26.01.2014

Rozdział 1 part II





Minął już miesiąc od pogrzebu mamy Vannessy. Dziewczyna przeprowadziła się na Manhattan, jedną z głównych dzielnic Nowego Jorku.  Gdy ostatnio mieszkała w NYC, jej mieszkanie znajdowało się w centrum Brooklynu. Teraz wynajęła 3 pokojowy apartament z łazienką i kuchnią, niedaleko starej katedry na obrzeżach Manhattanu. Wybierając to miejsce uznała, że przyda jej się lekka zmiana w otoczeniu. Brooklyn był dzielnic, którą dobrze znała, a większość miejsc z tamtego regionu kojarzyły jej się z matką. Vannessa miała już za sobą egzaminy końcowe, więc wszystkie kłopoty skończyły się tego samego dnia, gdy przyszły wyniki, świadczące o ukończeniu jej edukacji. Nigdy wcześniej nie czuła się tak wolna i bez obowiązków. Nie musiała się martwić o nic. Miała dom, środki do życia, odziedziczone po mamie i wolność. Od przyjazdu do nowego miejsca czuła się coraz lepiej, znikała bezsenność, zmęczenie czy bojaźliwość. Jej organizm napawał się energią, której wcześniej nie czuła, a umysł uspokoił się i nie dopuszczał wielu złych myśli. Jednak coś zdawało się być inne. Vannessa siedziała w pustym mieszkaniu próbując rozgryźć tajemnicę jej innego jak dotąd samopoczucia. Myślała, że to dzięki uporaniu się z wszystkimi problemami, bo w końcu ,,po burzy zawsze wychodzi słońce”, lecz jej twierdzenie rozwiała sytuacja w sklepie.
To był listopadowy słoneczny ranek, wiatr rozwiewał włosy Vann w każdą możliwą strone. Dziewczyna powoli tracąc cierpliwość, na układaniu rozwianych pasemek, związała je w wysoki niedbały koński ogon. Nagle zawiał zimny nieprzyjemny wiatr, więc Vannessa odruchowo założyła ręce na piersi, dodatkowo dopinając kurtkę. Jak prawie każdego sobotniego ranka szła do sklepu na rogu i kupowała sobie chleb i inne składniki jej codziennych posiłków. Przywitała się ze sprzedawca, który już ją dobrze znał. Dziewczyna bez zastanowienia ruszyła na wycieczkę między regałami. Chodząc w kółko zauważyła, że jeden słoik dziwnie odstaje od reszty, która równo leży na półce. Szybko podeszła by go poprawić, lecz gdy zostało jej tylko kilka kroków, słoik przechylił się niebezpiecznie w stronę krawędzi, po czym znikł z poziomu półki. Ręka dziewczyny z niespotykaną szybkością pojawiła się pod słoikiem, nie pozwalając mu rozbić się o ziemię. Vannessa patrzyła badawczo na przedmiot, który trzymała, na swoją własną dłoń i ostatnie miejsce w którym stała. Jeszcze raz na spokojnie przebyła tę odległość i uznała, że to niemożliwe. Trenowała kiedyś, ale nigdy w życiu nie była tak szybka i zręczna. Przyjrzała się jeszcze raz słoikowi, który wciąż miała w ręce, po czym odstawiła go na miejsce. Gdy odruchowo się rozejrzała, zauważyła mężczyznę, który stał zaledwie kilka metrów od niej. Pojawił się znikąd, a przynajmniej Vann nie czuła jego obecności przedtem. Człowiek bacznie ją obserwował, jakby badał jej każdy ruch. Był ubrany w czarny skórzany płaszcz, postrzępione hebanowe(czyli również czarne) spodnie, a na nogach miał ciężkie tego samego koloru buty z licznymi paskami i klamrami. Jedną wyróżniającą się w nim osobliwością, były jego srebrzysto-szare krótkie włosy. Jego wzrost, nie wyróżniał się od wysokości innych mężczyzn, lecz postura była dość masywna. W obcisłych rękawach jego płaszcza można było dostrzec rozbudowane mięście ramion i bicepsów.
