3.02.2014

Rozdział 2 part II








Vannessa stała trzeźwo na nogach, z założonymi rękoma, czekając na reakcję Łowcy.
-Odpowie pan? –wysyczała.
Po dłuższej przerwie mężczyzna w końcu się poruszył i otworzył usta, żeby odpowiedzieć na jej pytanie:
-Sprzedawca tak cię nazwał w sklepie, kilka dni temu. Wtedy się poznaliśmy –powiedział powoli, ale i podejrzliwie, jakby chciał mnie sprawdzić.
-Jednak nie do końca się poznaliśmy skoro pan się nie przedstawił – uniosłam lekko brwi w górę i spojrzałam wyczekująco na Łowcę.
-Nocny Łowca – podał mi ręke, lecz zanim oddałam gest spytałam:
-A imienia lub nazwiska pan nie ma?
-Morgenstern- gdy słowo wypłynęło z jego ust, dziewczyna chwyciła jego dłoń i potrząsnęła nią delikatnie.
-Czyli ja znam pana nazwisko, a pan moje imię. Na taki układ się piszę – uśmiechnęła się i puściła rękę Morgensterna.
-Cieszę się – jego usta wykrzywiły się w kącikach – Jesteś gotowa na twój pierwszy trening?
-Tak – powiedziała i odłożyła torbę w kąt pomieszczenia, po chwili wracając do Łowcy stojącego przy wielkim stole. Na meblu leżały najróżniejsze przedmioty. Niektóre lekkie, inne ciężkie, o małych i dużych rozmiarach, wykonane z różnych materiałów. Morgenstern wskazał na stół, po czym bacznie  obserwował wszelkie ruchy Vann. Badała wzrokiem wszystkie przedmioty leżące na stole. Zatrzymała się na sztylecie, niezbyt ostrym, który mógł służyć do szkolenia np. dzieci. Był mały, ze srebrną rękojeścią wysadzaną niebieskimi i zielonymi kamieniami.
-Mogę? – spytała wskazując na obszar, gdzie leżał sztylet.
-Proszę – powiedział i patrzył, co Vannessa wybierze ze sterty przedmiotów. Jego oczy zaświeciły, gdy dziewczyna chwyciła srebrną małą broń. Morgensternowi przed oczami pojawił się młodziutki chłopiec, o blond włosach i złotych oczach, który bawił się sztyletem, udając, że jest on jakimś ogromnym i ciężkim mieczem.
-Ciekawe – powiedział cichym, lecz wyraźnym tonem i spojrzał na Vannessę, która oglądała wykonanie rękojeści przedmiotu.
-Co jest ciekawe? – spytała, odrywając wzrok od broni i przenosząc go na sylwetkę Łowcy po drugiej stronie stołu.
-Wybierz coś jeszcze – mężczyzna najwyraźniej zignorował jej poprzednie pytanie i ponownie wskazał na przedmioty na stole. Vann nie komentując dziwnego zachowania Łowcy ponownie rozejrzała się dookoła, a jej wzrok zatrzymał się na jakiejś książce przykrytej świecą i skórzanym płótnem. Dziewczyna zanim sięgnęła dłonią w stronę stołu, zerknęła na Morgensterna, który znów wyraźnie ją obserwował. Gdy nie zauważyła sprzeciwu w jego oczach, pewniej chwyciła świecę i płótno, jednocześnie zdejmując je i odstawiając w wolne miejsce na stole. Przez spojrzenie mężczyzny przebiegło zdziwienie, po czym  patrzył na wybór Vannessy z zaciekawieniem. Dziewczyna obiema rekami chwyciła książkę, która okazała się być dość ciężka, po czym zbliżyła ją do siebie i zdmuchnęła małą warstwę kurzu osadzonego na okładce. Gdy Vann pozbyła się całego zanieczyszczenie, zobaczyła napis na środku. Przeczytała w myślach ,, Szara Księga”. Spróbowała ją otworzyć, lecz z boku miała założoną małą złotą kłódkę, z niewielką, okrągłą dziurką w środku.
-Co to za księga? – spytała i jednocześnie przeniosła wzrok na Łowcę.
-To Szara Księga – odpowiedział krótko, nie zagłębiając się w szczegóły.
-Zauważyłam – powiedziała, wskazując napis na okładce – ale co jest w środku i czemu jest zamknięta? – dociekała dziewczyna, patrząc wyczekująco na nauczyciela.
 Nastała dziwnej ciszy. Nocny Łowca nic jej nie odpowiedział, jedynie bezcelowo na nią patrzył. Vannessa powoli zaczynała tracić nadzieję, że mężczyzna cokolwiek powie i gdy już chciała coś mówić, Morgestern powiedział:
-Wybierz trzeci przedmiot – jego ton głosu był szorstki i rozkazujący. Nie stawiając oporu, dziewczyna odłożyła książkę na brzeg stołu, po czym trzeci raz rozejrzała się po stole. Wciąż na meblu leżało mnóstwo rzeczy, które przykuwały uwagę jaskrawym kolorem lub niecodziennym kształtem. Koło mężczyzny stała szklana szkatułka, której ściany były przyozdobione różnymi znakami. Wyryte w szybie miały swój nienaturalny i tajemniczy charakter, co przekonało Vann do sprawdzenia zawartości kuferka. Powoli podeszła do Nocnego Łowcy i chwyciła przedmiot, który okazał się w przeciwieństwie do książki, całkiem lekki. Jednak cechą wspólną, szkatuły i księgi była mała kłódka wisząca z przodu kuferka. Dziura na klucz była normalnego kształtu, więc Vann spojrzała na stół w poszukiwaniu klucza. Jej działanie przerwał głos mężczyzny:
-Czy to twój trzeci wybór? –spytał Morgestern.
-Tak. Chcę wiedzieć co jest w środku – powiedziała stanowczo i podała szkatułę Nocnemu Łowcy.
-Dobrze – mężczyzna nie okazał najmniejszego sprzeciwu, tylko sięgnął do kieszeni. Po chwili grzebania dłonią w przestrzeni kurtki Łowca wyjął szklany kluczyk, mieniący się wszystkimi kolorami. Jego światło odbiło się w oczach Vannessy, całkowicie ją hipnotyzując i zaciekawiając. Dziewczyna wyszła z transu, gdy usłyszała dźwięk otwierającego się zamka. Spojrzała na szkatułę, którą po sekundzie otworzył mężczyzna. Jej zawartość zdecydowanie oszołomiła Vannessę. W środku były trzy zagłębienia, z czego dwa były puste. Jednak w ostatnim znajdował się przedmiot przypominający długopis, lecz nie taki tani i zwyczajny, tylko naprawdę drogi i niespotykany pisak. Dziewczyna sięgnęła po niego, ale zatrzymała dłoń i zerknęła pytająco na nauczyciela.
-Śmiało – powiedział, wiec Vannessa bez zahamowania chwyciła przedmiot ze szkatuły. Był lekki, delikatny i wygodny w trzymaniu, idealnie dopasował się do jej dłoni. Był wykonany z jakiegoś czarnego matowego kamienia, zakończony małym srebrnym brylancikiem. Cały przedmiot oplatał po długości srebrny smok ze świecącymi gdzieniegdzie łuskami. W miejsce jego oczu były włożone dwa małe ciemne szmaragdy. Rzecz na pewno była wykonana ręcznie z dopracowaniem najmniejszych i najpiękniejszych szczegółów, które zapierały dech w piersiach.
-Śliczne – szepnęła do siebie, po czym zwróciła się do Łowcy – co to jest?
-To stela. Nauczysz się nią posługiwać, oczywiście jeśli będziesz chciała, w późniejszych etapach naszych lekcji. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na aż tak długo. – uśmiechnął się nikle.
