmawiam z nikim już od kilku dni. Ciągle płacze w nocy i nie
mogę się uspokoić. Biorę środki nasenne, lecz one nic nie dają. Ta sytuacja
zatruwa mnie od środka. Policja zabrała mi telefon, ze względów bezpieczeństwa,
zostawili mi jedynie komputer. Dostaje tony wiadomości od Chanel i Ari. Żadnych
od Justin’a, czy Jake’a. Chodzę po pustym domu szukając swojego miejsca. Myślę
co dalej mam robić ze swoim życiem… Zastanawiam się nad wyjazdem. Prawnicy
uporządkują sprawy firmy, którą po części sprzedaję. Szkołę jak na razie
porzucam. Ta szkołą była dodatkowa, według prawa moja edukacja już się
skończyła.
Policjanci otaczają mój dom, ponieważ wciąż nie złapali mojego ojca.
Dopóki on nie trafi do więzienia jestem uwięziona w Miami. Zamówiłam już pudła
do zapakowania rzeczy mojej mamy. Za tydzień jest pogrzeb, który odbędzie się w
Nowym Jorku. Psychika tak bardzo nie chce bym tam szła, jednak tak bardzo ją
kochałam, że musze tam lecieć. Chce by była pochowana razem z moim dziadkami.
****
Minęły kolejne dni. Nie patrzę już na daty. Mój ojciec został złapany.
Przyznał się do winy, więc nie musze jechać na rozprawę, która odbędzie się za
pare dni. No cóż, mój stan psychiczne się nie poprawia, choć dziś przychodzi do
mnie policjant, który tak samo jak ja nikogo nie ma. Stracił rodzinę, ponieważ
bandyci zemścili się na nim za zamknięcie ich szefa w więzieniu.
Mam być u mnie w domu za jakieś piętnaście minut, więc powinnam się
przygotować i choć trochę posprzątać. Cały salon jest oblegany przez pudła z
rzeczami mojej mamy oraz moimi. Podjęłam decyzję i wyjeżdżam do Nowego Yorku.
Nie tylko na pogrzeb, ale i na jak na razie resztę mojego życia.
Układałam pudełka, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko
poszłam otworzyć.
-Witam panno Hill – powiedział sympatycznie i podał mi rękę. Również
się uśmiechnęłam i oddałam gest.
-Proszę, sierżancie Dawson –zaprosiłam go do środka. Poszliśmy do
kuchni, a ja zaproponowałam mu kawę i herbatę. Na początku zaprzeczył, jednak
po chwili namowy w końcu dał się przekonać na owocową herbatę.
-Jak się trzymasz? –powiedział spokojnie i dotknął mojej dłoni. Jego
dotyk działał na mnie kojąco.
-Bywało lepiej – zaśmiałam się słabo. –Widzę ją w każdej rzeczy, którą
dotknę, w każdym metrze tego domu.
-Będzie lepiej. Czas leczy rany – pocieszył mnie.
Nasza rozmowa zaczęła się spokojnie, lecz z czasem zmieniała się w
ożywioną dyskusję na różne tematy. Obecność drugiej osoby bardzo mi pomogła.
Policjant Dawson opowiedział mi o swojej żonie i dwóch córkach, które stracił
na skutek zemsty. Mówił o swoich uczuciach i chwilach gdy miał ochotę odebrać
sobie życie. Podniósł mnie na duchu.
Dzięki tej rozmowie, wszelkie myśli o samobójstwie zniknęły, a mi samej
zachciało się żyć. Postanowiłam kontynuować moje normalne życie w hołdzie dla
mojej mamy. I niech ma mnie w opiece…
KONIEC
CZĘŚCI PIERWSZEJ
Niedługo pojawi się 1 rozdział II części :) Czekajcie i piszcie jeśli chcecie, swoje pomysły :) Chętnie spróbuje je wlepić do opowiadania :D
Genialny epilog! To opowiadanie jest B O S K I E!!*.*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się 1 rozdziału części II. <33
Dodaj szybciutko prosze :3 @Algi_Morskie
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na 2 cześć :)
OdpowiedzUsuńZajebisty!!!!! <333333 Już nie mogę się doczekać 2 części ;)
OdpowiedzUsuńmoglaby byc w ciąży..... i zeby Justin narazie nic nie wiedzial
OdpowiedzUsuń