-Mogę w czymś pomóc? – spytała obojętnie, przybierając oczekujący wyraz twarzy. Mężczyzna nie odezwał się, jednak jego czarne oczy przeszywały ją na wylot. Przestąpiła na jedną noge, lecz znużona czekaniem, zaczęła się obracać, gdy on nagle się odezwał:
-To było imponujące.
-Słucham? –spytała zdziwiona.
-Mówię, że zazwyczaj ludzie nie są aż tak szybcy i zręczni. Tak szybko załapałaś ten słoik…
-Przecież pan tego nie widział –zaprotestowała przerywając mu jednocześnie – Nie było tutaj pana, wiec skąd pan … - mężczyzna uśmiechnął się nikle, a dziewczynę przeszył dreszcz. Było coś takiego w nim …
-Stałem tutaj i akurat zauważyłem – wskazał na miejsce naprzeciwko regału w poziomym przejściu, między alejkami.
-Nie prawda… - zawahała się Vann, próbując sobie przypomnieć czy naprawdę ktoś tam stał.
-Mniejsza z tym –podsumował – Masz widoczne zdolności, które jak mniemam wypadałoby rozwijać, nie sądzisz?
-Do czego pan zmierza?
-Chciałbym ci zaproponować szkolenie w mojej sali treningowej. Zapraszam wszystkich chętnych oraz tych z widocznym talentem – delikatnym kiwnięciem głowy wskazał na nią, po czym wyjął z kieszeni ulotkę i podał ją dziewczynie. Powoli chwyciła kawałek papieru i spojrzała na jego treść.
- Nauka walki. Rozwijanie koordynacji, zręczności oraz innych fizycznych zdolności. –przeczytała na głos kilka pierwszych podpunktów.
-Tak. Prowadzę taką jakby prywatną szkołę. Zajęcia są indywidualne ze mną i z moim asystentem, który będzie ci pokazywał ćwiczenia. Pierwsze zajęcia są gratis, żebyś rozeznała się z tematem i stwierdziła czy chcesz kontynuować. Za następne płaci się po 10$ za lekcję.
-Ciekawe. Uczy pan samoobrony? –spytała z lekkim zaciekawieniem.
-Tak. Uczę cię nawet więcej.
Zdawał się być naprawdę w porządku. Pomimo tego dziwnego stroju, wydawał się być uczciwy. Myślała nad tym chwilę, po czym odezwała się:
-Zastanowię się jeszcze i przemyślę to, ale raczej sądzę, że przyjdę w poniedziałek na pierwsze zajęcia.
-Cieszę się, że cię zainteresowałem, lecz teraz wybacz, ponieważ już czas na mnie – mówił takim dziwnym staroświeckim tonem, który przyprawił ją o dziwne dreszcze. Pożegnała się z nim i wróciła do zakupów. Chodziła jeszcze z dwadzieścia minut po sklepie, biorąc jedzenie i jednocześnie zastanawiając się nad propozycją mężczyzny. Gdy wróciła już do mieszkania, spojrzała ponownie na ulotkę, którą dostałam od niego. Nazwał się tam ,,Nocnym Łowcą”, co bardzo zaciekawiło Vann, nie mniej niż dziwaczny znak służący jako tło ulotki. Wyglądał jak kwadratowa rybka, znak religii chrześcijańskiej, lecz od jej ogona odchodziły na zewnątrz dwie pojedyncze kreski. Symbol był ciekawy i zachęcający. Postanowiła iść na te zajęcia i spróbować. W końcu może dojdzie, dlaczego w ogóle ma te zdolności.