Nic nie odpowiedziała, wciąż patrząc na stelę. Była lekka i delikatna jak piórko, a do tego pasowała do niej w każdym calu. Czarne paznokcie Vann z szarymi wzorkami idealnie współgrały z motywem steli, łącząc się w jednolitą i zgodną całość.
Stała jeszcze chwilę podziwiając przedmiot, jednak gdy już oderwała wzrok zobaczyła, że Łowcy już nie było przy niej. Rozejrzała się i zauważyła go przy dość dużym szaro-brązowym materacu, leżącym z 7 metrów od niej. Odłożyła stelę do szkatułki i delikatnie ją zamknęła. Odwróciła się na piętach i poszła w kierunku maty. Gdy już do niej dotarła dostrzegła, że Morgenstern stoi na materacu bez butów. Popatrzyła na niego czekając na jakiś znak. Po krótkiej chwili mężczyzna skinął głową na miejsce przed sobą, jakby kazał jej tam podejść. Gdy zrobiła krok na matę, zatrzymał ją gestem otwartej dłoni, po czym wskazał na jej buty. Dziewczyna od razu zrozumiała o co mu chodzi, więc zdjęła szybko buty i w kilku krokach znalazła się na wcześniej wyznaczonym miejscu.
-Lekcja pierwsza – powiedział szybko, po czym klepnął ją mocno w ramię, jakby chciał by utraciła równowagę i upadła – trzymaj się twardo na nogach. Nie daj się przewrócić – kolejne uderzenie, spowodowało, że Vannessa zakręciła się na stopie, tracąc tak ważną równowagę. Zanim zdążyła powrócić do pierwotnego stanu, odzyskując kontrolę, nauczyciel uderzył ją w drugie ramię i dziewczyna upadła do tyłu, lądując na macie. Chwyciła się za łokieć, który jako pierwszy uderzył o mate, która jak się okazało nie była aż taka gruba i miękka. – Lekcja druga: prawidłowy upadek to połowa sukcesu, by szybko z powrotem podnieść się z ziemi i dalej walczyć – powiedział spokojnie i podał jej dłoń i gdy tylko dziewczyna ją chwyciła, uniósł ją gwałtownie w górę, a potem w dół, usadawiając ją z powrotem na macie.
-Auć! – powiedziała masując łokieć, którym już drugi raz uderzyła o ziemię – Czemu pan to zrobił? – spytała zdenerwowana.
-Lekcja trzecie – powiedział spokojnie – Nigdy nie ufaj przeciwnikowi. – uśmiechnął się przebiegle i znów podał jej dłoń. Tym razem Vann nie dała się nabrać i wstała o własnych siłach. –Szybko się uczysz – zażartował, lecz jej nie było do śmiechu. Nie widząc u niej podobnej reakcji jak u siebie, Nocny Łowca spoważniał i mówił dalej – Pamiętaj: równowaga, upadek, zaufanie. Zapomnienie lub zlekceważenie jednego z tych punktów skutkuje porażką. Spróbujemy jeszcze raz?
-Tak – powiedziała pewnie i już po sekundzie doznała uderzenia w ramię. Nie przewróciła się, lecz nie stała tak twardo na nogach jak na początku. Zaraz Morgestern wycelował kolejny raz,  jednak tym razem jego ręka uderzyła powietrze. Vannessa w chwili ruchu nauczyciela, zrobiła krok w prawo, stojąc nisko na nogach, jednocześnie robiąc unik.
-Nie sądziłem, że tak szybko załapiesz następną lekcje – powiedział z nutką dumy w głosie – Dobrze, więc sądzę, że moglibyśmy wejść poziom wyżej, co o tym myślisz?
-To zależy co zalicza się do wyższego – zaakcentowała – poziomu?
-Ciekawe – powiedział bardziej do siebie, niż do niej – Będę oddawał teraz uderzenia szybciej nie czekając na twój powrót do równowagi. Zobaczymy po ilu ciosach upadniesz.
-Nie jestem do końca przekonana, ale spróbujmy – powiedziała niepewnie, a już po chwili Nocny Łowca oddał pierwszy cios, który obił się o żebra dziewczyny. Następny również był za szybki by go uniknąć, więc Vannessa odczuła ból na ramieniu. Wciąż stała na nogach, gdy mężczyzna oddał trzecie uderzenie tym razem w mostek, co lekko odrzuciło dziewczynę do tyłu. Morgestern chciał to wykorzystać by powalić dziewczynę, uderzając w to samo miejsce, lecz Vann wygięła się w tył, jakby chciała uniknąć dotknięcia drewnianej poprzeczki podczas gry w limbo.
-To było dobre – usłyszała męski głos za swoimi plecami, gdy już stanęła na równe nogi. Jej nauczyciel zaprzestał swojej czynności i zwrócił się do blondyna opierającego się o framugę drzwi:
-Jonathan, mógłbyś nie przeszkadzać nam w lekcji? Mam na myśli, czy nie masz jakiegoś innego pożytecznego zajęcia, niż stanie tu i gapienie się? – powiedział ostro, lecz wyraz jego twarzy był łagodny, choć zachował surowość w  czarnych oczach.
- Nie ojcze – prychnął.
-Wyjdź i zamknij za sobą drzwi – rozkazał ojciec. Chłopak go nie posłuchał i wciąż mówił:
-Tak zdolnej uczennicy jeszcze chyba nie miałeś co? Może z nią… - już miał mówić dalej, gdy Morgestern mu przerwał:
-Wynoś się stąd synu, zanim zrobi się nieprzyjemnie albo powiesz o kilka słów za dużo – warknął, a Jonathan powoli wyszedł i zamknął za sobą drzwi. – Wracajmy do lekcji – powiedział już spokojnie Łowca – Jesteś bardzo uzdolniona. Ćwiczyłaś coś kiedyś?
-Byłam tancerką, ale to stare życie od którego chce się odciąć już całkowicie – powiedziała poważnie.
-Dobrze, bo jeśli będziesz tu przychodzisz odkryjesz zupełnie inne życie. Czy jesteś chętna by przyjść tu jutro?
-Tak. Oczywiście, że przyjdę – odpowiedziała szybko, a na twarzy Łowcy pojawiła się ulga i zadowolenie.
-Cieszę się, a teraz poćwiczmy jeszcze i będziesz mogła iść.
Po dwóch godzinach spędzonych na ćwiczeniu, koordynacji, równowagi, zręczności w obronie i sztuki upadanie, lekcja się skończyła. Vannessa była już bardzo zmęczona, a Morgestern to zauważył i zatrzymał ja na chwilę, by odpoczęła zanim uda się do domu. Dał jej również małą buteleczkę wypełnioną zielonkawym płynem. Powiedział, że to całkowicie zdrowy i bezpieczny płyn, który należy dodał w porcji 8 kropel do herbaty rano, a wieczorem 15 kropel do ciepłej wody. Wszystko trzeba wypić, ponieważ gdy mikstura postoi godzinę powoli zasycha i tworzy się osad nie do zmycia. Dziewczyna podziękowała i pożegnała się, deklarując, że zobaczą się jutro na kolejnej lekcji. Nocny Łowca powiedział, ze szykuje dla niej coś specjalnego, czego na pewno się nie spodziewa. Vannessa nie mogła się doczekać, by dowiedzieć się co to takiego. Myślała o tym pierwsze dziesięć minut w taksówce, jednak zmęczenie zatrzymało jej myśli. Była tak wyczerpane, że gdy tylko wróciła do mieszkania rzuciła się na łóżko i zasnęła.
****