Całą sobotę i niedziele nie robiła nic pożytecznego. Odpoczywała i relaksowała, starając się odpędzić myśli o odwołaniu lekcji z Nocnym Łowcą. Co chwila brała do rąk ulotkę o treningu, która była już całkowicie zgnieciona i nadawała się już tylko do śmieci. Rozmyślając tak w końcu zasnęła i obudziła się w poniedziałkowy ranek. Nie do końca wyspana poszła się wykąpać, a potem ubrała się w czarne pompy zwężane na dole nogawek oraz zwykły t-shirt w kolorze atramentu. Następnie umalowała się odrobinę i poszła zjeść śniadanie. Gofry z bitą śmietaną okazały się bardzo pożywnym i przede wszystkim smacznym posiłkiem.
Założyła na siebie czarną skórę i czarne ciężkie sznurowane botki. Gotowa do wyjścia zadzwoniła po taksówkę i pojechała na drugi koniec dzielnicy na lekcje z Nocnym Łowcą. Vannessa nerwowo uderzała dłońmi o uda i kolana. Serce podeszło jej  do gardła, gdy taksówka stanęła, a za szybą widać było widać ciemny, prawie czarny budynek.
-Jest pan pewny, że to dobry adres? – spytała taksówkarza.
-Tak. To będzie 20$ - powiedział smętnie, po czym wyciągnął reke po zapłatę. Wlepiła banknot w jego dłoń, po czym wyszła mocno trzaskając drzwiami. Samochód po krótkiej chwili odjechał z piskiem opon i zostawił dziewczynę samą na pustej ulicy. Pomimo, że było wczesne popołudnie, otoczenie zdawało się być ciemne jak nocą, gdy wszystko jest opustoszałe. Vannessa wzięła głęboki wdech, a zimne powietrze wypełniło jej płuca, wywołując u niej nieprzyjemny dreszcz. Dziewczyna lepiej przyjrzała się miejscu, do którego zaraz miała wejść. Kraty w oknach, które z kolei nie były liczne, odpadający tynk ze ścian, sprawiał, że Vannessa chciała uciec z tego miejsca. Już chciała się odwracać zrezygnowana, gdy nagle znikąd pojawił się przed nią chłopak. Dziewczyna podskoczyła z przerażenia i spojrzała na niego  Miał burzę bardzo jasnych, prawie białych włosów, wydatne kości policzkowe i czarne oczy. Stał chwilę i patrzył na nią, przez co zaczęła się bać. Jednak, gdy tak stali i patrzeli na siebie, uznała, że kogoś jej przypomina. Nagle olśniło ją.
-Mieszkasz tutaj ze swoim tatą? - stwierdziła bardziej niż zapytała, wskazując dom za sobą.
-Tak – jego ton głosu był chłodny, ale  ciekawy. Nastała kolejna chwila niezręcznej ciszy, którą tym razem on przerwał -wejdź do środka –wskazał za nią.
-Um… Sama nie wiem czy… - nie dał jej skończyć.
-Ty dzisiaj masz lekcje u mojego ojca –stwierdził tym samym chłodnym tonem – Chodź, bo już jesteś spóźniona –zdziwiona jego słowami, wyjęła telefon i sprawdziła godzinę. Rzeczywiście lekkie spóźnienie już było na jej kącie, więc zgodziła się i razem weszli do dużego ciemnego budynku. Wnętrze było zupełnie inne niż sobie wyobrażała. Ściany miały kolor ciemno szary, jednak gdzieniegdzie odłamywał się gruby czerwony pasek farby. Na ścianach było sporo najróżniejszej broni, od srebrnych kołków, po ogromne i ostre miecze najwyraźniej wykonane z tego samego materiału. Podłogę pokrywały czarne średniej wielkości płytki, odbijające światło z  kryształowych lamp na suficie. W pierwszym pomieszczeniu, które najwidoczniej służyło jako korytarz i przedpokój do zostawiania zewnętrznego strój w stylu np. kurtki czy płaszcza, było dość mało światła, więc Vann nie widziała dokładnie szczegółów. Powiesiła swoje ubranie na wieszaku po czym zbierając torbę z podłogi, ruszyła za synem Nocnego Łowcy, który najwyraźniej prowadził ją do nauczyciela. Nagle weszli do dość dużego pomieszczenia, zapełnionego regałami z książkami i różnymi dziwacznymi przedmiotami. Na samym środku pokoju stało dębowe biurko, przy którym na ogromnym krześle ze skórzaną tapicerką siedział mężczyzna z białymi włosami i zarostem, którego Vannessa wcześniej nie zauważyła. Nocny Łowca obserwował każdy jej ruch, co również niedawno robił chłopak z ulicy, który wpuścił ją do środka tego domu.