,,Co ja tu robię?” spytała w myślach, idąc powoli małą dróżką wykładaną brunatnymi kamieniami. Naokoło niej rosły w pierwszym rzędzie magnolie, a kawałek za nimi wystawały znad różowych i białych kwiatów niskich drzew, wielkie obsypane kwieciem srebrzyste klony. Dziewczyna zatrzymała się na chwilę i chwyciła jedną z gałązek, która lekko się kołysała. Dotknęła delikatnego pączka, który momentalnie się otworzył ukazując piękno swych płatków i … To było niemożliwe. Na środku, leżała mała postać, niewiększa niż mały paluszek niemowlęcia, o biało srebrzystej skórze i zielonych włosach uplecionych w luźny warkocz. Vannessa przypatrzyła się bliżej i dostrzegła krótką prawie niewidoczna sukienkę na ciele istoty. Dziewczyna chciała dotknąć postaci, które nagle zaczęła się budzić ze snu. Po chwili duże niebieskie oczy patrzyły wprost na szatynke, a usta istoty wykrzywiły się w uroczym uśmiechu. Malutka postać powoli wstała obserwując Vann. Samoistnie kąciki ust dziewczyny również powędrowały w górę. Nagle istota wydała z siebie kilka wysokich dźwięków, o dziwo przyjemnych dla ucha, a już chwilę później inne jeszcze zamknięte kwiaty otworzyły się ukazując podobne postacie do małej dziewczynki z pierwszego pączka magnolii. W jednej sekundzie wszystkie istoty wzbiły się w górę, otaczając Vannessę. Zaczęły chwytać jej włosy i prowadzić wzdłuż dróżki. Dziewczyna zwróciła się w kierunku, gdzie wróżki ją prowadziły i stanęła osłupiała. Jej oczy zaszkliły się, a nogi zrobiły się jak z waty.
-Mama! – załkała i nieudolnie rzuciła się w kierunku postaci rodzicielki. Postać kobiety, pomimo czasu przez który Vann cały czas biegła, nie stawała się większa i wyraźniejsza, jak gdyby szatynka zbliżała się do niej. Działo się wręcz przeciwnie. Postać matki oddalała się, rozmywając i tracąc swój kształt. Vannessa zaczęła krzyczeć, lecz nic nie podziałało, więc opadła bezsilnie na kolana i załkała:
-Mamo, nie odchodź!
****

Dziewczyna obudziła się cała spocona i smutna. Dotknęła swoich policzków. Były całe mokre i szczypały ją przy każdym dotknięciu. Vann wstała i poszła po chusteczki, by wytrzeć twarz. Sucha już, wyrzuciła zużyty papier do kosza i poszła przygotować napar, który  dostała od Nocnego Łowcy. Szybko nalała gorącą wodę w przezroczystą szklankę, po czym chwyciła za małą fiolkę i ostrożnie ją otworzyła. Zapach, który wypełnił jej nozdrza z początku był delikatny i lekko słodki, lecz po chwili zmienił się w ostry zapach alkoholu pomieszanego z agrestem. Vann zmarszczyła nos i odsunęła się trochę, by ograniczyć dopływ nieprzyjemnego oparu z mikstury. Powoli odmierzyła piętnaście kropel, które trafiły bezpośrednio do szklanki. Woda na początku zrobiła się żółta, lecz po chwili zaczęła zmieniać kolor z limonkowego w głęboką zieleń.
-Raz się żyje – powiedziała do siebie i zatykając palcami jednej dłoni nos, w drugie chwyciła przygotowane naczynie z miksturą i wypiła to do dna. – Fuu! Cynamon – przejechała językiem po zębach, jednocześnie krzywiąc się z powodu smaku znienawidzonej przez nią przyprawy. Tak, Vann nie znosiła cynamonu. Tak było od zawsze i tak na razie zostanie. Nagle spojrzała na swoje dłonie, które zaczęły się dziwnie świecić i odrobinę pulsować. Vann zamknęła mocno oczy po czym otworzyła je by sprawdzić, czy to jej się nie śni. To zdecydowanie nie był sen. Już miała iść przemyć dłonie wodą, gdy nagle przestały świdrować i wróciły do normalnego stanu. Dziewczyna stała tak chwilę wpatrując się w ręce i starając się zrozumieć co tu właściwie zaszło i co było w tym naparze.
Gdy jej dłonie nie zmieniały już koloru, ani nie świeciły, uznała, że to koniec i leniwie, poszła położyć się spać, tym razem miała nadzieję, że obudzi się rano, bez wspomnień o przykrych snach. 