-Witaj! Poznałaś już mojego syna Jonathana, jak widzę –powiedział donośnym głosem, a dziewczyna lekko się wzdrygnęła. Pomieszczenie było tak duże, choć nie wyglądało, że głos Łowcy rozszedł się po nim jak echo.
-Nie było czasu by się przedstawić – westchnęła i zerknęła kątem oka na blondyna, który przeglądał jeden z kilkunastu regałów z książkami i dziwacznymi przedmiotami. Vannessa rozejrzała się po całym pomieszczeniu, jednak jej wzrok zatrzymał się na dużym słoiku, z zieloną mazią w środku. W jego wnętrzu znajdowała się dziwna i trochę przerażająca kreatura z czarnym tło wiek, ogonem, czułkami i rzędem ostrych zębów. Gdy tylko dziewczyna zauważyła ostatnią cechę, odruchowo odwróciła wzrok, zatrzymując się na postaci mężczyzny.
-Postanowiłaś przyjść. Bardzo nam miło – powiedział i wstał z fotela, jednocześnie kierując się do wielkich drewnianych drzwi. Gdy już się przy nich znalazł, zwrócił się do Vannessy – Podejdź tu dziewczyno – powiedział wyraźnie i ciepło.
-Dobrze – mruknęła cicho i powoli podeszła do mężczyzny. Z chwilą, w której znalazła się obok niego, otworzył drzwi, ukazując salę treningową. Były tam manekiny do ćwiczeń walki, maty, drewniane rusztowania, do uczenia się równowagi i koordynacji ruchów, gabloty z bronią i inne przedmioty związane ze szkoleniem wojownika.
-Wow –wymsknęło się dziewczynie gdy okręcała się wokół własnej osi, podziwiając płótna z herbami, wiszące na ścianach.
-Witaj Vannesso w naszej sali treningowej – oznajmił głośno Nocny Łowca. Dziewczyna już miała mu odpowiedzieć, gdy nagle zdała sobie sprawę, że mężczyzna powiedział do niej po imieniu, lecz ona nie miała jeszcze okazji przedstawić mu się. Zdziwienie, gniew i strach ogarnęły jej ciało i umysł. Popatrzyła wprost na Łowce, zakładają ręce na piersi.
-Skąd pan wie jak się nazywam? – spytała ostro, bacznie obserwując reakcję mężczyzny. 




 WITAM WITAM z 2 częścią  :) Mam nadzięję, że się podoba :) Mam też do was prośbę :) Potrzebuję nowego header'a i ZWIASTUNU. Czy ktoś byłby skłonny mi w tym pomóc lub samemu uporać sie z tym? Wszyscy chętni zapraszam do komentowania. Niezainteresowanych też ;P Chcę wiedzieć jak sie podoba nowy temat opowiadania, wiec komentujcie

5 komentarzy:

  1. Fajny rozdział tylko niech to opowiadanie będzie takie słodkie i niech nic kryminalistycznego się nie dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma Jusa :( nie fajnie ,bardzo nie fajnie :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. Inspiracja " Darami Anioła " może być ciekawie ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, jestem twoja nowa fanka, rozdzialy super, praktycznie bez bledow, mam nadzieje, ze w tej czesci bedzie tak samo duzo Justina jak bylo go wczesniej. :) Dodawaj szybko bo juz nie moge sie doczekac. :*

    OdpowiedzUsuń