Hej :) Czytałam komentarze i jestem zaskoczona jak wiele z was chce by Justin został w opowiadaniu. Na początku chciałam sie całkowicie od niego odciąć i skupić na świecie magicznym, lecz musze szanowac wasze zdanie :) Juss będzie sie pojawiał, jednak nie osobiście :P Teraz możecie nie zrozumieć, ale później ogarniecie o co mi tu chodziło :) Jak narazie mam nadzieję, że wam sie podoba i czekam na komentarze :D 

PS. Wciąż nie ma chętnego do wykonania zwiastuna nowej części ;/ ( jęśli znajdzie się chętny piszcie, osoba która będzie wykonywała zwiastun pozna parę szczegółów odnośnie tego opowiadania wiec zapraszam ;) ) 

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział!*.*
    Nie mogę doczekać się momentów z Justinem!;)
    Kocham to!<33

    OdpowiedzUsuń
  2. Hey! Tu @Algi_Morskie jutro czyli tak chyba juz dzis napisze do cb w wiadomosci prywatnej na tt o zwiastunie bo postaram sie tym zajac tam tez ci napisze moja recenzje na temat opowiadania a teraz mi sie nie chce no jest srodek nocy ! Na razie powiem ci ze rozdzial i koncept jest swietny !! @Algi_Morskie

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaa! Kocham kocham kocham<3 To opowiadanie jest tak wciągające że nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału <3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. hey wiesz co mam problem potrzebuje więcej wskazówek do zawiastunu ale mi twittera zablokowali więc napisz na igaewa@wp.pl dzieki wielkie i proszę żebyś szybko napisała @Algi_Morskie

    OdpowiedzUsuń